„Królestwo Nadziei” to dosyć specyficzna książka. Choć nie porwała mojego serca, to zainteresowała umysł. Czytałem książkę powoli, uważnie, delektując się każdym kolejnym słowem, stroną, rozdziałem. Początkowo miałem pewne trudności ze zrozumieniem o co konkretnie chodzi – no cóż, jak zwykle, nie czytałem pierwszej części (właśnie jestem w trakcie nadrabiania tej zaległości). Mimo to, fabuła bardzo mnie wciągnęła. Jeśli ktoś czytał pierwszą część, pewnie wie kim są Przewodniczki, kim są Kharowie, kto z kim walczy, kto z kim spiskuje itd. W tym tomie mamy rozwinięcie historii. Poznajemy bliżej naszych bohaterów z Sinką i Khabenem na czele. Autorka wyjaśnia nam kolejne rzeczy, które spowodowały rozwój wypadków opisanych w poprzedniej części. Tworzy też niezapomniane, dramatyczne chwile, które przykuwają uwagę… Cóż rzecz więcej?
Tym razem moja recenzja będzie trochę inna. Nie opowiem wam żadnych ciekawszych konkretów. Sądzę, że to, co skreślę i tak was zainteresuje. Wyobraźcie sobie dwa zwaśnione światy – kobiecy – ponętny, nieokiełznany, delikatny, uczuciowy, głęboki, uduchowiony i świat męski – twardy, rozumny, siłowy, sprawny, skomplikowany, nieokrzesany, napastliwy… I te dwa światy nagle spotykają się w gwałtowny sposób. Między nimi istnieje mocna granica, niemal nie do przebycia – obcość kultur, przeciwny światopogląd, inne motywy działania, wreszcie wojna. I mimo tego, nagle okazuje się, że te dwa światy są sobie tak bliskie, że nieprzekraczalne granice nie stanowią problemu. Bo jedynym kłopotem są konwencje w jakich przyszło żyć bohaterom „Królestwa Nadziei”. To takie jakieś bardzo realne, rzekłbym, że mógłbym odnieść to do konkretnej sytuacji, w konkretnym miejscu i czasie. Ale nie będę pisał o polityce…
Autorka w bardzo fajny sposób stworzyła kreacje bohaterów, i to nie tylko dwóch głównych – Sinki o nadprzyrodzonych mocach, czy Khabena, dowódcy (i jak się okaże, nie tylko) wojowniczych najeźdźców kharskich. Niemal każda postać drugoplanowa dodaje swoistego kolorytu, wnosi swoją cząstkę, bez której książka utraciłaby swoją integralność. Bardzo przypadło mi do gustu to, iż każda osoba, każdy bohater występujący na kartach powieści jest bardzo realny, namacalny. Momentami, mimo świadomości tego, że to tylko książka, mógłbym przysiąc, że ta historia mogła naprawdę się przytrafić gdzieś tam w świecie. Zastanawiam się skąd Autorka czerpała swoją inspirację… dałbym dużo, żeby poznać odpowiedź.
Szczerze powiedziawszy to mam problem z napisaniem recenzji. Książka jest świetna, to nie ulega wątpliwości. Wciąga, daje powody do rozważań, uczy subtelności kobiecych postaci i złożoności męskich charakterów. Autorka w cudowny sposób daje nam możliwość przyjrzenia się różnorakim rodzajom ludzkich zachowań, impulsów pchających nas w konkretnym kierunku, i przenikaniu się różnorakich osobowości. Pewnie zabrzmi to sentymentalnie, ale zachwyciło mnie również to, w jaki sposób bohaterowie, teoretycznie stojący po dwóch, przeciwnych stronach barykady, zżywają się ze sobą, dorastają, jak uczą się siebie nawzajem. Czy każde tego typu interakcje kończą się miłością – pewnie nie, ale taką konwencję wybrała Autorka. I w tym wypadku to był chyba dobry wybór. Fajnie jest czytać, trochę z perspektywy kobiety-pisarki, jak niewiasty potrafią nas mężczyzn obłaskawić, ucywilizować, jak pozwalają nam dorosnąć…
Zdecydowanie Dorota Pasek ma wielki potencjał literacki. Z pewnością jest indywidualnością, która korzystając z dorobku innych pisarzy, kroczy swoją drogą, tworząc niepowtarzalne kreacje i intrygujące fabuły. Z uwagą będę śledził jej dalszy literacki dorobek. Ps. – trzymam za Panią kciuki.
Po lekturze tej książki mam wiele przemyśleń. Na niektóre sprawy spoglądam już inaczej, trochę mądrzej. Liczę, że szanowna Autorka stworzy ciąg dalszy tej opowieści. Czuję, że kolejna część będzie jeszcze lepsza.
"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl".