Gdy pierwszy raz zobaczyłam „Podwójną pętlę” Kazimierza Kyrcza Jr nie miałam pojęcia, że ta książka o nieco tajemniczym tytule to komedia kryminalna. Kryminały kocham nad życie, jednakże z komedią kryminalną nie było mi dane się spotkać. Na okładce widnieje napis „Najlepsza komedia kryminalna DLA FACETÓW”. Myślę – dobre sobie, po czym otworzyłam książkę na rozdziale 1 i rozpoczęłam czytanie.
Co my tutaj mamy… Otóż bohaterem jest krakowski policjant, Mateusz Bednarski, który zmaga się z codzienną prozą życia i popada często w liryczne nastroje. Problemy z przełożonym sprawiają, że praca go uwiera. Życie prywatne też nie zawsze kręci się tak, jakby sobie tego życzył. I wtedy w jego otoczeniu zaczynają umierać ludzie. Są to znajomi, przyjaciele lub najbliżsi.
Przeczytałam książkę dość szybko. Objętościowo nie jest duża, jednakże warto zaznaczyć, że ogromna część tej książki to forma opowieści, opisy. Dialogów mamy jak na lekarstwo. Czasami przez kilka stron nie pojawia się ani jedna rozmowa między bohaterem a inną postacią. Mnie to nie przeszkadzało, ale znam osoby, które od razu ten fakt zniechęci bo nie przepadają za górą opisów i opowiadań o tym, np. co się czuło jedząc kanapkę, którą popijało się kawą. I przyznam, że wciąż zastanawiam się, czy aby na pewno przeczytałam komedię kryminalną. Nie chcę być źle zrozumiana - nie jestem jakimś znawcą gatunku, ale trudno było mi znaleźć tu klasyczny humor, który rozbawi zwykłego Kowalskiego. Raczej książka obfituje w rodzaj czarnego humoru, ten akurat uwielbiam i bardzo sobie cenię. Więc automatycznie Autor i książka zyskuje w moich oczach. I nazwa „kryminał” – mam tu zagwozdkę. Może prędzej zakwalifikowałabym ten utwór jako thriller? Stricte kryminału było tu niewiele, a elementów thrillera całkiem sporo. Te dwa gatunki się tu ze sobą przeplatają, więc trudno jednoznacznie stwierdzić, jakim gatunkiem jest „Podwójna pętla”.
Książka, którą przeczytałam była dobra z plusem (a jako, że tu nie można dawać „połówek, ocena wzrośnie). Nie jest to dla mnie coś rewelacyjnego od czego trudno było mi się oderwać, ale czytało mi się ją bardzo dobrze. Ciekawa postać Bednarskiego, czarny humor, ale i tragizm połączony z makabrycznością – to dobre połączenie, które sprawi, że czytelnik lubiący taki gatunek będzie zadowolony z lektury. Autor podrzuca nam tropy dla zmyłki, zaskakuje obrotem sytuacji, czasami wrzuca śmieszki-heheszki z internetu (np. słynny łańcuszek o kobiecie zabijającej swoją siostrę tylko po to, by znów spotkać nieznajomego, którego zobaczyła na poprzednim pogrzebie rodzinnym). Język, jakim się posługuje jest niezwykle prosty. Taki, jak gdybym wzięła do ręki opowiadania znajomego lub jego dziennik (rzecz jasna za pozwoleniem, umówmy się!) i czytałabym prostą i niewybujałą prozę, gdzie Autor nie sili się na przedstawienie swojego języka w sposób „bułkę przez bibułkę”.
„Nie tracę jednak wiary, że wyciągnę szczęśliwy los i jeśli nie odnajdę miłości, to przynajmniej zacne ruchanko.”
Jeśli jako czytelnik chcesz dobrze spędzić wieczór i rozerwać się przy niezobowiązującej lekturze, w której jest mnóstwo czarnego humoru, a gdy pojawi się trup to ściele się później gęsto – przeczytaj „Podwójną pętlę”. To będzie przyjemna odskocznia od ciężkich kryminałów, czy siadających na głowę thrillerów psychologicznych (które jak już wspomniałam ubóstwiam!)