Wstyd się przyznać, ale to dopiero moje pierwsze spotkanie z twórczością Ketchuma. Pomimo tego, że jego powieści szokują czytelników na całym świecie, niestety żadna z nich dotąd nie trafiła w moje ręce. Tym, którzy tak jak ja do niedawna, nie znają dorobku literackiego tego autora, pozwolę sobie przedstawić: Jack Ketchum, pisarz grozy, o którym sam Stephen King mówi, że jest "najbardziej przerażającym facetem w Ameryce". Lepszej zachęty nie było mi trzeba, także wiele pozytywnych opinii czytelników sprawiło, że koniecznie chciałam się z twórczością tego autora zapoznać. Zaczęłam dość niestandardowo - od opowiadań, zwykle tego nie robię. Opowiadanie jest dość niewdzięczną formą; "zmusza autora do ciągłego ruchu" *. Na pewno swojej decyzji nie żałuję - otrzymałam swoistą próbkę stylu Ketchuma, i jeśli całość jego twórczości jest taka, jak ten zbiór mrożących krew w żyłach historii, to na pewno jest to proza, którą warto i należy znać - jeśli tylko gustuje się w gatunku.
"Królestwo spokoju" zawiera ponad 30 różnorodnych opowiadań. Tytuł ma dość ironiczny wydźwięk (mimo odmiennego zamysłu autora), ponieważ ciężko tutaj o spokój. Wręcz przeciwnie, jest to raczej królestwo niepokoju - lektura wbija w fotel, zapewniając najróżniejszą gamę emocji, od zafascynowania, czasem rozbawienia, do wstrętu i przerażenia, oraz przyspieszone bicie serca. Ketchum sięga do najmroczniejszych zakamarków umysłu, których istnienia nie podejrzewamy i o których z pewnością nie chcemy wiedzieć.
"Wilk i baranek. Pantera i koźlę. Cielę i lew. Prosiaczek i małe dziecko. Różnorodność, wspólnota, harmonia." *
Właśnie tego możesz się spodziewać, sięgając po tę książkę. Różnorodności. Opowiadania są bardzo zróżnicowane pod względem formy i treści; historie dotyczą bardzo różnego grona postaci, od biznesmenów i pisarzy, po spokojne mamy i ludzi z trudnym dzieciństwem, i są przedstawiane z różnych perspektyw. Część z nich szokuje, mrozi krew w żyłach, przepełnia obrzydzeniem i napawa odrazą do rodzaju ludzkiego. To głównie nie jest horror, w którym pojawiają się różnorakie potwory i nadprzyrodzone zjawiska. Tu najgorszym potworem jest człowiek. Ketchum poddaje wnikliwej analizie ludzki umysł i, sięgając do najmroczniejszych jego czeluści, wydobywa to, co w człowieku najgorsze. Sprawia, że zastanawiam się, czy ludzie w istocie są tak źli, tak zwierzęcy, jak przedstawia to autor? Co tkwi w ludzkich umysłach? Czy w każdym z nas czai się psychopatyczny morderca i zwyrodnialec? Ketchum ukazuje zbrodniarzy z innej strony, i - co najdziwniejsze - sprawia, że... czasem można zrozumieć ich motywy, poczuć ich emocje. Tu nie chodzi tylko o szokowanie; głównym motywem we wszystkich opowiadaniach nie jest, jakby się wydawało, masakra fizyczna - to bardziej studium nad czarną stroną ludzkiej natury. Wszystkie postacie skrywają swoje mroczne tajemnice. Historie nie są także równe pod względem nasycenia przemocą, brutalnością i szaleństwem (a tego w "Królestwie spokoju" można znaleźć dość sporo) - bywają opowiadania lekkie, w których z bohaterów zostaje coś więcej, niż sterta flaków oraz te, w trakcie których ma się ochotę zapytać...
"Czy jemu totalnie odpie*doliło?" *
Sięgając po "Królestwo spokoju", przygotuj się na fragmenty budzące szczere, wręcz fizyczne obrzydzenie, a także... fascynację, która nie pozwoli Ci odłożyć książki na półkę, mimo szczerej chęci odrzucenia jej od siebie jak najdalej. Dodaj do tego dość sporą dawkę czarnego humoru i ironii, przewrotności losu, zmieszaj z wartką akcją, makabrycznymi, szczegółowymi opisami i błyskotliwymi tekstami, oprósz to wszystko sporą dozą czystego przerażenia, a otrzymasz owe "Królestwo spokoju". Książka trzyma w napięciu do samego końca, a wszystkie opowiadania czyta się w tempie błyskawicznym. Historie są także nierównie jeszcze pod innym względem - niektóre są lepsze, inne gorsze (nie satysfakcjonują, nie budzą emocji, wręcz denerwują - zdarza się i tak), jednak całości nie można odmówić charakteru.
Choć to moje pierwsze spotkanie z autorem, z pewnością nie ostatnie. Przyznam, że momentami podczas lektury czułam się naprawdę przytłoczona skalą okrucieństwa; na mój gust to naprawdę ostra proza. Cóż, sama chciałam, wiedziałam, czego się spodziewać, wybierając lekturę. Chyba właśnie o to chodziło, prawda? Te opowiadania długo nie pozwolą mi o sobie zapomnieć.
To nie jest lekkie, przyjemne czytadło, ale zakładam, że sięgający po tę książkę nie tego się spodziewają. Ketchum mistrzowsko dawkuje napięcie, trzyma w nim aż do samego końca, pozostawiając czytelnika w głębokim szoku. Nie poleciłabym tych opowiadań osobie, która dopiero zaczyna swoją przygodę z gatunkiem, ale raczej tym, którzy są już obeznani z tematem i chcą czegoś naprawdę przerażającego, czegoś, co przygniecie i nie pozwoli się szybko podnieść.
__
* Jack Ketchum o swojej twórczości w przedmowie "Królestwa spokoju"