Wspominałam już nie raz, że oczarowały mnie audiobooki i możliwość "słuchania książek". Nie zwlekając zatem długo sięgnęłam po kolejny tytuł w tej formie. Mój wybór padł na "Cyrk nocy". Powieść ze świetnymi recenzjami, którą bardzo chciałam poznać.
Chandresh Lefevre, ekscentryczny reżyser teatralny, słynie ze swoich nietuzinkowych pomysłów oraz kolacji o północy - przyjęć pełnych niebanalnych gości i również egzotycznych dań. Podczas jednego z takich przyjęć powstaje pomysł stworzenia Le Cirque des Rêves - cyrku snów. Pojawiającego się bez zapowiedzi, otwieranego tylko nocami, miejsca pełnego magii i niesamowitych występów, charakteryzującego się monochromatycznością barw. Niestety, ani twórcy cyrku, ani jego goście, ani nawet spora część z występujących w nim osób, nie zdaje sobie sprawy, że cyrk to tylko przykrywka, dla areny, na której bój toczy ze sobą dwójka, zakochanych w sobie, magików. Zostali oni uwikłani w ten pojedynek bez swojej zgody, na długo przed swoim pierwszym spotkaniem. Nie są oni jednak świadomi, jakie skutki niesie ich walka, ani jaką cenę będą zmuszeni za niego zapłacić.
"Cyrk nocy" to powieść magiczna. Pełna iluzji, nie tylko tworzonych przez dwójkę głównych bohaterów, ale również samą autorkę. Która opisuje swoją historię z pozycji różnych osób, różnych miejsc i w różnym czasie. Nie można jednak powiedzieć, że nie uwodzi i nie czaruje swego czytelnika. Od dość szczegółowych opisów cyrku, opowiadanych z perspektywy czytelnika, poprzez cytaty z dzieł reveurs, czyli fanów cyrku, którzy podążają za nim po świecie, a ich znakiem rozpoznawczym są czarne płaszcze z czerwonymi akcentami, aż do dialogów bohaterów: Celii, Marca, twórców cyrku czy bliźniaków narodzonych w dniu jego premiery - wszystko uwodzi i splata się w niebanalną całość.
Niestety ta zaleta staje się sporą wadą w przypadku audiobooka. wszystko staje się bowiem chaotyczne i wymaga ogromnej uwagi od słuchacza, by nadążać za fabułą, dość mocno rozrzuconą w czasie. Jednak plastyczność języka, jakim posługuje się autorka ma również ogromną zaletę. Wystarczy przymknąć oczy, by widzieć cyrk, jego bohaterów, magiczne namioty...
Sama fabuła naprawdę mnie oczarowała. Cyrk nocy jest naprawdę niesamowity i jako miejsce i jako historia. Gdybym powiedziała, że nigdy nie lubiłam cyrku, skłamałabym. Nie przepadałam za cyrkiem, który przyjeżdżał do mojego miasta, nie znosiłam i właściwie do tej pory nie znoszę klaunów, którzy przyprawiają mnie o gęsią skórkę, ale cyrk w Monako, z którego występy często emitowała telewizja kochałam za jego magię, olbrzymie umiejętności występujących w nim osób oraz niezwykłość. I za to samo, od pierwszych stron pokochałam powieść Erin Morgenstern.
Bohaterowie są niebanalni. Wzbudzają olbrzymią sympatię, a ich losy, i to nie tylko dwójki głównych bohaterów, ale i wielu innych postaci wzruszają i bawią, pochłaniając czytelnika, który przenosi się do cyrku i czuje się z nim związany. Tak, jak jego twórcy, jego aktorzy czy w końcu tak, jak reveurs. Moją sympatię szczególnie wzbudziły młodziutkie i uzdolnione bliźnięta Murray: Szkrab i Gizmo oraz ich znajomy Bailey.
Można jednak miejscami mieć wrażenie, że autorka tak skupiła się na tworzeniu iluzji, że zapomniała o najważniejszym. Fabuła jest, zwłaszcza pod koniec, lekko niedopracowana, sprawiająca wrażenie lekko niechlujnej, zaś głośno obwieszczana miłość między Celią a Marco, objawia się bardziej w aurze elektryczności i wirowania otaczających ich przedmiotów. Brak jej za to w samych wypowiedziach czy działaniach bohaterów.
Przyznam, że tak, jak w przypadku "Cinder" byłam mile zachwycona lektorką audiobooka, tak Maria Peszek mnie zawiodła. Czytała dość chaotycznie, często w złych i nienaturalnych miejscach robiła pauzy, a jednym słodkim głosem czytała wypowiedzi co najmniej piątki bohaterów. Powinnam zatem stwierdzić, że Le Cirque des Rêves oczarował mnie, mimo usilnych prób lektorki na zepsucie mi odbioru tej powieści. Oceniając jednak samą historię, nie zaś jej wykonanie audio, powieść zdecydowanie zasługuje na uwagę.
"- (...)Biorę fragmenty przeszłości i łącze je w historie. To nie jest takie ważne i nie dlatego tu przyszedłem.
- To jest ważne - przerywa mu mężczyzna w szarym garniturze - ktoś musi opowiadać te historie. Kiedy toczy się boje, wygrywa się je i przegrywa, gdy piraci znajdują swoje skarby, smoki zjadają swoich wrogów na śniadanie i popijają ich filiżanką Lapsang Souchong. Ktoś musi opowiedzieć kawałki ich splątanych opowieści. W tym jest magia. Jest ona w słuchaczu i dla każdego ucha będzie ona inna. I będzie miała na niego wpływ, którego nie da się przewidzieć. Niekiedy nieznaczny, niekiedy ogromny. Możesz opowiedzieć historię, która zagnieździ się w czyjejś duszy, wniknie do krwi, zarazi sobą osobowość, stanie się sensem życia. "