W życiu każdego miłośnika literackiej fantastyki - także na polu komiksu, przychodzi taki czas, w którym ma on okazję poznać niezwykle odważną, ryzykowną, ale też i jakże intrygującą, próbę łączenia kilku odrębnych fantastycznych światów w jedną, spójną całość. Najnowszą propozycją tego nurtu jest właśnie komiksowa opowieść pt. "Predator vs Judge Dredd vs Aliens. Dziel i plącz", która ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Scream Comics. A o tym, czy ten odważny koncept okazał się udanym, postaram się opowiedzieć w poniższej recenzji...
Fabuła opowieści rozgrywa się w świecie Sędziego Dredda, a dokładniej rzecz ujmując na bagiennych peryferiach Alabamy. To właśnie tam urzęduje i prowadzi swoje szalone, genetyczne badania pewien poszukiwany naukowiec - doktor Reinstöt. Los sprawia, że wpada w jego ręce przedstawiciel wojowniczej, kosmicznej rasy Yautja - popularny Predator. By było jeszcze ciekawiej, we wraku jego kosmicznego okrętu znajdują się zarodki innej kosmicznej rasy - Obcego. Oczywiście Reinstöt nie omieszka skorzystać z okazji i przystępuje do badań nam nowymi osobnikami, które naturalnie prowadzą do wielkiej katastrofy. Jedyną szansą na opanowanie sytuacji i ochronę ludności przed krwiożerczą rasą Obcych jest sędzie Dredd... Rozpoczyna się czas wyniszczającej walki, z której zwycięsko może wyjść tylko jedna strona...
John Layman - autor scenariusza niniejszej opowieści, postawił na sprawdzony motyw walki i konfrontacji z Obcym, gdzie po jednej stronie mamy sędziego Dredda i w mniejszym stopniu Predatora/Predatorów, a po drugiej Ksenomorfa - Obcego. To właśnie widowiskowe sceny walki, pościgów i ucieczek wypełniają w głównej mierze strony tego komiksu, którego akcja pędzi z naprawdę zawrotną prędkością. Jednocześnie autor ten wykonał tu potężną pracę również w tym względzie, by zachować klimat i charakter każdej z tych trzech, wyjściowych opowieści - o Dreddzie, Predatorze i Obcym, tworząc z nich spójną, intrygującą i bardzo widowiskową relację - tak na polu tekstu, jak i też ilustracji.
Fabuła komiksu sprowadza się przygotowywania gruntu pod najważniejszą część relacji - walkę i konfrontację z Obcym. Po dość sprawnym wprowadzeniu, nakreśleniu realiów tej rzeczywistości i przedstawieniu najważniejszych bohaterów, mamy rozbudowaną sekwencję zdarzeń w postaci rywalizacji sędziego Dredda, Predatora i Obcego, która to przedstawia się niezwykle widowiskowo i klimatycznie. Oczywiście, nie powinniśmy doszukiwać się tutaj nie wiadomo jak bardzo rozbudowanej intrygi, gdyż nie to jest celem tej pozycji, która należy przede wszystkim do nurtu akcji spod znaku mrocznego science fiction - i tak też się przedstawiają jej kolejne akty. I w mej ocenie jest to zaletą tej pozycji, która skupia się na walce i przygodzie w niezwykle wyrazistej i udanej formie.
Za ilustracyjną stronę tej opowieści odpowiada doświadczony duet rysowników w osobach Michaela Atiyeha i Chrisa Mooneyhama. Autorzy ci zaoferowali nam niezwykle widowiskowe, malownicze, pociągnięte płynną kreską i zaskakujące swoją szczegółowością - czy to na pierwszym, czy też na drugim planie, rysunki. To także znakomity balans cieni, doskonałe kadrowanie, czy też rzecz niezwykle istotna - oddane klimatu każdego z oryginalnych Uniwersum tej połączonej opowieści, co z pewnością nie byłą rzeczą prostą w osiągnięciu. Całości efektu dopełnia piękna, bogata i perfekcyjnie dobrana paleta kolorów, wśród których dominuje mocna czerwień i ciemne odcienie.
Nie sposób nie zatrzymać się na chwilę przy tytułowych bohaterach tego komiksu - Dreddzie, Predatorach i Obcym. Każda z tym postaci - czy to w pojedynczej, czy też grupowej formie, przedstawia się ciekawie, przekonująco i realistyczne, zarówno pod kątem swojego zachowania, jak i wizualnej postaci. Sędzia Dredd jest pół ludzkim, pół androidowym stróżem prawa, dla którego najważniejsze są zasady i działanie, co czasami nas irytuje, ale co też trzeba uszanować. Predatorzy , wiadomo - myśliwi i łowcy, którzy nie znają pojęcia ryzyka względem realizacji swoich pragnień i pasji. I wreszcie sam Obcy - mroczna, nieodgadniona i tak naprawdę budząca tyleż wstręt, co i fascynację, kosmiczna rasa w najbardziej możliwie odmiennej od ludzkiej, postaci.
Spotkanie z tą opowieścią funduje wielkie emocje, świetną rozrywkę i przednią zabawę. I jak wspominałam powyżej, jest to przede wyzyskiem wartka akcja i efektowne sceny walki, które spychają być może samą fabułą na nieco dalszy plan, ale tak w tego typu komiksach po prostu być już musi. I w tym względzie "Predator vs Judge Dredd vs Aliens. Dziel i plącz" spełnia swoje zadania w 100%! To dobry, świetnie wykonany i mający sobą wiele do zaoferowania, komiks akcji spod znaku mrocznego science fiction. Polecam - naprawdę warto!