"Morderstwo w księgarni" angielskiej pisarki Merryn Allingham rozpoczyna cykl powieściowy z Florą Steele - właścicielką tytułowej księgarni w roli głównej. Dziewczyna odziedziczyła swój sklepik po zmarłej ciotce i oddała temu miejscu całe swoje serce. Flora jest marzycielką bez pamięci zakochaną w książkach, ale też stara się realistycznie podchodzić do tego wyjątkowego biznesu. Tym bardziej, że księgarnia zlokalizowana jest w niewielkiej miejscowości Abbeymead i Flora musi dokładać wielu starań, aby firma przynosiła jej zysk. Sprawy mocno się komplikują, gdy w jednym z pomieszczeń zostaje znalezione ciało młodego mężczyzny o nieznanej bliżej tożsamości. Zdarzenie to kładzie się cieniem na reputacji księgarni, a zaskoczeni klienci odwracają się od tego miejsca. Zdeterminowana właścicielka decyduje się wziąć sprawy w swoje ręce i rozwikłać tajemnicę tego zagadkowego zdarzenia. Od początku może liczyć na pomoc swojego wiernego klienta - miejscowego pisarza kryminałów - Jacka Carringtona.
Czy działając wspólnie bohaterowie poznają prawdę o tajemniczej śmierci mężczyzny?
Powieść Merryn Allingham skrywa ciekawą zagadkę kryminalną. Od samego początku skojarzyła mi się z książkami Agathy Christie. Podobny klimat, podobny sposób prowadzenia wydarzeń i podobne metody działania bohaterów oraz... graficzna okładka nawiązująca do klasyki gatunku. Nie znajdziemy w treści ani rozlewu krwi, ani makabrycznych zdarzeń, nie ma mafii, walki gangów czy kryminalnego półświatka. Wszystkie działania prowadzące do zabójstwa odbywają się w białych rękawiczkach.
"Morderstwo w księgarni" to taka elegancka zbrodnia w nietypowym miejscu - jakkolwiek to brzmi. Rozwikłanie zagadki i dotarcie do prawdy wymaga spostrzegawczości, pokojarzenia wielu faktów i wyciągania trafnych wniosków.
Podobała mi się bardzo ta historia. Autorka umiejętnie wplotła do wydarzeń wątki historyczne oraz średniowieczną legendę związaną z hrabstwem Sussex. Smaczku dodają nawiązania do postaci lorda Templetona, które intrygują i podsycają naszą ciekawość. Mamy średniowieczny klasztor, wyjątkowe księgi i starodruki oraz nieszablonową intrygę. Interesująco i... zaskakująco rysuje się harmonijna współpraca Flory i Jacka. Wydaje się, że oboje idealnie się dobrali, świetnie się rozumieją i rozwiążą zapewne jeszcze niejedną zagadkę. Miło było obserwować ich detektywistyczne poczynania.
Merryn Allingham doskonale oddała specyfikę angielskiej prowincji. Widać jej uznanie i oczarowanie dla klasyki angielskiego kryminału. Akcja osadzona w połowie XX wieku również ma tutaj swoje znaczenie. Jedyne co moim zdaniem nie do końca się udało, to budowanie napięcia. Oczekiwałam trochę więcej niepewności i niepokoju, a skupiałam się przede wszystkim na rozwiązywaniu łamigłówki. Nawet w kulminacyjnym momencie nie poczułam dreszczyku emocji. Może to wina przekazu, a może mojej wyobraźni.
"Morderstwo w księgarni" stanowi świetne preludium do kolejnych części przygód Flory Steele. To taki lekki, łatwy i przyjemny kryminał na każdą porę roku. Jestem usatysfakcjonowana i z przyjemnością sięgnę po następny tom zatytułowany "Morderstwo w zimowy dzień". Jeśli lubicie tego typu kryminalne zagadki i podoba Wam się specyfika angielskiej prowincji, albo tęsknicie za piórem sławnej Agathy to powieść Merryn Allingham przypadnie Wam do gustu.