Zmarzlina recenzja

Są takie książki, po przeczytaniu których, człowiek zaczyna się zastanawiać,czy wszystko w jego życiu jest w porządku. Jedną z takich książek jest mini powieść Tomasza Białkowskiego "Zmarzlina".

Autor podejmuje bardzo trudny temat, miłości matki do syna, trzeba dodać, miłości chorej, bezgranicznej, obezwładniającej, miłości, która nie liczy się z niczym, ale pociąga za sobą niekoniecznie dobrze i oczekiwane konsekwencje.

Główny bohater, Piotr Dębski, opowiada historię swojego życia, historię chorej psychicznie matki i jej zmaganiem ze światem.

W tej książce zaskakuje wszystko, od konstrukcji bohaterów, przez ich zachowanie, aż po zakończenie. Można powiedzieć, że nic nie jest, takie jak w życiu. Ależ jest! Każdy zmaga się z problemami, tylko nie każdy jest w stanie się do nich przyznać, opowiadać o nich.

Czytelnik po przeczytaniu początkowych stron już zaczyna oceniać bohatera, skreśla go, szufladkuje jaki człowieka pozbawionego zasad moralnych, złego, niekochającego i niekochanego. Wszystkie okoliczności wyjaśniają się praktycznie na ostatniej stronie, gdzie czytelnik musi odwrócić cały tok rozumowania, musi jeszcze raz zastanowić się na historią, której był świadkiem. Zastanowić się, czy jego samego również nie dotyczy.

Owszem książka może wydawać się ciężka, jednak gorąco polecam jej przeczytanie. Zmienia spojrzenie na ludzi, a w jaki sposób? To już zależy od czytelnika.