Muszę przyznać, że wiele, wiele lat temu, gdy jeszcze nie potrafiłam czytać, pasjami oglądałam komiksowe historyjki zamieszczane w czasopismach dla dzieci i nie tylko. Ja "czytałam" takie jak: "Miś", "Świerszczyk" czy "Płomyczek", ale w domu pojawiał się również "Sztandar Młodych" i "Przekrój", z którego wycinałam przygody "Profesora Filutka" i wklejałam sobie do zeszytu, tworząc niejako swój "własny" komiks...
Książka „Od Nerwosolka do Yansa: 50 komiksów z czasów PRL-u, które musisz przeczytać przed śmiercią” nie jest właściwie komiksem, lecz zbiorem opracowań najpopularniejszych komiksów z czasów PRL -u. Większość z nich sama czytałam a nawet niektóre mam jeszcze z tamtych czasów. Niestety część zbiorów uległa zniszczeniu lub zagubieniu podczas przeprowadzki, część zabrał mój starszy brat, który właściwie przyczynił się do tego, że ja stałam się książkoholiczką.
Autorzy tej publikacji prowadzą nas po alfabetycznie zebranych komiksach, opowiadając o ich twórcach, publikacjach oraz w skrócie opisując treść danego komiksu. Do większości załączono okładkę lub fragment ilustracji i treści. Bardzo dużo można się dowiedzieć o samych ciekawych historiach związanych z procesem tworzenia każdego komiksu.
Ja, gdy w końcu nauczyłam się czytać jakoś porzuciłam dziecięce komisy na rzecz innej literatury. Lecz do dzisiaj pamiętam komiksy pana Bohdana Butenki ("Gapiszon" oraz "Gucio i Cezar"), dzięki którym właśnie nauczyłam się czytać. Po krótkim czasie wróciłam jednak do komiksu za sprawą "Tytusa, Romka i A'Tomka" oczywiście.
Niektórzy twierdzą, że komiksy są dla dzieci. Faktycznie, może być taki pogląd, lecz są również dla młodzieży i dla dorosłych też, bo przecież książki są również dla dzieci i dla dorosłych, więc nie rozumiem dlaczego tak się dyskwalifikuje ten rodzaj literatury.
Nie jestem wielką fanką komiksów, lecz od czasu do czasu zdarza mi się coś takiego przeczytać. Mam sentyment do tych starych tytułów. Lubiłam czytać i jednocześnie oglądać serię o przygodach "Kapitana Klossa" czy "kapitana Żbika" oraz czytając w magazynie "Relax" "Czarną różę" . Być może od tych tytułów "zaraziłam się" skłonnością do czytania kryminałów. Zostało mi to do dziś.
Muszę przyznać, że autorzy "Od Nerwosolka do Yansa - 50 komiksów z czasów PRL-u, które musisz przeczytać przed śmiercią.", czyli Daniel Koziarski i Wojciech Obremski bardzo sprawnie skomponowali zbiór tych komiksów, tworzących dość ciekawą lekturę. W zasadzie nie ma w tym nic dziwnego, gdyż obaj są wielkimi pasjonatami oraz sami tworzą komiksy, więc ich wiedza na ten temat jest bardzo duża i profesjonalna.
Chociaż czasy PRL-u ja pamiętam doskonale, nie tęskniąc za nimi, to muszę powiedzieć, że w tamtych czasach książek wydawało się dużo mniej, lecz bardziej tęsknie się na nie wyczekiwało i czytało z większą radością. Komiksy drukowane w czasopismach były taką namiastką literatury, którą niemal wszyscy chętnie czytali. Komiksy wydawane w formie książki były już dla większych fanów literatury tego gatunku. Teraz rynek wydawniczy zarzuca nas wieloma treściami, że człowiek nie jest w stanie ogarnąć wszystkich nowości.
Polecam tę publikację nie tylko fanom komiksów, ale przede wszystkim tym czytelnikom, którzy nie przeczytali jeszcze żadnego z nich. Warto poznać coś, o czym się mówi, że jest tylko dla dzieci, gdy nawet się tego nie poznało.
Książkę otrzymałam jako nagrodę w konkursie portalu "Na Kanapie" za co jeszcze raz bardzo dziękuję.