Zastanawialiście się kiedyś, jak żyło się w dawnych czasach? Jak żyli zwykli chłopi, w jaki sposób zdobywali pożywienie, w jaki sposób się bronili? A może zastanawiacie się bardziej nad przyszłością - jak będzie za tysiąc, dwa tysiące lat? Debiutancka książka Radosława Lewandowskiego Yggdrasil Struny czasu jest połączeniem obu hipotez.
„Yggdrasil. Struny czasu” opisują zmagania kilkudziesięcioosobowej społeczności przeniesionej przypadkowo i bezpowrotnie w okres paleolitu środkowego, w czasy, gdy po ośnieżonych równinach dzisiejszej Europy wędrowały olbrzymie stada reniferów, dzikich koni i ciągnących w ślad za nimi drapieżników. Potężne i wielkie jak góra mamuty nie miały godnych siebie przeciwników, z wyjątkiem prymitywnych i słabo uzbrojonych łowców, dla których polowanie nie było sportem, ale walką o przetrwanie, podczas której zacierała się różnica pomiędzy myśliwym a jego ofiarą.
Wraz z mieszkańcami wioski, w przeszłość trafia niewielki oddział wikingów, najemników, których Thor wystawił na najcięższą próbę w drodze do Walhalli. Nie tylko ci przypadkowi emisariusze cywilizacji, ale cała ludzkość staje w obliczu wielkiego niebezpieczeństwa.
Akcja utworu rozpoczyna się w laboratorium, kilkaset lat przed nami. Naukowcy z lękiem i grozą zauważają, że stworzenie, nad którym prowadzą badania, nie jest już bezpiecznie przetrzymywane. W międzyczasie profesor Noel przedstawiał wyniki swojej pracy nad przyszłością jak i przeszłością świata, tłumacząc, że jest możliwość przeniesienia się w czasie. Jego widownią byli najważniejsze i najbardziej wpływowe osobistości w kraju, które na początku wyśmiały jego twierdzenie. Jednak po niedługim czasie przekonują się, jak bliskie prawdy są słowa profesora.
Przenosimy się do roku 994. Mieszko I przyjął chrzest i ożenił się z Dobrawą, czeską księżniczką. Co za tym idzie - jego poddani również kolejno przestawiali się na chrześcijaństwo. Do pobliskiej osady na ziemiach polskich zbliża się Eryk Erykson, najmłodszy syn Eryka Zwycięskiego, wraz z czwórką zaufanych przyjaciół. Jest on księciem norweskim, lecz jako młodsze dziecko nie może ubiegać się o tron. Mimo to jego brat, obawiając się o swój los, postanawia zabić Eryka. By uciec z kraju, Eryk staje się wikingiem.
Piątka wikingów zaprzyjaźnia się z chłopami, którzy ugościli ich w czasie mroźnej zimy. Chcieli ruszać dalej w podróż, lecz nieoczekiwanie zauważają, że cała osada "przemieściła się". Z nieznanych powodów przenieśli się w czasie w okres paleolitu środkowego. Od tej pory będą musieli zmagać się z trudną codziennością, gdzie każdy posiłek może być ostatnim.
Książka ma do zaoferowania wspaniałą historię o Eryku, który stając na czele osady wraz z Słowianem, musi radzić sobie z zdobywaniem pokarmu, z wybudowaniem na nowo wioski, a także z wojnami, które będą toczyły się o każdy metr ziemi. Nie posiada magicznych zdolności, nie potrafi wyczarować jedzenia, potrafi jedynie walczyć i powolutku radzić sobie w czasach, których nie zna. Tylko zwycięscy przeżyją. Codziennością jest ciężka praca, codziennością jest głód, codziennością jest śmierć.
I nagle, podczas poszukiwania nowych zwierzyn, odnajduje jaskinię Starej Rasy. Od tego czasu potrafi porozumiewać się z Wierzbą, która daje mu wskazówki, jak przetrwać, jak nie zginąć, bowiem Wierzba potrafi przewidzieć przyszłość.
To by było na tyle z fantastyki, która została przeczepiona do książki. Dla mnie Yggdrasil był książka historyczną, bowiem to na tym opiera się całość. Nie można również zapomnieć o science fiction, która od samego początku daje o sobie znaki. Oba te światy - historyczny w paleolicie oraz życie codzienne w trzydziestym wieku są ciekawe, jednak raczej dla fanów gatunku. Lubię powieści historyczne, lecz nie w takim wydaniu - po jakimś czasie czytania po prostu nudzi się poszukiwanie zwierzyny.
Radosław Lewandowski do końca stosuje niedomówienia. Do samego końca nie wiadomo, o co tak właściwie chodzi - co to za dziwne głosy, co się stało z przyszłością, czemu osada przeniosła się w czasie? Na niektóre pytania odpowiada, na niektóre nie, pozostawiając nam odpowiedzi na podstawie własnej wyobraźni.
Język powieści odpowiada czasom, o których autor opowiada. Mamy tutaj staropolszczyznę. Ciekawa jest kwestia narratora, ponieważ w jakimś czasie się zmienia. Najpierw mamy narratora trzecioosobowego. Później jest nim Eryk, który opowiada wszystko ze swego punktu widzenia, jednak następnie znowu jest trzecioosobowy, by po kilku zdaniach powrócić do pierwszoosobowego narratora. Powiem szczerze, że przez to naprawdę nie wiedziałam, co jest grane - kto jest w ogóle głównym bohaterem?
Jest to jeden z powodów, przez które jest mi przykro. Historia mogłaby być o wiele ciekawsza. Niestety tak nie jest. Dostaliśmy zaledwie okruszki, jakie może nam zaoferować Yggdrasil.