Miejscami niełatwa, choć z pewnością ciekawa pozycja. Widać, że jej autor podchodzi do tytułowego tematu z dużym zaangażowaniem...
Sam zresztą przyznaje, że wszelkiego rodzaju labirynty niejednokrotnie "nawiedzały" go podczas snów. Cóż więc było robić - należało wyruszyć w podróż, by skonfrontować się z nimi w realnym świecie. Po czym powstała niniejsza książka...
Autor opisuje w niej miejsca występowania tytułowych budowli, które odwiedzał. Wielu z nich już dziś nie ma, bo były budowane w odległych okresach naszej historii. Pozostały na kartach starych kronik, oraz na... rysunkach. W kamieniach, na skałach, czy różnego rodzaju katedrach...
Labirynt był bowiem dla tzw. "Wtajemniczonych" dosyć istotnym elementem życia. W odległych czasach ozdabiano nim m.in. wejście do domostwa, by odpędzić "wszelkie złe istoty". Znak labiryntu wskazywał, że niniejszy teren jest pełen "tajemnych niespodzianek". I owszem, wejść doń można bez przeszkód, lecz opuszczenie go - już nie będzie takie proste... Ponoć tego typu przestroga skutecznie odstraszała ewentualne, nieprzyjazne "byty"...
Według niektórych, dawnych wierzeń labirynty symbolizowały zaś wędrówkę... duszy ludzkiej po ziemskim padole. Wejście do takiego "obszaru istnienia" było tylko jedno, podobnie jak i wyjście. A wewnątrz mnóstwo poplątanych dróg i ścieżek, z czego większość prowadzących na tzw. manowce. Czyli, innymi słowy - do powtórnych narodzin, i kolejnego brnięcia przez życiowe trudy... Tylko nielicznym udawało się skutecznie przejść ów labirynt życia za pierwszym razem. I nie wracać do niego ponownie...
Autor zwraca także uwagę na inną ciekawą kwestię. Otóż naniósł sieć średniowiecznych labiryntów, zbudowanych w (głównie zachodniej) Europie - na mapę naszego kontynentu. I jakież było jego zdziwienie, że kształt powstały po ich liniowym połączeniu - dokładnie (!) odwzorowuje pewną znaną konstelację gwiezdną...To na nią przyszłe pokolenia " obserwatorów" winny zwracać baczną uwagę, gdyż "odpowienie" położenie gwiazd ma zwiastować kolejne "kosmiczne perturbacje". A te, jak wiadomo, cyklicznie odbijają się i na naszej planecie... Po nich zdziesiątkowani i wystraszeni ludzie nie myślą już o niczym innym, jak tylko błogim "spokoju" i odbudowie zniszczonej cywilizacji.
Jednak ci bardziej "wtajemniczeni" w niezmienne, kosmiczne cykle próbują - na różne sposoby - przekazać swą wiedzę potomnym...
Cóż, wierzyć nie trzeba, ale wiedzieć (chyba) warto ...