„Czy istoty twojego pokroju wiedzą, czym jest miłość? Czy ty w ogóle coś odczuwasz, czy to jedynie kwestia... oprogramowania?”*
Baśń o „Kopciuszku” jest zapewne wszystkim bardzo dobrze znana. Wielokrotnie przerobiona na potrzeby sztuki, przedstawiona w różnych wersjach historia dziewczyny wykorzystywanej przez macochę i jej dwie córki. Do tej pory tytułowa postać była słodką i cichą postacią. Czyżby przyszedł czas na całkiem nową silniejszą bohaterkę?
Cinder mieszka w futurystycznym Nowym Pekinie, w mieście, w którym panuje zaraza. Nikt nie jest bezpieczny, zapada na nią coraz więcej mieszkańców, a leku na nią w dalszym ciągu nie wynaleziono. Ona sama jest cyborgiem bez przeszłości, nie pamięta co było przed tym za nim stała się członkiem społeczeństwa drugiej kategorii. Tacy jak ona nie są zbyt mile traktowani przez mieszkańców. Jej atutem jest umiejętność naprawienia wszystkiego co wiąże się z elektroniką, jest najlepszym mechanikiem. Pewnego dnia na jej stoisku zjawia się Książę Kai. Od tej pory ich ścieżki skrzyżują się jeszcze nie raz, ale dla niej nie zawsze będą przyjemne. Cinder musi poznać swoją przyszłość, która może się jej nie spodobać i bardzo wiele zmienić. Na dobre czy na złe - to oceńcie już sami.
Kopciuszek jest jedną z moich ulubionych bajek dzieciństwa. Potrafiłam oglądać czy też czytać bajkę po kilkanaście razy i nawet teraz gdy widzę jakąś nową jej wersję od razu muszę obejrzeć lub przeczytać. Dlatego też gdy przeczytałam o „Sadze księżycowej” od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Oto moja ulubiona bohaterka w całkiem innym wydaniu, silna i buntownicza. Czy podbiła moje serce?
Podbiła to może za duże słowo, ale z pewnością zdobyła choć troszeczkę to moje serce i zainteresowanie. Z miejsca dałam porwać się urokowi tej powieści. Świat przedstawiony przez Meyer jest inny, intrygujący i fascynujący. Autorka pomieszała tradycję z nowoczesnością, do tego zrobiła to dość odważnie i trzeba przyznać, że w wielkim stylu. Wszystko choć nieprawdopodobne jest opisane tak, że ma ręce i nogi. Pasuje do siebie i niewydajne się być stworzone z powietrza. Był pomysł i został wykorzystany w pełni. Fakt, że nie ma tu galopującej akcji może zbyt wiele się nie dzieje. Jest jednak ciekawie, a zakończenie powoduje, że czytelnik, a na pewno ja sięgnę po kontynuację. Ta część jest takim jakby wprowadzeniem, zarysem całej historii i zapowiedzią kontynuacji. Dobrej kontynuacji.
Jeśli chodzi o postacie to również nie mam się do czego przyczepić. Choć początkowo nie mogłam przekonać się do samej Cinder z czasem coraz bardziej zdobywała moją sympatię. Od początku można było domyśleć się jej przyszłości, ale w niczym to nie przeszkadza i niczego nie ujmuje ani bohaterce, ani powieści. Podobało mi się to, że była zbuntowana, że potrafiła się postawić i robić po swojemu. Lubię takie postacie. Bardzo. Co do innych bohaterów powieściopisarka również zadbała o to by czytelnik się nimi zainteresował. Były stworzone szczegółowo i z rozmysłem. Niczego im nie brakowało i nie były zapchaj dziurami, a kimś ważnym wnoszącym zawsze coś do historii. Fakt, od razu wiedziało się kto, co i jak, ale całość powieści rekompensowała te małe niedociągnięcia.
Nie jestem zachwycona, ale bardzo mi się podobała ta publikacja. Wciąga od pierwszych tron, strasznie szybko się ją czyta i wbrew pozorom nie jest banalna. Mnie osobiście zaintrygował świat wykreowany przez Meyer. Z ciekawością go poznawałam, tym bardziej, że miał swój podkład historyczny, kulturę, obyczaje i… mogłabym wymieniać, a wymieniać. Fabuła, dialogi oraz postacie sprawiały, że traciłam poczucie czasu. Przez chwilę żyłam tym co się działo akurat w świecie Cinder. Wraz z nią przeżywałam kolejne wydarzenia i rozterki. Z niecierpliwością czekałam na rozwój wydarzeń, a gdy takowy nastąpił za każdym razem liczyłam na więcej. Co prawda w chwili obecnej musiałam obejść się smakiem, liczę jednak, że to się zmieni.
Podsumowując, „Saga księżycowa. Cinder” jest powieścią, która wciągnęła mnie od pierwszych stron i tak już do końca. Mimo małych niedociągnięć debiut ten okazał się być strzałem w dziesiątkę. Lekki styl pisania, intrygujący pomysł oparty luźno na baśni oraz ciekawe postacie sprawiają, że książkę się pochłania, a nie czyta. Polecam.
*cytat pochodzi z książki „Saga księżycowa. Cinder” M. Meyer