Prawy, lewy, złamany recenzja

książka dla fanów literackich eksperymentów

Autor: @Ag_VS ·3 minuty
2013-02-21
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Książka „Prawy, lewy, złamany” po raz pierwszy wydana została w 2007 roku przez wydawnictwo Forma. Z okazji piątej rocznicy premiery, autor zdecydował się udostępnić ją w postaci darmowego e-booka, którego pobrać można z Wydaje.pl.

Dawid Kain roztacza przed czytelnikiem obraz smutnego, krakowskiego blokowiska, gdzie po zmroku łatwo oberwać, a za dnia przytłacza wszechobecna szarość. Z nieba leci śnieg podobny do telewizyjnego „śnieżenia”, w koszmarach sennych ludzie z penisami-pilotami kopulują z odbiornikami TV. Anka, studentka filozofii, ogląda telewizję, bo cierpi na bezsenność. Emeryci o pustych oczach oglądają telewizję. Nawet nastolatki są pod jej wpływem, choć ich życie trochę urozmaicają gry komputerowe oraz kiepskiej jakości narkotyki.

Wydawałoby się, że w życiu na takim osiedlu nie ma nic ciekawego, tymczasem ktoś najwyraźniej uznał je za dobry materiał na reality show. Paweł, znajomy Anki, odkrywa kanał, na którym obserwować można swoich sąsiadów – kamery są wszędzie, także w mieszkaniach naszych bohaterów. Zwykle, nudne sceny domowe przeplatają się z dziwacznymi wizjami. Anka czuje się zniesmaczona istnieniem tego kanału, ale prawdziwe obrzydzenie i przerażenie nadejdą, gdy na ekranie telewizora dziewczyna zobaczy swoje sny… i samą siebie – w scenach, w których nigdy nie występowała.

Oto obraz telewizji w swoim najlepszym, najbardziej tandetnym wydaniu, gdzie tania sensacja jest dobra, bo jest dobra i tania. Nie ma granic dla prywatności i wszystko można sprzedać jako reality show. Co najgorsze, nawet mimo początkowych obiekcji, Anka nie potrafi przestać oglądać dziwnego kanału, nawet gdy brutalne samookaleczenie wzbudza u niej mdłości. Tak samo Paweł wciąga się w oglądanie. Bohaterowie co prawda stwierdzają, że podglądanie ludzi bez ich zgody jest paskudne, ale ich protest wydaje się nieśmiały i zostaje wyśmiany przez pracownika instalującej kablówkę Telenovy.

Innym wątkiem jest historia Olka, recenzenta muzycznego. Olek otrzymuje wymarzoną pracę w gazecie muzycznej, ale szybko przekonuje się, że pisanie recenzji płyt nie ma nic wspólnego z promowaniem naprawdę wartościowych zespołów. Zadaniem Olka jest zaspokajanie kiepskiego gustu muzycznego redaktora naczelnego i chwalenia wskazywanych odgórnie muzyków. Wszechobecna hipokryzja i obłuda zabijają powoli miłość Olka do muzyki, dlatego wbrew szefowi rusza tropem niszowego zespołu Statyści – surowa forma i teksty z prawdziwym przesłaniem są odtrutką dla bylejakości sceny muzycznej. Znajomość z nimi zaprowadzi go do genialnego reżysera, którego dzieło życia okazuje się łączyć losy bohaterów.

Ale książka składa się też z wielu przenikających się warstw – postaci są tu jednocześnie widzami, jak i aktorami, obserwują innych i siebie samych; mają swoje życia, w których realność całkowicie wierzą (bo czemu mieliby podawać rzeczywistość w wątpliwość?), mogą się jednak okazać tylko bohaterami cudzej fantazji. Książka jasno pokazuje, że życie nie zawsze jest tym, czym może się nam wydawać, a granica między tym, co prawdziwe a urojone jest cienka.

Autor bawi się językiem i formą. Wymieszana jest narracja, raz pierwszo-, raz trzecio osobowa, czasem w czasie teraźniejszym, czasem w przeszłym. Szczególnie w ustach nastoletniego Andrzeja włożone zostały monologi pełne rymowanek, gier słownych, odległych skojarzeń i medialno-internetowej nowomowy („Telezakupy Mango, pójdźmy z zielarzem w Tango”). A ponieważ to opowieść o TV, tu i tam trafi się odniesienie do jakiegoś filmu, choćby „Kręgu”. W przypadku Olka natomiast pojawią się przemyślenia o muzyce, nawiązania choćby do zespołu Tool.

W „Prawy, lewy, złamany” pojawia się kilka godnych uwagi wątków. Po pierwsze, jest to oczywiście uzależnienie od telewizji i jej bylejakości. Jest ona jedyną formą rozrywki dla wymiętych, ociężałych mieszkańców osiedla, którym nie chce się robić nic innego, gdy skakanie po kanałach jest wygodne i nie wymaga myślenia. Nawet studentka filozofii, po której należałoby się spodziewać bardziej poważnego podejścia do świata, wciąga się w oglądanie reality show, mimo że sama najgłośniej mówi o naruszaniu prywatności. Bohaterowie obserwowani są nie tylko przez kamery, lecz też przez znacznie dokładniejszego obserwatora, przed którym nie mogą się bronić. Innym wątkiem jest pojmowanie rzeczywistości – jako nieoczywistej, płynnej, będącej efektem pokręconej wyobraźni. Świetna książka dla fanów literackich eksperymentów.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-02-21
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Prawy, lewy, złamany
Prawy, lewy, złamany
Marcin Kiszela "Dawid Kain"
9/10

Młodzi mieszkańcy jednego z krakowskich osiedli dowiadują się, że ktoś filmuje ich bez ich zgody i wiedzy, z poszczególnych ujęć montując sceny, które budzą przerażenie i niesmak. Kim jest tajemniczy ...

Komentarze
Prawy, lewy, złamany
Prawy, lewy, złamany
Marcin Kiszela "Dawid Kain"
9/10
Młodzi mieszkańcy jednego z krakowskich osiedli dowiadują się, że ktoś filmuje ich bez ich zgody i wiedzy, z poszczególnych ujęć montując sceny, które budzą przerażenie i niesmak. Kim jest tajemniczy ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Klęczał przed telewizorem jak przed ołtarzem, lizał ekran, kocham cię, kocham, mówił. Między nogami miał pilota, ściskał go w dłoniach, był tak podniecony, że aż się bałam. Wsuń go we mni...

@horror.com.pl @horror.com.pl

Pozostałe recenzje @Ag_VS

Przystań na krańcu świata
Romans z wielką historią w tle

Jest rok 1941, w Europie trwa druga Wojna Światowa, ale w odległym Szanghaju i Hongkongu wciąż panuje spokój, a Brytyjczycy mają czas, by obstawiać konie na wyścigach i u...

Recenzja książki Przystań na krańcu świata
Gwelfów i gibelinów
Muzyka płynąca przez epoki

Pamiętacie wydawnictwo literackie Pies Łańcuchowy? Wydało ono dwa e-booki, które pobrać możemy zupełnie za darmo. Zapłacić możemy później – jeśli uznamy, że autor sobie z...

Recenzja książki Gwelfów i gibelinów

Nowe recenzje

Ostatni taniec
Spójrz, jak jaskółka tańczy.
@justyna1dom...:

Zakończenie, na które czekałam bardzo długo. Oczekiwania miałam ogromne, oczyma wyobraźni już widziałam wszystko, co mo...

Recenzja książki Ostatni taniec
The Rivals
The Rivals
@iza.81:

Macie w sobie nutkę rywalizacji? Z jednej strony to dobra cecha pozwalająca nam na osiągnięcie wyznaczonego celu, tego ...

Recenzja książki The Rivals
Generał zemsty
„Generał na strychu zabija po cichu."
@Mirka:

@Obrazek Jeżeli ktoś czytał książkę „Lisica” i „Dziewczyna z Konstancina” to z pewnością postać Hanki Lubochowskiej n...

Recenzja książki Generał zemsty
© 2007 - 2024 nakanapie.pl