Ojciec wziął mnie za rękę i powiedział:
-No,jak masz takie dorosłe ubranie, pójdziemy, my, mężczyźni,razem do kościoła.
Byłem niepomiernie dumny.Miałem długie spodnie (pierwszy raz w życiu!) na szelkach, a nie na staniku,buciki sznurowane,a nie zapięte na guziki, i prawdziwą marynarkę.Ale największą dumą moją była koszula z kołnierzem i z krawatką. Krawatka! Nie bardzo wiedziałem, jaki ma cel, przeszkadzała tylko pod szyją i ciągle uciekała na bok,niemniej byłem z niej bardzo dumny.(...)
Pełen uroku i ciepła opis Krakowa początku XX w. Niesamowity klimat rozmów, zależności społecznych, a to wszystko widziane przez pryzmat oczu dziecka, spisane przez już dorosłego człowieka, który uśmiecha się do swojego dzieciństwa.