„Kiedy ubrania w ekskluzywnym sklepie odzieżowym zaczynają samoistnie krwawić, a niegdyś jowialny kierownik traci nad sobą kontrolę, życie grupki sprzedawców zamienia się w koszmar...
W tajemniczych okolicznościach w sklepowej przymierzalni ginie klient. Pewną staruszkę dręczą krwawe wizje. Coś opętuje jedną z kasjerek, uwalniając z jej głowy jaszczuropodobną bestię...
Złowroga siła opanowała gigantyczny salon w centrum handlowym Stary Browar w Poznaniu. Ekspedient Bartek Lipski wraz z kilkoma znajomymi wpadają na trop demona pochodzącego z podkarpackich lasów. Przywołany do życia sieje śmierć i zniszczenie.
Drapieżne jaszczury, słowiańskie rytuały, wyuzdany seks i hektolitry krwi. To Koszmar na miarę.„
Info z okładki
„Koszmar na miarę” to horror (gdyby ktoś się jeszcze nie domyślił) - jest tu wszystko, czego można od pozycji tego typu wymagać (a na pewno minimum tego, co powinno być ). Mamy walecznego rycerza, jego wiernego giermka, nadobną dziewicę (no powiedzmy że dziewicę do pewnego momentu), mentora – speca od demonów, wieszczkę – co przyszłość widzi (a to co widzi, ładne nie jest), mamy złego Szeryfa
z Nottingham i oczywiście jeszcze gorszego smoka/demona. Oprócz tego także sporo kmieci do wyrżnięcia, rękę, nogę, mózg i trochę jelit na ścianie, odwieczną walkę dobra ze złem, dylematy moralne, i to co tygryski lubią najbardziej (a może raczej ta brzydsza płeć tygrysków), wedle słów z okładki - „wyuzdany seks” (który chyba miał zastąpić wątki typowo romansowe). I choć schemat wydaje się znany i wyeksploatowany do bólu, to moim zdaniem, sprawdza się wyśmienicie. Coś w myśl powiedzenia: „Największy sukces odnoszą zawsze rzeczy banalne opowiedziane w niebanalny sposób”. Autorom ta niebanalność się chyba udała. A żeby jeszcze bardziej namieszać, to powiem, że dla mnie najbardziej niebanalna była właśnie banalność, bo to co mnie wciągnęło najbardziej, to fakt, że…
Oto Polska właśnie
Bardzo dla mnie miłym akcentem jest to, że akcja rozgrywa współcześnie się na naszej polskiej ziemi, w warunkach i realiach, które są naszym dniem powszednim. Większość czytelników, czytając wszelkiej maści opisy i odniesienia do kultury współczesnej, z pewnością nie będzie miała najmniejszej trudności w poruszaniu się po kartach powieści, a wyobraźnia będzie miała co robić w przenoszeniu akcji na własne, znane jej podwórko. A całą resztę dopełnią uniwersalne wizje tego, co z horrorów filmowych wszelkiej maści już znamy – wiadra krwi i wnętrzności, chciwość, zawiść i potwory . Czyli na dobrą sprawę, kupując książkę dostajemy film gratis – film, który odgrywa się w naszym umyśle :)
Ze względu na charakter powieści i z faktu, że rzecz się dzieje zimą, wszystko jest mroczne, surowe
i „szorstkie”. Skoro jest zima, to musi być zimno, jak mawiał pewien poeta ;) a i w ludzkich sercach chłód panuje – większość współpracowników tylko czeka żeby Ci podłożyć świnię, a w ogóle to Machiavelli byłby z tej powieści dumny, bo świat w niej ogólnie jest niesprawiedliwy, a człowiek zły, chciwy i egoistyczny z natury.
Taaaak - zdecydowanie Polskę czuje się tutaj w każdym niemal aspekcie.
Powieść jest jak dla mnie „przyjemnie” szara i przez to bardziej prawdziwa (choć o tej prawdziwości trochę także za chwilę). Główny bohater, tak jak i jego przyjaciele to nie Arnoldy Schwarzeneggery, więc nie od razu postanawiają zbawiać świat, który i tak zresztą czasami nie zasługuje na to by go ratować. Bo nie wszystko jest w życiu czarno-białe, a właściwie to te kolory już chyba dawno przestały w naturze występować – Ci niewinni nie są zawsze tacy niewinni, a Ci źli może wcale tacy źli sami z siebie. Jednym słowem – jest kolorowo, bo nie jest czarno-biało :)
„Jezu, człowieku, przecież to oczywiste, że to pułapka!”
Ale nie byłbym sobą, gdybym trochę nie pomarudził - momentami w powieści pojawiają się nielogiczności fabuły, które trochę „gryzą” w oczy - a przynajmniej gryzą mnie. Przypomina mi się scena ze Strasznego Filmu, gdzie urocza, hojnie obdarzona we wszystkich prócz jednego aspektach blondyna, a którą to ściga maniakalny morderca, na stoliku odnajdując nóż, granat, rewolwer i.... banana, ochoczo sięga po tego ostatniego, by w razie czego nim móc się bronić. Podobnej natury kwiatki i niedociągnięcia znajdują się w książce – zarówno na płaszczyźnie fabuły jak i w ogóle zdrowego rozsądku. I nie wszystkie da się wytłumaczyć szokiem czy strachem, które jak wiadomo, często wyłączają logiczne myślenie. Choćby scena czatowania w salonie [SPOILER], kiedy to dwóch głównych bohaterów zbawia się w detektywów, a w momencie niebezpieczeństwa uciekają do magazynu z którego nie ma wyjścia (choć salon ma 2000 m2) i postanawiają przeczekać zagrożenie (zapominając, że mają telefony komórkowe by raczyć kogokolwiek powiadomić o tym co się dzieje). Kiedy po kilku godzinach wychodzą z kryjówki, jak gdyby nigdy nic (a jeden z nich z poharataną i pewnie broczącą krwią łydką) pojawiają się na zebraniu zwołanym przez Szefa (no dobra, pewnie dla zachowania pozorów, że o niczym nie wiedzą) i jakoś nikt nie zwraca specjalnie uwagi na ich z pewnością niezbyt szczęśliwe twarze. [/SPOLER] Wszystko to da się zapewne jakoś uzasadnić, jeśli człowiek mocno się wczyta i dorobi sobie do tego ideologię, ale momentami powieść zrobiła się dla mnie przez takie „kwiatki”, z których w sumie z całej powieści można uzbierać cały bukiet na Dzień Matki, ciut naciągana (a pamiętajmy, że rozmawiamy o demonach i ubraniach broczących krwią - i to one paradoksalnie chwilami, ze względu także na drobiazgowe opisy i historyczny background, są bardziej godne dania wiary).
Podsumowując...
...„Koszmar na miarę” czytało się bardzo przyjemnie i cieszę się, że dane mi było tę książkę przeczytać, bo był to czas dobrze zainwestowany, przynajmniej w kwestii rozrywek umysłowych. Autorzy odwalili kawał dobrej roboty i miło by było, gdyby nawet jakiś film w ten deseń kto nakręcił – bo na moje oko dobrych polskich horrorów jak na lekarstwo, a tu proszę – scenariusz mamy gotowy (ale to zapewne tylko marzenie ściętej głowy). Książkę z całą powagą mogę polecić tym wszystkim, którzy lubią się bać, bo książka trzyma w napięciu prawie przez cały czas (a kiedy nie trzyma, na pewno albo wzbudza inne uczucia, albo zachęca do zabawy umysłowej w detektywa). Jeśli lubisz wakacje z książką, a w szczególności z horrorem, to Twoim następnym krokiem powinien być adres
www.allegro.pl, zaprzyjaźniona księgarnia lub okoliczna biblioteka.
Moja ocena: 7/10
Piotr „Archideus” Śliwiński
Fragment znajdziesz tu:
http://www.grasshopper.fm/koszmar-na-miare,373.htmlWywid (sic!) z głównym bohaterem:
http://rcichowlas.blogspot.com/2010/05/wywiad-z-bartkiem-lipskim.html