Lubisz lekką literaturę, przy której możesz się przede wszystkim odprężyć? Taką, która wciągnie Cię do swojego świata i sprawi, że od tej pory to będzie również Twój świat? Nasze puste przysięgi są porównywane m.in. do Dworów Sarah J. Maas. Uwielbiam Dwory! Może nie tak bardzo jak serię Szklanego Tronu tej samej autorki, ale też potrafiły porwać mnie do siebie. Zwłaszcza drugi tom, który według mnie był zdecydowanie najlepszy. Nic więc dziwnego, że dokładnie tego samego spodziewałam się, sięgając po powieść Lexi Ryan. No i cóż… aż tak kolorowo nie było, ale i tak dobrze się bawiłam.
Nasza główna bohaterka Brie wraz z młodszą siostrą muszą pracować dla Madame V, która ma dwie córki. Dziewczęta mieszkają w piwnicy i są na każde zawołanie. Od razu miałam tutaj skojarzenie z Kopciuszkiem. Jest to jedna z moich ulubionych baśni z dzieciństwa, także od razu się uśmiechnęłam. Nasze bohaterki mają dług do spłacenia u kobiety, a Brie posuwa się nawet do kradzieży by odpowiednią sumę pieniędzy zdobyć. Niestety to i tak za mało. Madame V decyduje się w końcu sprzedać młodszą z sióstr elfom, o których w świecie ludzi krążą przerażające historie. Brie od razu postanawia udać się do magicznego świata i uratować siostrę. Jej przyjaciel – Sebastian – stara się odwieść ją od tego pomysłu. Wkrótce okazuje się, że zakup Jas nie był przypadkowy, a mroczy król ma wobec Brie swoje plany.
Początek książki bardzo mi się spodobał, natomiast później opowieść troszeczkę spuściła z tonu. Miałam wrażenie, że wszystkie sceny między Brie i Sebastianem są mocno sztuczne. Ich dialogi momentami było drętwe, a zachowanie? Dziewczyna głównie użalała się nad sobą, natomiast Sebastian był nienaturalnie uprzejmy i zakochany. Miałam ochotę odkładać książkę, gdy ta dwójka się do siebie mizdrzyła. Zupełnie inną reakcją z kolei mogę się pochwalić, gdy w powieści pojawiał się Finn. Ten od samego początku mnie do siebie przekonał, nawet wtedy, gdy nie do końca mieliśmy pojęcia, kto to jest. Ma w sobie coś takiego, że chce mu ufać i chciałam, żeby to właśnie mu zaufała nasza Brie. Ale to tylko moje odczucia, ponieważ to, który z tej dwójki jest godny zaufania, nie wie Brie, ale nie wiemy też my. Autorka częstuje nas różnymi informacjami, z których tak naprawdę nie wiele wynika. Sebastian wydaje się być idealny i właśnie ta idealność mnie od niego odrzuca. Finn z kolei wydaje się być tym złym, ale jednak troszczy się o naszą bohaterkę. Tylko, czy robi to szczerze? A może ma ukryty jakiś motyw?
Środek książki był taką sinusoidą, w której raz się cieszyłam, innym razem denerwowałam, czasem martwiłam i obawiałam o Brie. Zakończenie natomiast to był prawdziwy ogień! Najpierw mocno zdenerwowałam się na autorkę, gdy zrozumiałam, do czego to wszystko zmierza. Później ściskałam mocno kciuki by jednak potoczyło się wszystko inaczej. Oczywiście Lexi Ryan miała swoje własne plany na to zakończenie, które wywołało u mnie taką burzę emocji, że już nie mogę doczekać kolejnego tomu. Tajemnice, które wyszły na jaw! Przyznam, że część rzeczy udało mi się przewidzieć, co wcale nie sprawia, że czuję się z tym lepiej. Teraz oczekuję kolejnego tomu, bo jestem bardzo ciekawa, jak autorka ma zamiar rozplątać to, co zaplątała. Książkę skończyłam czytać wczoraj, a ciągle ją przeżywam. Nie jest to jedna z tych, którą po skończeniu odkładamy na półkę i zapominamy. Siedzę i zastanawiam się, czego mogę się spodziewać w kolejnej części. I tak, chciałabym już ją mieć u siebie.
Także wracając do mojego początkowego pytania – jeżeli lubisz lekką fantastykę, która wciągnie Cię do swojego świata, śmiało możesz sięgnąć po Nasze Puste Przysięgi. Mamy tutaj wątek romantyczny, a nawet miłosny trójkącik. Ja osobiście jestem Team Finn, ale może akurat Tobie bardziej do gustu przypadnie Sebastian? Jeżeli natomiast nie lubisz, gdy to romans rozgrywa główną rolę w powieści, to też się niczego nie obawiaj. Tutaj przede wszystkim skupiamy się na próbie uwolnienia Jas, ale również na klątwie, która ciąży nad elfami. Wątki romantyczny są istotne, ale nie jest to kopciuszkowy romans, w którym wszystko zmierza do tego, by prosta dziewka z ludu poślubiła wyśnionego księcia z bajki. Śmiało mogę polecić tę książkę, bo na pewno jest jedną z lepszych, jakie miałam okazję czytać. I jak już wspominałam – nie mogę doczekać się kontynuacji!