Do "These Hollow Vows" ("Nasze puste przysięgi") Lexi Ryan podeszłam z pewną dozą rezerwy - parę lat temu byłam bardzo nastawiona na tę książkę, ale po polskiej premierze i recenzjach mój zapał nieco ostygł. Może to i dobrze?
Abriella jest złodziejką i wraz z siostrą próbują przeżyć każdy dzień. Mieszkają u kobiety, której muszą spłacać niebotyczny dług, oraz u jej dwóch kuzynek. Jas, siostra Abrielli, marzy tylko o jednym - przenieść się do Faerie, świata fae, i tam nareszcie zacząć żyć. Abriella jednak jest przeciwna temu pomysłowi - fae znani są ze swojej bezwzględności, przemocy i wszystkiego, co złe. Gdy jednak Jas zostaje uwolniona z długu, a przez to przeniesiona do Faerie gdzie nie wiadomo, co się z nią dzieje, siostra rusza jej na pomoc do znienawidzonego świata. I tu sprawy się komplikują, bo musi ona złożyć przysięgę, o której nikomu nie może powiedzieć; istotom, przed którymi się wzdraga, a z pomocą przychodzą jej nieoczekiwane osoby.
Przez pierwsze 100 stron miałam wrażenie, że to nie będzie kompletnie nic nowego, bo wszystko już gdzieś było. Jednak im dalej, tym historia stawała się ciekawsza. Mamy tu klasyczny trójkąt miłosny, który na szczęście jest bardzo dobrze poprowadzony. I choć żaden z obiektów westchnień nie przemawia do mnie bardziej, to właściwie się cieszę - dzięki temu jestem jeszcze bardziej ciekawa, jak sytuacja się rozwinie. Choć jest tu dużo mowy o uczuciach, to równie wiele o magii, istotach żyjący...