Carlos Ruiz Zafón to pisarz znany na całym świecie dzięki wielu wspaniałym bestsellerom. Powieść "Książę Mgły", wyróżniona Nagrodą Edebe jest pierwszą książką w jego dorobku. Jest to również pierwsza książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać i myślę, że nie ostatnia.
"Wiele lat musiało upłynąć, by Max zapomniał wreszcie owo lato, kiedy odkrył, właściwie przypadkiem, istnienie magii."
Max Carver w 1943 roku wraz z dwiema siostrami i rodzicami przeprowadza się do pięknego domu nad morzem, aby odpocząć od widma wojny. Poprzednimi właścicielami posiadłości byli Fleischmannowie, których jedyny syn utonął. Jaką tajemnicę posiada ta rodzina? Chłopak ma się wkrótce o tym przekonać. Zaczyna się od dziwnych posągów w ogrodzie, które zdawają się poruszać... prześladującego symbolu sześcioramiennej gwiazdy... Tymczasem Max poznaje Rolanda - wysportowanego, odważnego, doskonale nurkującego siedemnastolatka, który mieszka wraz z przyszywanym dziadkiem - latarnikiem, jedyną osobą, która przeżyła katastrofę statku Orfeusz 25 lat wcześniej. Skrywa on mrożącą krew w żyłach historię. Po wielu latach ukrywania tego sekretu, staruszek postanawia go wyjawić i opowiada o Księciu Mgły, istocie pochodzącej z piekła, jak sam później mówi, która uwielbia układy: spełni każde twoje życzenie w zamian za całkowite posłuszeństwo.
Bohaterom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Dzięki amatorskim filmom nagranym przez syna Fleischmannów, Max może dowiedzieć się czegoś więcej. Wtedy zdaje sobie sprawę z tego, że historia opowiedziana przez dziadka jest prawdziwa.
Ciekawą bohaterką jest strasza siostra Maxa, Alicja, która jest zamknięta w sobie, inni nie poświęcają jej zbyt wiele czasu i uwagi i przez to czuła się samotna i opuszczona. Jednak po poznaniu Rolanda zmieniła się. Połączyło ich wspaniałe uczucie, które sprawiło, że nastolatka znowu zaczęła się śmiać, więcej się odzywać oraz pokazywać swoje emocje. Stała się wesoła i odważna.
Książka została napisana potocznym językiem, chociaż zauważyłam upodobanie autora do słowa fantasmagoryczny, które często powtarza. Szczerze mówiąc irytowało mnie to. Przyznam, że nie wiem nawet co to słowo znaczy, muszę sprawdzić to w słowniku.
Moją ulubioną postacią jest Roland, mimo że nie jest on głównym bohaterem. Ci, co czytali, wiedzą jak potoczyły się jego losy, ja tylko dodam, że nie jestem z tego zadowolona.
Jednym z minusów tej powieści jest to, że jest ona po prostu zbyt cienka. Myślę, że fabułę można było trochę bardziej rozwinąć, gdyż pomysł był naprawdę rewelacyjny.
Pochłonęła mnie całkowicie. Na początku trochę mniej, ale po kilkudziesięciu stronach musiałam wiedzieć, co działo się dalej i nie mogłam jej odłożyć.
Bardzo podoba mi się też okładka tej książki. Wiem, że książek nie ocenia się po okładce, ale po jej wnętrzu, ale niestety, chcąc, nie chcąc robię to.
Najważniejszą zaletą "Księcia Mgły" jest to, że nadaje się dla dziesięciolatka, dwudziestolatka, pięćdziesięciolatka i wreszcie dla stulatka; dla kobiet jak i dla mężczyzn, dla KAŻDEGO.
Książę Mgły mnie przerażał, kiedy tylko o nim czytałam, czułam niesamowity dreszczyk emocji. Mam dla Was radę: jeśli spotkacie osobę, której źrenice zmieniają kolor oraz która nigdy nie mruga powiekami, nie rozmawiajcie z nią. To Książę Mgły.
Na koniec moje dwa ulubione cytaty, które muszę tu umieścić:)
"Podczas ulewnych deszczy zawsze miał wrażenie, że czas staje w miejscu. Jakby następowało zawieszenie, swego rodzaju antrakt, podczas którego można było spokojnie odłożyć to, co się akurat robiło, by po prostu stanąć przy oknie i całymi godzinami patrzeć w zdziwieniu na ten spektakl opadającej bez końca kurtyny łez."
s.47
"Życie dzieli się zasadniczo na trzy etapy. Najpierw człowiek nawet nie myśli o tym, że się zestarzeje, że czas płynie i że od pierwszej chwili, od samych narodzin, zmierzamy do wiadomego końca. Kiedy mija pierwsza młodość, wkraczamy w drugi okres i uświadamiamy sobie, jak kruche jest nasze życie. To, co z początku jest tylko nieokreślonym niepokojem, przybiera na sile, stając się wreszcie morzem wątpliwości i pytań, które towarzyszą nam przez resztę dni. I w końcu u kresu życia rozpoczyna się trzeci etap, okres pogodzenia się z rzeczywistością. Wówczas nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zaakceptować naszą kondycję i czekać."
s.97