Opis książki zapowiadał intrygującą, mroczną historię pełną pasji, romansu, niebezpieczeństwa. Sięgnęłam, bo spodziewałam się fantastycznej historii, może czegoś w stylu Kerri Maniscalco, wiecie książę piekła, który zwabia z pozoru niewinną duszyczkę… Tymczasem otrzymałam zupełnie coś innego – jeśli chcecie się dowiedzieć czego, ostrzegam, mogą pojawić się spojlery.
Od razu napiszę, że nie czytałam wcześniej opinii o książce, stąd zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Dopiero zaczynając słuchać audiobooka, okazało się, że to nie fantasy. Okej, małe rozczarowanko, ale wszak nie samą fantastyką człowiek żyje. Dałam więc szansę.
Zaczęło się całkiem nieźle. Młoda autorka poczytnych książek, wiktoriańska posiadłość, historia morderstwa sprzed lat w tle no i on…stalker. Jak już się domyśliłam, że książka to dark romance, można się było domyśleć jak potoczą się poszczególne wątki – wiecie od nienawiści stalkera do miłości i takie tam seksy po drodze. Sam wątek stalkingu od początku był dobrze rozpisany. Czuć było strach, klimat nerwowości, jaki będzie kolejny krok zbira, co zrobi, takie wiecie, oczekiwanie na burzę. Cały ten dreszczyk powieści psuje jednak perspektywa stalkera.
Samo romantyzowanie stalkingu mnie nie odpychało. Co kto lubi, co się komuś przydarzy. Co mi przeszkadzało to sam stalker. Poznajemy go jako zbawcę i obrońcę świata. Ratuje kobiety, dzieci, niewinne duszyczki z niewoli. Walczy z procederem handlu ludźmi. Brzydzi się napaścią seksulaną, gwałtem i dręczeniem słabszych. Taki arogancki maczo, co to nie on, nieuchwytny cel, zbawca świata.
Po czym…
Napastuje seksualnie główną bohaterkę, dręczy ją, wręcz gwałci.
I się usprawiedliwia! Jak?
Bo on może, bo on ją zna najlepiej, bo on wie, że to jej się podoba.
Jakie to było denne! Zupełnie bezsensowne, chore i wręcz obrzydliwe, a czasami wręcz… śmieszne. Tak, dobrze czytacie! Śmieszne. I Tu się zaczyna spojler jednej sceny. A zatem, stalker pod osłoną nocy, przywiązuje zaskoczoną bohaterkę do łózka, wyciąga pytona, a tam przedstawienie części ciała - uwierzcie mi, ja słuchałam książki podczas jazdy samochodem i niemal popłakałam się ze śmiechu. Oczywiście, że w erotykach głównodowodzący kochanek ma najdłuższego, nie inaczej. Ale żeby kochanka (tu raczej z przymusu), bała się, że rzeczony maczo zabije ją pytonem to już przegięcie. Z przedstawienia serio wynikało, że facet nosi w spodniach… maczugę! I tą właśnie maczugą klepał po głowie swoją ofiarę. Od tego momentu książka zaczęła mnie męczyć.
Rozdziały ze strony stalkera były praktycznie takie same, nic nowego nie wnosiły do fabuły, dlatego w pewnym momencie je zaczęłam omijać. Samo zachowanie bohaterki, okej kogoś mogą kręcić takie rzeczy, ale no w którymś rozdziale poziom absurdu nawet dla mnie sięgnął zenitu. Ominęłam znaczną część książki, przesłuchałam dwa ostatnie rozdziały i nawet tzw. cliffhangary, które je zakończyły, nie zmuszą mnie do sięgnięcia po kolejną część, ale co najlepsze, ja nic nie straciłam! Nadal byłam na bieżąco z torem fabuły, ominęłam 20% książki i nie wydarzyło się nic, co by mnie w jakiś sposób wyprowadziło z torów.
Oczywiście to moja subiektywna opinia, ale ja nie polecam. O ile zaczęło się fajnie, motyw stalkingu, budowanie akcji, klimat grozy i oczekiwania, o tyle im dalej w las, tym ta historia zaczyna gonić własny ogon. Bohaterowie zamiast dojrzewać wręcz się uwsteczniają, cała fabułą się rozsypuje i zaczyna być pozbawiona sensu. Na pewno są lepsze książki z gatunku dark romance na rynku, ta była delikatnie mówiąc kiepska.
Książka zawiera opisy przemocy, w tym seksualnej, oraz drastyczne sceny. Manipulatorka Potrafię manipulować emocjami każdego, kto mi na to pozwoli. Potrafię sprawić, żeby cierpiał, płakał lub s...
Książka zawiera opisy przemocy, w tym seksualnej, oraz drastyczne sceny. Manipulatorka Potrafię manipulować emocjami każdego, kto mi na to pozwoli. Potrafię sprawić, żeby cierpiał, płakał lub s...
Cześć i czołem! Recenzja książki 18+. Tytułowa Adeline, zwana także Manipulatorką, jest pisarką, która właśnie odziedziczyła po babci stary dwór. Postanawia więc w nim zamieszkać, mimo próśb matki,...
O Boże, ajeśli to Jeffrey Dahmer zmartwychwstał? Z sercem wgardle pobiegłam zpowrotem do domu. Miałam wrażenie, jakby ścigały mnie psy gończe samego Lucyfera. Gdy zamknęłam drz...
@to.tylkoazksiazka
Pozostałe recenzje @Almaranth
Opowieść o przyjaźni, czy jednak bardziej porno?
Są różne książki o tematyce erotycznej – mniej lub bardziej udane. Jednak zwykle oprócz samych aktów, mają w sobie to „COŚ”. COŚ – czyli intrygujących bohaterów, chemię ...
From enemies to lovers, czyli jak rozkochać Księcia Zazdrości
Romantasy – jedni kochają, inni nienawidzą. Nie da się jednak ukryć, że właśnie ten rodzaj literatury fantastyki od pewnego czasu szturmuje księgarnie. Czy jest szansa n...