Polski historyk i krytyk literacki, Karol Estreicher, znany był mi głównie z publikacji dotyczących historii literatury i sztuki. A tu miłe zaskoczenie. Całkiem nieźle napisane wspomnienia z lat dziecięcych w formie opowiadań.
Rok 1912. Autor przedstawia rzeczywistość z perspektywy kilkuletniego chłopca. Rodzina obraca się w środowisku artystycznym i naukowym, ponieważ ojciec jest profesorem i rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mały Karol bawi się z Kazimierzem Tetmajerem i Lucjanem Rydlem, spotyka Józefa Mehoffera. Mamy szerokie spojrzenie na ówczesne obyczaje. Na przykład modę damską i męską. Dokładnie oglądamy piórem Estreichera falbanki, koronki i wypustki w strojach jego sióstr, piękną błękitną suknię mamy, odświętny ludowy ubiór służącej Brońci. Wzruszające są naiwne komentarze dotyczące strojów.
Mały Karol na swój wyjątkowy sposób obserwuje świat dorosłych. Komentuje dziedziny życia takie jak urzędy, władzę. Przy okazji opowiadania historii związanej z pieskiem dziadka Estreichera, Dżimusiem, poznajemy całe środowisko fiakrów krakowskich, ich zwyczajów, układów i znajomości oraz możliwości udzielenia pomocy swoim stałym klientom, a także rolę hycla w utrzymaniu porządku w mieście.
Wspomnienia szczęśliwych dni z całą rodziną, smaki dzieciństwa, psoty typowe dla chłopców np. wypuszczenie psów hycla, dokuczanie gimnastyczkom, siostrom, zabawy starą miedzianą miednicą pamiętającą prapradziadka i wiele innych, wprowadzają nas w atmosferę tamtych lat, początku XX w. Estreicher przebywa z pisarzami i poetami i czasami ma kompleksy z tym związane. Mówi o sobie, że nie jest poetą, a potrafi zachwycać się konfiturami truskawkowymi przyrządzanymi przez matkę:
„Przecie słodycz życia i delikatność smaku, matczyną łaskawość i przychylność poznaliście na pewno przez konfitury. Nie mową wiązaną, bom nie poeta, nie barw doborem, bo malować nie umiem, lecz posługując się pamięcią dzieciństwa was, o Konfitury, przyzywam! Nagrodo, którą jakże rzadko otrzymywałem za dobre stopnie, lekarstwo na bolesne guzy, a także pierwsza pokuso, by naruszyć siódme przykazanie. Przedziwna spiżarni amunicjo, ładowana w baterie słoików, którymi matka moja osobiście dowodziła, trafiając z nich wedle planu swojej strategii serdecznej”
Czyż nie jest to wyjątkowo poetycki opis?
W opowieściach pojawia się tak osobliwa postać, jak stary Żyd – antykwariusz Himmelblau. Stanowił on zagadkę dla ówczesnego świata literackiego. Okazało się, że Karol uchyla rąbka tajemnicy tego dziwnego bibliofila. Na kartach swoich opowieści wskrzeszał postacie poetów, pisarzy, malarzy, profesorów, ludzi, którzy stawali się legendą. Byłam mile zaskoczona ich stylem i treścią.