W dzisiejszych czasach jednym z najtrudniejszych zadań jest zaspokojenie potrzeb fanów filmów, seriali, książek, gier komputerowych, itp. Sam fakt ich kontynuacji już nie wystarczy, a producenci prześcigają się w różnych pomysłach na zatrzymaniu konsumentów ich franczyzy. Czasami jednak najprostsze rozwiązania bywają najlepsze.
Po głowie chodzi mi konkretny przykład. Spójrzmy na „Gwiezdne Wojny”. Uniwersum radziło sobie naprawdę dobrze, nawet zanim seria i wszystko z nią związane trafiły w ręce Disneya. Czekała nas zatem cała masa nowych filmów, komiksów, zabawek, ale nie zapominajmy, że gusta są różne i trzeba jeszcze w nie trafić.
I tu pojawia się „Kompendium Star Wars”, opracowanie które w teorii może wydawać się niemożliwym do stworzenia. W końcu kosmiczne uniwersum jest pełne przeróżnych postaci, pojazdów, planet i to nawet tych najbardziej kluczowych i pierwszoplanowych, a kompendium zgodnie z definicją Słownika języka polskiego PWN, to „dzieło zawierające zbiór lub zarys podstawowych wiadomości z jakiejś dziedziny wiedzy”.
Z wielką ulgą mogę jednak stwierdzić, że to ogromne przedsięwzięcie się powiodło. Autorzy – Ryder Windham, Adam Bray, Daniel Wallace i Tricia Barr – postarali się przede wszystkim, aby to opracowanie trafiło do jak najszerszej grupy fanów „Gwiezdnych Wojen”, zarówno najstarszych jak i najmłodszych.
Gdy książka trafiła w moje ręce, nieco się przeraziłem jej wielkimi rozmiarami. Pomyślałem sobie, że to będzie długa i wymagająca lektura, ale nie spodziewałem się tego jak bardzo udana. Ponad trzysta stron zdjęć i opisów obejmujących części I-VI sagi oraz serial „Wojny Klonów”, a także pierwszy sezon „Rebeliantów” zostało złożonych w pięknej, twardej oprawie przez wydawnictwo Ameet, które specjalizuje się w pozycjach skierowanych do najmłodszych.
Uspokoję jednak wszystkie dorosłe osoby, wy także znajdziecie tu coś dla siebie. W końcu jeśli jest się fanem „Gwiezdnych Wojen”, to nadal ma się w sobie ten dziecięcy pierwiastek. Opracowanie zostało skonstruowane w sposób przejrzysty, umożliwiający jego zrozumienie przez osobę w każdym wieku. Nie obyło się jednak bez kilku fragmentów, które mogą być zbyt skomplikowane dla naszych pociech. „Kompendium Star Wars”, to jednak taka pozycja, którą najlepiej przyswaja się w gronie przyjaciół czy rodziny.
Zawarte w książce zdjęcia oraz ilustracje są przeróżnej jakości. Niektóre z nich pochodzą bowiem z części IV-VI, a wydrukowane w formacie A4 mogą zdaniem niektórych kiepsko wyglądać. Ale taka jest właśnie natura tego opracowania, że można z najbliższej odległości zapoznać się z fragmentami, które podczas seansów filmowych mogły nam umknąć.
Na pewno jednym z największych problemów jakich kompendium mi przysporzyło, był jego rozmiar. W jakiej pozycji bym nie zasiadł, trzymanie tego giganta nie należało do najwygodniejszych. Można też narzekać na często powtarzające się informacje w różnych rozdziałach, np. w opisie jednej z planet znajdują się informacje, o których można dowiedzieć się wcześniej, przy okazji opisu konkretnego zdarzenia z uniwersum. Nie są to jednak problemy, z którym nie da się żyć, a co najważniejsze czytać.
Dlatego jak najbardziej zachęcam osoby w każdym wieku, aby sięgnęły po tę pozycję, której lektura z pewnością zajmie wam długie godziny, pobudzi waszą wyobraźnię, pobudzi do działania, wywoła odrobinę nostalgii. Bo najlepsze są właśnie te książki, które wzbudzają w nas cały szereg emocji, a „Kompendium Star Wars” do takich się właśnie zalicza.