Gdy zacząłem czytać książkę pod tytułem „Minaris. Syn Oriona księga I”, przynajmniej na początku, odniosłem wrażenie, że Autorka inspirowała się Warcraftem. No wiecie, walka wszystkich ze wszystkimi, podróże między światami… Pomyślałem – super, fajna gra, super film, to książka pewnie też będzie warta sięgnięcia. W książce znajdziemy gobliny, elfy, magię, podróże między światami. I to naprawdę był fajny pomysł. Z początku nawet mi się podobało, bo wydawało mi się, że nic nie jest oczywiste, a fabuła zdaje się zmierzać do jakiegoś konkretnego celu… Jednak im dłużej czytałem, tylko bardziej czułem rozczarowanie. I to z kilku powodów.
Po pierwsze – nie rozumiem zabiegu naprzemiennego stosowania nazewnictwa w języku polskim i angielskim. Albo jeden język, albo drugi. W przeciwnym razie obraz literacki staje się nieco komiczny, ale w tym mniej pozytywnym sensie. Dziwnym wydaje się również informowanie, co gorsza pobieżnie, o różnych sprawach, które, moim zdaniem, nie całkiem wiążą się z fabułą. Znajdziecie w niej dziesiątki nazw, które nic nie mówią. Gdyby jeszcze można było doczekać się szerszego rozwinięcia, książka zdecydowanie zyskałaby na wartości. Wtedy te puste terminy zyskałyby mocy, powabu, nadając lekturze swoistej magii. A tego, niestety, zabrakło. Jakoś przeżyłbym już nawet dziesiątki przypisów, ale pod warunkiem, że dowiedziałbym się więcej.
Po drugie – postacie zdają się całkowicie płaskie, zupełnie jakby nie miały uczuć. Nic ich nie dziwi, a jeśli już coś takiego się wydarzy, odnosi się wrażenie, że tak zrobili, bo zwyczajnie tak wypadało. Tak, jakby ktoś czytał poradnik kurtuazyjnego zachowania. Co więcej od razu stają się herosami. Zyskują zdolności, które w normalnych okolicznościach trzeba byłoby zdobywać latami. To bardzo zły zabieg, bo ograbia czytelnika z możliwości zżycia się ze swymi bohaterami. Ich ewolucja, zmagania się ze zmęczeniem, zniechęceniem, porażkami, to coś, co wzbudza w nas głębsze przywiązanie. To coś, co pozwala nam nawiązać nić sympatii, a czasem i przyjaźni na kolejne lata. Tutaj tego zabrakło. Mikołaj, który w mig opanował arkana fechtunku, zdaje się być herosem ponad herosami. Nawet w bajkach Disneya trzeba trochę się wysilić, aby coś osiągnąć. Zaś w „Minaris” wystarczy być Mikołajem i już.
Po trzecie – w tekście znajdują się powtórzenia tych samych zwrotów, czasem jest zmieniony tylko szyk… Konwersacje nie są głębokie, tak jakby rozmowy prowadzono z konieczności, z musu. Reakcje bohaterów, i to nie tylko tych głównych, są… nijakie. Żyją bo muszą, myślą, bo tak wypada, czują bo nie mają wyboru. Nic więcej. Co gorsza, wszystko to opisane jest naprawdę lakonicznie.
Po czwarte – akcja chyba nie jest do końca przemyślana. Główni aktorzy książki pędzą gdzieś, nie bardzo wiedząc gdzie, a ich przewodnicy wydają się równie mocno zagubieni. Co więcej, co kilka stron bohaterowie rozmawiają o pytaniach. To już jest dosyć dziwne i nie potrafię sobie logicznie wytłumaczyć po co rozmawiać o czymś takim. Gdyby to były wewnętrzne rozterki, to OK. Ale tutaj wszyscy pytają jeden drugiego co mają robić, bo nikt nic nie wie. Niby jest jakaś przepowiednia, i jest ona nawet logiczna, w miarę spójna. Jednak kłopot pojawia się, gdy okazuje się, że bohaterowie trzymają się jej tak mocno, tak dosłownie, że zdają się być nią sparaliżowani. Nie są samodzielni, nie ma w nich choćby iskry własnych wątpliwości, przemyśleń czy chęci do działania. Działają, bo tak chciała przepowiednia. Wszystko z góry wiadomo, wszystko przewidziano, to po co się wysilać. Totalny fatalizm.
Z przykrością muszę przyznać, że odczuwam ogromny niedosyt i rozczarowanie. Liczyłem na dawkę emocji w świecie fantasy. Mam wrażenie, że Autorka zmarnowała mój czas. Tak, wiem, znowu się czepiam. Być może książka ta nie jest skierowana do starszego czytelnika. Jednak wychowałem się na powieściach Sapkowskiego, Martina, nawet Lema, gdzie działo się szybko, gdzie była wartka, emocjonująca akcja. Nawet w momentach, gdy nic się w ich książkach nie działo, było ciekawiej niż w świecie „Minaris”. Przykro mi, ale nie trafiła ona do mnie, nie przekonała do siebie.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl