Kto wszedł w butach do środka? recenzja

W przedszkolu Wronie Gniazdo przygotowania do przyjęcia przerywa nieprzyjemne wydarzenie - otóż na świeżo umytej podłodze pojawiają się ślady błota. Młodzi detektywi Leon i Livia przystępują więc do akcji i rozpoczynają poszukiwania zuchwałego brudziciela przedszkolnej podłogi. Do sprawy podchodzą bardzo profesjonalnie badając szczegółowo miejsce przestępstwa i przesłuchując wszystkich dorosłych, bo wielkość śladów nie pozostawia złudzeń, że tego nikczemnego czynu dopuścił się któryś z opiekunów dzieci. 

"Kto wszedł w butach do środka?" to drugi tom serii Tajemnice Przedszkola Wronie Gniazdo autorstwa Larsa Mæhle. To prosta, krótka historia, która wprowadza młodego czytelnika w świat literatury detektywistycznej.  Mimo swej niepozornej objętości zagadka detektywistyczna jest na tyle wciągająca, że trudno się od niej oderwać, a co najważniejsze - rozwiązanie jest zaskakujące (mi nie udało się zgadnąć, kto naniósł błota do środka!). To, co wyróżnia tę książkę spośród innych jest lekkość i naturalność przekazywania informacji o współczesnym społeczeństwie pomiędzy wersami. Fabuła skupia się na wątku kryminalnym, ale między czasie czytelnik dowiaduje się jak różne są rodziny przedszkolaków - ktoś ma tatę Włocha, ktoś ma dwie mamy, a jeszcze kogoś wychowuje nieśmiały dziadek. Ta niepozorna lektura to nie tylko wciągająca, zabawna opowieść o poszukiwaniu rozwiązania zagadki, ale także dobry wstęp do dużo poważniejszych rozmów z dziećmi - o tolerancji, o różnorodności, o inności. 

Książkę ilustrował Odd Henning Skyllingstad. Ilustracje są wyraziste, współgrają z treścią opowieści. Nie są jednak ani delikatne, ani pastelowe. Czy są brzydkie? Nie, są po prostu inne od tego, do czego przyzwyczaja nas literatura dziecięca. Ale przecież treść książki nas uczy, że inne, nie znaczy gorsze :)