Kerstin Gier Jest autorką powieści dla kobiet. Sukces Trylogii Czasu z dnia na dzień zrobił z niej jedną z najlepiej sprzedających się pisarzy niemieckojęzycznych. Studiowała edukację biznesową i psychologię komunikacji, próbowała swoich sił w wielu miejscach pracy, by w 1995 roku zacząć pisać powieści dla kobiet. Pierwsza powieść „Mężczyźni i pozostałe katastrofy” odniosła sukces. Przy kolejnych było coraz lepiej. „Niemoralna superoferta” w 2005 roku przyniosła Gier nagrodę Delia dla najlepszej powieści kobiecej roku. W swoim dorobku ma kilkanaście tytułów. Aktualnie mieszka wspólnie z mężem i synem oraz kotem w okolicach Bergische Land.
Historia w „Błękicie Szafiru” rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończyła się w poprzedniej części. Czyli… Gideon wraz z Gwendolyn właśnie wrócili z XX wieku wpatrzeni w siebie. Ale sprawy się bardzo komplikują. Wszyscy wierzą w winę Paula i Lucy, wszyscy poza Gwen. Ona nadal ma wątpliwości. Poza tym zauważa pewne niepokojące fakty, których inni nie dostrzegają. Na dodatek jej relacje z przystojnym chłopakiem zaczynają się plątać, a ich związek jest wystawiony na poważną próbę. Dziewczyna jest narażana na wiele niebezpieczeństw, w tym grozi jej złamane serce…
Główna bohaterka jest pełna rozterek. Do jej umysłu wkrada się cały czas niepewność. Nie wie, po której stronie ma stanąć, gdyż nie ma jeszcze o niczym pojęcia, a nikt nie chce jej ujawnić prawdy. Skołowanie jest często towarzyszącym jej uczuciem. Do tego na jej barki spada ciężar problemów miłosnych, które są dla niej najtrudniejsze. Co prawda Gideon niekiedy ma swoje powody do rozpoczęcia kłótni, aczkolwiek z reguły przesadza i nie potrafi zaufać wybrance swego serca. Ogólnie zaufanie czy po prostu bycie miłym nie przychodzi mu za łatwo. Przez to i wiele innych czynników (w tym niedopowiedzeń i źle zrozumianych prawd) relacje między tą dwójką bohaterów są skomplikowane i zmienne.
Te dwie postaci są najlepiej i najbardziej wyraziście wykreowane. Reszta osób, z którymi mamy do czynienia, jest w większości o wiele mniej barwna. Oczywiście poza Chalottą i ciotką Glendą, mimo że nie pojawiają się za często, od razu zaczynają ukazywać swą prawdziwie złośliwą naturę. Ich niektóre reakcje mogą także szczerze ubawić czytelnika. Poza nimi i dziadkiem Gwen, nie poznajemy zbyt dobrze bohaterów, jakby nie odgrywali oni ważnej roli, co jest nieprawdą. Uważam, że niektóre postaci powinny być bardziej dokładnie ukazane, aczkolwiek i tak nie będę narzekać, gdyż ogólnie nie było źle.
Również nie mam zbytnich zastrzeżeń do fabuły. Występuje o wiele więcej akcji niż w poprzednim tomie. Nie zauważyłam żadnych przestojów w niej, choć możliwie, że były tak dobrze zakamuflowane pod ciekawą narracją, że tego nie zanotowałam. Tym razem widzimy wiele zwrotów akcji i zaskakujących wydarzeń. Zagrożenie i tajemnicę aż czuć jak bije od kartek powieści, więc klimat także pozostaje utrzymany. Wiele sekretów nadal zostaje przed nami nieodkrytych, pytania pozostają bez odpowiedzi. Ponadto zaistnieją kolejne komplikacje, z którymi zmagamy się wraz z bohaterami.
Wracając do postaci, zaskakują one na każdym kroku. A odbiorca, czytając o ich dalszych losach, przeżywa każdy ich krok. Wszystkie ich zachowania, reakcje czy uczucia przez cały czas komentowałam na głos bądź w myślach. Nie potrafiłam patrzeć obojętnie na niektóre sytuacje, a targające mną emocje domagały się jakiegoś ujścia. Przy tej lekturze nie da się spokojnie usiedzieć nad książką, gdyż bardzo mocno się ją przeżywa, zagłębiając się w niej.
W zatopieniu się w tę lekturę z pewnością pomaga przystępny i nie sprawiający kłopotów styl pisania autorki. Pisze ona prostym językiem i potrafi zafascynować każdego odbiorcę. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie przez Gwen. Dzięki temu utożsamiamy się z nią i na czas czytania odbieramy świat jej oczami. Było to pozytywne doświadczenie, szczególnie że jest to sympatyczna i łatwa do polubienia osoba.
Podsumowując „Błękit szafiru” wypadł w moich oczach o wiele lepiej od „Czerwieni rubinu”. Główni bohaterowie są bardziej dopracowani oraz niektórzy drugoplanowi również. Fabuła jest bogatsza w interesujące i zaskakujące wydarzenia. A co najważniejsze naprawdę przeżywałam tę książkę. Nie dostrzegałam tego co dzieje się wokół, będąc zaabsorbowana tą pozycją. Wszystkie niepoprawne zachowania były komentowane, niekiedy bohaterowie dostawali ode mnie nawet reprymendy. I właśnie tego najbardziej zabrakło mi w pierwszej części trylogii. Jestem strasznie ciekawa rozwiązań wielu zagadek i domagam się wszystkich odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Z niecierpliwością wyczekuję tomu zakańczającego serię i z czystym sumieniem polecam ten utwór wszystkim bez wyjątku, gdyż obok tej powieści nie można przejść obojętnie.
Moja ocena 9,5/10