Od samego początku nie spodziewałam się zbyt dużo po tej książce, zdawałam sobie sprawę, że jest to książka skierowana to młodszego grona odbiorców. Ja osobiście mam 18 lat i zazwyczaj sięgam po innej kategorii powieści. Postanowiłam jednak, że tam tej książce szansę …
Za pierwszym podejściem przeczytałam ok. 2 rozdziały i odłożyłam ją na półkę, przyczyną tego nie koniecznie musi być słaby początek, lecz fakt, że w tamtym czasie miałam lekkiego kaca książkowego i nie mogłam się wciągnąć w żadną powieść. Tak więc kilka dni później postanowiłam, że muszę ją przeczytać i tak w niespełna 2 dni skończyłam 1 tom.
Fabuła opiera się kilkunastoletniej Kate mieszkającej u swojej ciotki w Londynie. Jest ona z pozoru zwykłą nastolatką, mającą najlepszą przyjaciółkę Mel, oraz szkolną miłość- Jonathana w którym się zakochała. Cała przygoda zaczyna się tak naprawdę od zauważenia przez dziewczynę niezwykłego kamienia w witrynie sklepu. Jednak w momencie, w którym wspomniała o tym sklepie swojej ciotce, ta stanowczo zabroniła jej tam chodzić, co jednak tylko jeszcze bardziej wzbudziło ciekawość dziewczyny. Gdy pewnego razu udała się tam z Mel, właścicielka sklepu (a także znajoma jej ciotki) podarowała jej w prezencie księgę zaklęć. Kate nie do końca wierzy w czary, postanawia jednak spróbować rzucić urok miłosny na Jonathana , jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. W następstwie kolejnych wydarzeń trafia ona do magicznej krainy zwanej Jaarem, gdzie okazuje się, że nie jest ona tylko zwykłą nastolatką, ale czarownicą.
W tym właśnie momencie zirytował mnie trochę charakter głównej bohaterki. Bo w końcu, wyobraźcie sobie, że nagle po ciężkim dniu i kilku dziwnych zdarzeniach, przenosicie się do innej krainy. Nie wiem jak wy, ale ja na pewno nie byłabym zbytnio opanowana, byłabym wręcz przerażona, a już na pewno niezbyt ufna. Natomiast Kate trafia do Jaaru, gdzie na początek spotyka powiedzmy bajkowe stworzenie, następnie inne stworzenie atakuje ją, a w rezultacie zostaje ocalona przez stworzenia zwane ferami. Ona jednak to wszystko przyjmuje nadzwyczajnie spokojnie, nie widać po niej jakiś oznak szoku, praktycznie od razu zaczyna darzyć wszystkich zaufaniem. Dla mnie osobiście zabrakło tego momentu spotkania się dwóch rzeczywistości, których dziewczyna nie była świadoma.
Wracając do fabuły, zdradzę tylko, że drugim głównym bohaterem jest Fion- fer, do którego przypisana jest Kate. Ta dwójka razem stawi czoła czyhającemu niebezpieczeństwu i spróbuje uporać się z wszystkimi przeszkodami, ale czy im się uda?
,,Czy to wszystko mogło być tylko złudzeniem? Czy mogło się jej tylko śnić?
Zresztą... Jawa czy sen - jakie to miało znaczenie?"
Teraz trochę pozytywów. Kroniki Jaaru to książka, którą pochłania się za jednym razem, przyjemna i lekka na długie wieczory. Bohaterowie choć w pewnym kwestiach mnie irytowali, to w ogólnej ocenie przyznam, że miło spędziłam z nimi czas. Najbardziej pokochałam chyba Jawisa, którego postać złamała mi serce (nie zdradzę kto to, lecz powiem, że była to najbardziej urocza postać w tej powieści). Świat jest wykreowany nieskomplikowanie, lecz mam nadzieję, że w kolejnych tomach pogłębię jeszcze jego istotę. Książka będzie idealna dla osób w różnym wieku, zarówno 13 latków jako powieść baśniowa, jak i dla starszego grona czytelników, jako przyjemna i lekka historia.
Już na sam koniec mogę powiedzieć, że w żadnym stopniu nie zgadzam się z zdaniem na okładce:
,, Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander! ‘’. Według mnie jest to kompletnie odrębna postać, w żadnym stopniu nie przypominającego Harrego Pottera, a tym bardziej świata Jarru nie można porównywać z światem wykreowanym przez J.K. Rowling.