Trafiłam wybitnie! "Kraina Zeszłorocznych Choinek" to dla mnie pierwsza książka z repertuaru Joanny Szarańskiej, do tego w klimatach świątecznych, więc była obawa, że tego nie przetrzymam bez zaciskania zębów, a okazało się, że jest zupełnie odwrotnie, bo może być i magicznie, i z humorem, i całkiem życiowo.
Joanna Szarańska prowadzi czytelnika ścieżkami małego miasteczka i przez kilka tygodni przed świętami poznajemy perypetie z życia kilkunastu osób. Wielu z nich spotka się tej zimy w sklepie pana Józefa. Po opisie obawiałam się, że to będzie jakiś tam magiczny wynalazek, w atmosferze ociekający kiczem, gdzie nagle po przekroczeniu progu doznaje się objawienia. Nie, tak nie będzie. Zdecydowanie będzie lepiej, bo zdarzenia są podane w formie wyważonej, a to co ma miejsce na stronach "Krainy" miałoby szansę wydarzyć się w rzeczywistości. Jest cierpliwy pan Józef i nieco irytująca jego siostra, są też dwie siostry, które potrafią zirytować się wzajemnie, jest pewna blondynka w różowym sweterku i jej podopieczna Helena, która jeszcze potrafi "wyrwać" młodego człowieka i namieszać w świątecznych planach, jest rozżalona Dorota i jest chłopiec, który wierzy w świąteczną magię, jak nikt inny. Jest też magiczna opowieść o krainie świątecznych choinek. Wszystko to w klimatycznej oprawie, gdzie słychać jak śnieg skrzypi pod nogami bohaterów oraz ich radosny śmiech i doskonale widzi się iskrę w oku tego czy innego mieszkańca Świerczynek.
Ale nie jest to jedynie migawka przedświąteczny zmagań, a historia, która swój zalążek bierze w zdarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. I tak dziś teraźniejszość przeplata się z przeszłością tworząc wielowymiarową opowieść, co prawda dziejącą się w wymiarze świątecznym, magiczną ze względu na czas, ale odnoszącą się do życia w szerokiej skali, przede wszystkim tego rodzinnego, tam gdzie powstają najtrwalsze z więzi. W nienachalny sposób podkreśla się wartości, o których dziś nie każdy chce pamiętać coraz częściej wybierając ścieżkę łatwą i przyjemną.
To właśnie ta powieść ma szansę pojawiać się w moich rękach i w kolejnych latach. Motyw opowieści o krainie zeszłorocznych choinek jest jak każda inna historia rodzinna, która przetrwa w opowieściach bliskich przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Ten motyw wpisuje się w moją chęć znalezienia powieści świątecznej, do której można wracać każdego roku by poczuć tę wyjątkowość. Któż dziś nie ma sentymentu do "Kevina samego w domu". Choćby się przejadł, wylewał uszami i choćbyśmy zapierali się, że w następne Boże Narodzenie nie zasiądziemy kolejny raz (pewnie już setny!) przez ekranem by oglądać sceny, do których dziś sami możemy mówić dialogi, to i tak odzywa się w nas nostalgia i gdy przychodzi ten moment po raz kolejny oglądamy i śmiejemy się dokładnie z tych samych gagów.
Rozsmakowałam się w "Krainie Zeszłorocznych Choinek", tym samym znalazłam odpowiednik książkowy "Last Christmas" i "Kevina samego w domu". Myślę, że od teraz mogę poczuć się przytulnie i jeszcze bezpieczniej o tej porze roku, bo mam już wszystkie ulubione punkty programu. Zaczynając od książki, a dalej lecąc na fali muzycznej kończąc w same święta na filmach. Oczywiście mam na myśli TE filmy.
A w tym roku jeszcze czeka na mnie kontynuacja w postaci "Krainy Spełnionych Życzeń", którą zostawiam sobie na ostatni weekend przed świętami i mam tę pewność, że się nie zawiodę ani na bohaterach, ani na poczuciu humoru Autorki. Najpiękniejszych!