Za egzemplarz recenzencki, który wywalczyłam w Klubie Recenzenta nakanapie.pl, bardzo dziękuję. Znakomite opinie na temat książki zachęciły mnie do czytania pomimo faktu, że jest to druga część cyklu. Było warto.
Autor Grzegorz Skorupski, historyk, jest zastępcą burmistrza Gostynia, miasta, w którym dzieje się akcja książki. Fajnie mieć takiego burmistrza ;)
Kryminał. A może książka obyczajowa, opisująca życie miasta w 1920 roku. Jednak nie wszystko, jak donosi Autor, jest zgodne z prawdą historyczną. Niemniej od samego początku zostajemy zmuszeni do przypomnienia sobie niektórych historycznych wydarzeń. Ja z wielką chęcią zajrzałam do Wikipedii, aby poczytać o bitwie nad Sommą, co zresztą bardzo mi się przydało.
Fabuła przedstawiona jest niezmiernie realnie, dokładnie, od pierwszej strony czułam się, jakbym była mieszkanką Gostynia, znała jego ulice i czuła przerażenie po dopiero co skończonej wojnie. Ten kryminał niesie ze sobą coś więcej. To informacja o życiu w tworzącej się Polsce. Świetna informacja. Czułam się, jakbym chodziła tam po ulicach, rozmawiała z tymi ludźmi, stała obok nich i oddychała tym samym powietrzem, miała te same obawy.
Dowiadujemy się jak żyło się w tworzącej się Polsce. I to jest świetne. Książka jest bardzo interesująca pod tym kątem.
Oczywiście za dobrze by było, gdyby były same ochy i achy. Autor kilka razy powtarza się, jakby czytelnik nie potrafił załapać, co już wcześniej przeczytał. Na przykład, że Rzesza wybudowała okazały budynek sądu w Gostyniu. Po co pisać o tym raz za razem? Czytelnicy tego nie lubią. Czytają i zapamiętują. Jak będą chcieli sobie przypomnieć, to przekartkują i znajdą.
Niby wszystko ok, ale czasami miałam wrażenie, jakby zabrakło redakcji, tego kogoś kto dopilnuje, żeby wszystko się ładnie spięło, żeby nie było tych niepotrzebnych powtórzeń, żeby delikatne błędy językowe zniknęły… No właśnie, literówki. Nie czytałam jeszcze książki, w której by było tyle błędów. Po pierwszej literówce nie zareagowałam, po drugiej sprawdziłam kto robił korektę w Wydawnictwie Oficynka, po kolejnych (bardzo, bardzo, bardzo wielu), zresztą nie tylko literówkach, ale przekręconych wyrazach, brakujących spójnikach itp. czułam niesmak i zwyczajne zażenowanie, jak można wypuścić na rynek tak surową książkę? Wstyd!
Panie Grzegorzu, widać Pana wiedzę i umiejętność tworzenia świetnych historii. Pomimo wszystko, proszę, niech Pan nie przestaje pisać! Bo opisy i cała wizja ówczesnego społeczeństwa rewelacyjne. A rozwiązywanie zagadki kryminalnej z Adamem Karskim niezwykle przyjemne.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl