Diamond od lat z niepokojem obserwuje, analizuje i opisuje świat tzw. ‘antropocenu’. Czerpiąc z osiągnięć paleobiologii, antropologii, historii i socjologii, opowiada o cywilizacyjnych osiągnięciach i porażkach człowieka. W najnowszej książce „Kryzysy. Punkty zwrotne dla krajów w okresie przemian”, przybliża kilka współczesnych państwowych transformacji, by uogólnić cały proces przebiegu narodowego przełomu na świat i XXI-wieczne niebezpieczeństwa natury polityczno-społeczno-środowiskowej. Ostatecznie poszukuje odpowiedzi na pytanie – co robimy źle, co dobrze i w jakim kierunku najpewniej zmierzamy. Książka jest ciekawa, szczególnie w drugiej części, bardziej syntetycznej. Pierwsze rozdziały są narracyjnie typowo historyczne. Ponieważ ostatnio czytałem inną książkę biologa ewolucyjnego, porównałem oba teksty i wyszło mi, że „Trzeci szympans” jest lepszy, bo bardziej przyrodniczy (to kwestia gustu, choć niżej trochę opiszę moje zastrzeżenia). Tu Diamond zdecydowanie zbliża się sposobem prezentacji zagadnień do Harariego. Książka, choć została wydana pechowo w 2019, to polskie wydanie zawiera specjalny wstęp autora napisany w marcu 2021. Pechowo, bo nie odnosi się do katastrofy COVID-owej. Na szczęście wspomniany wstęp zawiera ważne memento dla ludzi, by nie tracili z pola widzenia, mimo pandemii, katastrof innej natury. Nawet, jeśli nikt nigdy nie będzie wyrokował: „Zmarł od zmian klimatycznych, którymi zaraził się 6 dni temu ”, to zagraża nam wprost dużo więcej niż koronawirus.
Wychodząc z listy 12-tu czynników, które determinują przebieg kryzysu jednostki, Diamond formułuje analogiczny zestaw zagadnień dla państw. Wybrał ich sześć (Finlandię, Chile, Japonię, Niemcy, Indonezję, Australię) i poddał analizie historycznej ważny dla każdego z nich kryzys. Wyszedł z tego dość przewidywalny opis jakościowy, choć poddany ocenie pod kątem tuzina czynników, nabrał nowej perspektywy. W kilku przypadkach (Chile, Indonezja) w warstwie faktograficznej dostałem sporo nowych informacji. Autor epokę Allende-Pinocheta i Sukarno-Suharto, pokazał mi w niejednoznacznym świetle, co odebrałem, jako zachętę do pogłębienia tematu. Ponieważ wszystkie kraje zostały wybrane ze względu na bliską znajomość ich realiów, to z zaciekawieniem czytałem o obserwacjach osobistych biologa. Analizowaną pod kątem kryzysów z przeszłości listę, uzupełnia ponownie Japonia (jako współczesny kraj nieradzący sobie z wojenną przeszłością i nieracjonalnością polityki gospodarczo-imigracyjnej) i USA, jako potęga mierząca się z fundamentalnymi sprzecznościami i narastającym przesileniem o nieprzewidywalnych konsekwencjach. Sam autor tak zastosowaną metodologię pracy nazwał wstępem do pełniejszego ilościowego potraktowania tematu, w którym na losowej próbce kryzysów i państw należałoby dokonać parametrycznej oceny przebiegu punktów zwrotnych. Taki 'niedomknięty' we wnioski ogólny koncept książki niezbyt mi przypadł do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę przekrojowe monografie, które starają się 'wysycić' temat. Z tej perspektywy, lektura okazała się niedosytem. Na szczęście jest w niej coś więcej. Niemal punktowym przełomem w odbiorze opowieści Diamonda, był opis niemieckiego starcia pokoleniowego, gdy na jednej stronie, wprost genialnie, przeszedł od protestów w 1968 do Baader-Meinhof (str. 224). Każda kolejna strona książki była coraz ciekawsza.
Rozważając zmienne losy demokracji, wojenne konsekwencje, otwarcie na nowoczesność czy przewroty polityczne, profesor szuka wspólnych mechanizmów i wagi różnych czynników (przy czym do zobiektywizowanej analizy potrzebowałby pełniejszej analizy parametrycznej, o czym było wyżej) sterujących przebiegiem kryzysu. Zastanawia się nad rolą przywódców, geopolityką, narodowymi wadami i zaletami będącymi pochodną postaw i zapatrywań jednostek (dumy narodowej, stopnia odpowiedzialności za innych, cierpliwości, elastyczności). Ciekawie lawirując między różnymi poziomami opowieści (od psychiki człowieka, przez stereotypy narodowe, po 'gatunkowo-ludzkie' potrzeby) pokazuje złożoność historyczną i kłopot z przewidywaniem przyszłości, która powinna wynikać z przepracowanej sumiennie lekcji z naszych dziejów.
Choć nie do końca zgadzam się z kilkoma wnioskami (np.: niespójność z wcześniej poznanymi poglądami Diamonda na negatywne konsekwencje południkowego układu Ameryki - str. 314; w związku z Chinami, które bez demokracji mają nie dogonić Ameryki - str. 320; trochę naciągane mechanizmy procesów historycznych - str. 432), to w wielu kluczowych dla narracji kwestiach myślę identycznie. Zreferowanie kluczowych procesów gospodarczego pozyskiwania zasobów naturalnych, potrzeb energetycznych w powiązaniu z obiegiem materii ożywionej i nieorganiczne w przyrodzie (str. 382-390), to cudowny przykład poglądowości i lekkości w docieraniu do sedna. Biologowi wstyd za Amerykę, bo sposób, w jaki trwoni ona potencjał wewnętrzny i globalny należy nazwać wprost głupotą. Cytując Dicka Cheney'a, prostuje od razu jego przekonanie (str. 394):
"<<Amerykański styl życia nie podlega negocjacjom.>> Jednak okrutna rzeczywistość niedoboru zasobów gwarantuje, że amerykański sposób życia ulegnie zmianom, ponieważ rzeczywistość nie będzie chciała z nikim negocjować."
Dość przewrotnie (emocjonalnie) Diamond utyskuje na współczesne państwo amerykańskie, które nie potrafi/nie chce skorzystać z pięknych przeobrażeń kryzysowych Niemiec po 1945, Japonii po przybyciu Perry'ego w 1853, co zapoczątkowało otwarcie kraju, czy Finlandii, która mimo przytłoczenia 'niedźwedziowatym' sąsiadem, była w stanie osiągnąć równowagę geopolityczną i gospodarczą. Sporo z cierpkich uwag autora (już nie tylko pod adresem USA) można by łatwo przeszczepić na 'polskie podwórko' (labilny system zdrowotny i socjalny, zamknięcie na imigrację, krótkowzroczność ekologiczna, deprecjonowanie wagi badań podstawowych dla gospodarki,...). Chyba w Polsce politycy powinni zmierzyć się z 'Diamondowymi dwunastoma punktami' w ramach osobistego rachunku sumienia i rozważając napięcia wewnątrz całego narodu.
"Kryzysy" to bardzo ciekawa lektura, napisana przyjemnym językiem. Diamond nie sili się na naukowość, nie chce być 'stetryczałym napominaczem młodszych pokoleń'. Nie straszy katastroficzną przyszłością (ale nie trzeba wielkiej wyobraźni, by samemu do daleko idących wniosków dojść), choć dosadnie punktuje stopień nieprzygotowania do niej jednostek, lokalnych społeczności i państw. Książkę odbieram, jako kolejny przykład opisania kondycji ludzi, Ziemi i zagrożeń, które w większości sami sobie preparujemy. Czy obecny kryzys jest wyjątkowy? Ile mamy czasu, nim zdziwienie zastąpimy przerażeniem? Jak bardzo powinniśmy się niepokoić faktem, że 60 milionów Włochów konsumuje 2x więcej zasobów, niż cała Afryka (przepraszam Włochów/Włochy, ale ich przykład padł w książce; a takie negatywne wyróżnienie należy się niemal wszystkim krajom tzw. Pierwszego Świata). Dużo pytań wymagających odpowiedzi i działania.
DOBRE PLUS - 7.5/10