Jak sam autor pisze, książka powstała na podstawie zapisu sesji gier RPG. Oczywiście nigdy nie miałam okazji grać w taką grę, ale przyznam, że po przeczytaniu tej książki z chęcią zapoznam się bliżej z tą formą rozrywki.
Zacznę standardowo od skrótu fabuły. Bohaterem powieści jest Aris Esnaf'ar - postać dość tajemnicza, która dołącza do grupy wysłanej przez diuka Edwarda von Horna do zamku Hrabiego Ordeity. No i tu się zaczyna! Upiory, porwanie, wojna, polityka, picie, chędożenie i wszystko co fajne w literaturze spod znaku magii i miecza.
"Cała Ahura wydawała się być wielkim, opasłym i bezkształtnym księstwem".
Aris jest również naszymi oczami i uszami w książce, całą fabułę oglądamy jego oczami. Jest narratorem bardzo spostrzegawczym, bystrym i sprytnym, czasem wychodził z niego taki cwany lisek, ale można go polubić. "Podszyty strachem żołnierz w bitwie jest przydatny niczym bukłak pełen morskiej wody na pustyni - niby wleczesz ze sobą i masz nadzieję, jednak jak przyjdzie co do czego, sam ze złością ciśniesz nim w piasek".
A czego można się przyczepić? Za dużo bohaterów o dość zawiłych imionach. Gdybym w porę nie kapnęła się, że na końcu zamieszczony został alfabetyczny spis bohaterów, to bym chyba tej książki nie skończyła. Niestety ilość nazwisk przytłacza. Zabawna i chyba najnudniejsza scena, to jazda powozem z Margrabiną Dianą de Maren. Nie tylko my gubiliśmy się w zawiłościach polityki Ahury, ale również główny bohater. Wiem, że scena była specjalnie w taki sposób rozpisana, jednak te i inne nazwiska co rusz były wspominane na kartach powieści i naprawdę przyprawiało to niekiedy o zawrót głowy. I to tak właściwie jedyny minus tej książki.
Bo potem już jest tylko dobrze!
"Oswoiłem się z myślą, że lada chwila przeciwnik dobierze nam się do dupy i to najwyraźniej od przodu. A zatem przywitajmy radośnie nadchodzące wydarzenia".
Wiadomo, że "Obrońcy Ahury: Pasowanie" to debiut i to można odczuć - zwłaszcza na początku powieści, jednak im dalej tym lepiej i moim zdaniem, wraz z kolejnymi stronami, warsztat pisarski pana Rogalskiego poprawiał się. Pojawiło się kilka drobnych błędów, w stylu: narracja prowadzona w pierwszoosobowej formie, nagle przechodziła w trzecioosobową, ale są to drobne błędy - do wybaczenia.
Co mi się również podobało - to język, słownictwo. Jak będziecie czytać tą książkę i tak jak ja, kompletnie nie znacie się na rodzajach broni - miejcie pod ręką wujka Googla do podpytania. Przykłady? Lewak, gelwia, flamberg... Dla mnie to jest ogromny plus, bo raz - dowiedziałam się czegoś nowego, dwa - mam w zanadrzu nowe słowa do scrabble ;)
"Niedobrze to jest wtedy, kiedy wychodek się zapełni - skwitował Vissen. - A tu już dawno wszyscy w gównie po uszy brodzą".
Zdecydowanie autor kupił mnie nietuzinkowym poczuciem humoru. Rozmowy głównego bohatera podszyte niekiedy jawnym sarkazmem, jego komentowanie zdarzeń i świata - naprawdę świetnie wykreowane. Co jednak mnie osobiście zasmuciło - tak mało Noradów! Tym bardziej jarl Ulath Jearsenow - postać strasznie obiecująca, taki typowy Wiking i tak go mało! Ta postać ma potencjał - panie Rogalski - pokaż Pan Noradów w akcji pliiiiiiis!!
"Wybacz mi szczerość, ale masz tu już więcej wrogów aniżeli kapłan żarliwie namawiający do cnoty w dzielnicy burdelowej". (no musiałam dodać ten cytat ;) )
Daję też ogromnego plusa za umieszczenie na grzbiecie informacji, dla jakiej kategorii wiekowej przeznaczona jest ta powieść Osobiście uważam, że taka informacja powinna znajdować się na każdej książce.
Prawdę mówiąc jestem w szoku. Nie spodziewałam się, że "Obrońcy Ahury" dostarczą mi tyle rozrywki i wybuchów śmiechu - a wierzcie mi, jestem raczej z natury marudą i mrukiem. Ta książka to doskonały przykład raz - że Polacy potrafią pisać dobre fantasy, dwa - że samodzielnie wydane powieści nie są tak kiepskie jak się powszechnie uważa. Myślę, że pan Rogalski idzie w dobrą stronę i na pewno sięgnę po kolejne powieści autora. Daję mocne 8/10
To pierwszy tom cyklu książek fantasy przez wielkie F! Opisane w niej wydarzenia oparte są na „faktach” i to autentycznych! Wszystkie one miały miejsce na sesjach RPG w Legnickim Klubie Fantastyki...
To pierwszy tom cyklu książek fantasy przez wielkie F! Opisane w niej wydarzenia oparte są na „faktach” i to autentycznych! Wszystkie one miały miejsce na sesjach RPG w Legnickim Klubie Fantastyki...
Czołem @Link! Jak u Was z fantastyką? Lubicie, czytacie? A może wolicie bardziej realistyczne pozycje? Zdrowo BooKKnięta Sandra przyznaje się bez bicia, że jej pierwsze próby zagłębienia się w liter...
Książka jest spisem z sesji RPG. Zaciekawiła mnie już na samym początku swoim opisem. Nie da się streścić, trzeba samemu przekonać się na własnej skórze. Autor nie daje odpocząć, co rusz to jakaś mis...
@allizabela.99
Pozostałe recenzje @Almaranth
Zabawa w kotka i myszkę - kiepski dark romance
Opis książki zapowiadał intrygującą, mroczną historię pełną pasji, romansu, niebezpieczeństwa. Sięgnęłam, bo spodziewałam się fantastycznej historii, może czegoś w stylu...
Są różne książki o tematyce erotycznej – mniej lub bardziej udane. Jednak zwykle oprócz samych aktów, mają w sobie to „COŚ”. COŚ – czyli intrygujących bohaterów, chemię ...