„Korona z kości” autorstwa Laury Sebastian to pierwsza książka z serii pod tym tytułem Castles in Their bones. Bardzo długo czekałam na tą książkę, aż w końcu ukaże się w Polsce i trafi w dłonie czytelników. Laura Sebastian napisała trylogię pod tytułem Trylogia Księżniczki Popiołu. Mnie osobiście się ona podobała, znalazłam w niej coś dla siebie, o czym mogliście się przekonać w moich recenzjach. Czułam, że ta książka może wywołać u mnie podobne odczucia, dlatego bardzo mi zależało na poznaniu tej opowieści. Cieszyłam się, że książka dotarła do mnie szybko i mogłam poznać kolejny wykreowany przez nią świat i bohaterów. Czy powieść była równie interesująca, co poprzednie książki Laury Sebastian?
„Korona z kości” to powieść autorstwa Laury Sebastian, która przeniosła czytelnika wprost do pałacu cesarzowej Margaraux. Władczyni miała trzy córki, które potraktowała trochę, jak środek do osiągnięcia swojego celu. Księżniczki Sophronia, Daphne i Beatriz, jak to zazwyczaj bywało miały wyjść za mąż dla korzyści politycznych. Margaraux wyszkoliła je w sztuce podstępu, uwodzenia i przemocy, w jednym celu, aby pewnego dnia mogła zapanować nad całym kontynentem Vesterii. Królewny nie wiedzą, że są tylko pionkami w grze swojej matki, która nie spocznie, póki nie otrzyma tego, czego pragnie. Czy królewny w porę zorientują się, jak chce je wykorzystać własna matka? Czy może wpływy na ich światopogląd są zbyt silne, aby miały szansę na dokonywanie własnych wyborów? Jedno jest pewne, nie należy lekceważyć księżniczek.
„Korona z kości” to powieść, która potrafi zaskoczyć czytelnika, czytając ją odczuwałam radość, sięgając po nią nie miałam żadnych oczekiwań. Zachwyciła mnie każdym możliwym aspektem. Intryga polityczna jest niezwykle złożona, sojusznicy się zmieniają, zdrady wprost wiszą w powietrzu, czy dojdą do skutku? Podobało mi się, jak Daphne, Beatriz i Sophronia dorastają, zmieniają się i zaczynają myśleć samodzielnie. Marzyłam o tym, aby mogły się wyrwać się ze szponów i toksycznego wpływu matki. Królewny zaczynają kwestionować działania cesarzowej i myśleć o tym, jak wpłyną na losy królestwa. Pomimo różnić w charakterach dziewcząt były ze sobą bardzo blisko, łączyła je głęboka siostrzana więź. Bardzo podobały mi się postacie poboczne, zarówno bohaterowie, jak i złoczyńcy. Nie były to przypadkowe jednostki wrzucone w celu wywołania konfliktu, ale były mocne, jako odrębne postacie stając się stabilnym elementem fabuły. „Korona z kości” ma wspaniały wykreowany świat, co wydało mi się naprawdę intrygujące, to system magii, który nie jest postrzegany w taki sam sposób w każdym królestwie. Czczony przez jednych i odrzucany przez drugich. Warto dostrzec, jak te odrębne królestwa się na nią zapatrują i ludzi nią obdarzonych. To, co niektórzy postrzegają, jako dar, inni traktują, jak przekleństwo. Laura Sebastian zadbała o to, aby w książce dało się wyczuć napięcie, trudno jest znaleźć kogoś, komu można będzie zaufać, w powietrzu wprost wisiały intrygi i dworskie spiski. Podobało mi się podążanie za każdą z księżniczek do zupełnie różnych królestw i poznanie wybranych im małżonków. Zakończenie potrafi namieszać w głowie, wiele mnie tutaj zszokowało, nie mogę się doczekać, kiedy kolejna część się u nas ukaże, trudno mi usiedzieć bez wiedzy, co będzie dalej.