Ach, te poradniki. Trudno trafnie doradzić drugiej osobie, szczególnie jeśli temat jest rozległy. Być może dlatego ten rodzaj książek, do jakich zalicza się „15 dróg do sukcesu”, mocno mnie odpycha? Nie znaczy to, że książka była straszna i okropna. Po prostu przesiąknęła jakąś taką… nijakością. Nie utrzymała mojego zainteresowania i nie przeczytałam całości. Jak dla mnie to skondensowany przykład na to, jak poradnika nie pisać.
Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza to instrukcja, która w piętnastu krokach pokazuje (a przynajmniej stara się pokazać) jak osiągnąć sukces w życiu. Tuż po niej - krótkie, pozytywne historie mające na celu zainspirować, wzbudzić refleksję. Na samym końcu przedstawione zostały „apoftegmaty budujące wewnętrznie” (jakież niespotykane słowo, ho ho!), czyli krótkie, pojedyncze formy rodem Paulo Coelho.
Czemu nie zadziałało jak powinno? Dlaczego zamiast piąć się ku szczytom, piszę tę recenzję z nieco zniesmaczoną miną? Prawdopodobnie winna jest ogólnikowość, która zabiła cały wydźwięk. Rady są na poziomie tego jednego znajomego, z którym spotykasz się raz na trzy lata. Albo daleko mieszkającej ciotki. No warto dbać o zdrowie, no warto wierzyć w siebie i iść przez życie z radością, ale czy potrzebuję książki, żeby o tym wiedzieć? Są to w większości banalne frazesy albo wiedza oczywista. Czasem autorka próbuje skupić się na ważnym temacie, ale bierze się za niego z całkiem złej strony. Dla przykładu: natrafimy na pogadankę o motywacji. Powinna być bardzo, ale to bardzo silna, aby osiągnąć sukces. Ale czy naprawdę motywacja to klucz do wszystkich drzwi? Może bardziej dyscyplina?
Ta pozycja jest naprawdę optymistyczna. I bardzo dobrze, bo czasem brakuje radośniejszego tonu w książkach. Sęk w tym, że książka próbuje wcisnąć taki przesłodzony, cukierkowy obraz życia – taki trochę na zasadzie „zamknijmy oczy i pędźmy przed siebie, a żadne problemy nas nie dosięgną”.
Ciekawostka: w tej książce zawarte zostało multum uniwersalnych cytatów znanych osób, tematyka niemal dowolna. Maturzyści! Korzystajcie z tego skarbca, a nuż błyśniecie na egzaminie?
Summa summarum: niezachwianie optymistyczny poradnik, który może podbudować nieco osoby niepewne siebie lub młode i zagubione. Wartość merytoryczna pozostawia jednak wiele do życzenia. Jeśli opisy tańczących kwiatów i stwierdzenia typu „sukces to ciężka praca, ale także i odpoczynek” nie są w waszym guście, to lepiej nie nawiązywać bliższej znajomo