Kto z was wierzy w klątwę drugiego tomu?
Niejednokrotnie spotkałam się z taką klątwą, tyle wspaniałych historii, tak po prostu popsuło się w drugim tomie. Wchodziła nuda, brak pomysłu na pociągnięcie dalszej fabuły, bądź niekiedy powtarzalność. DLatego do drugich tomów podchodzę z lekkim dystansem i nie oczekuję od nich tak wiele jak kiedyś. Tak samo miałam, gdy sięgnęłam po “Słowiedźmę” Anny Szumacher, byłam pewna, że mimo świetnego początku, coś mi się nie spodoba w kolejnym tomie. I wiecie co, się okazało? Ten tom był równie dobry jak poprzednik, może nie było tyle scen z moimi ulubieńcami, niżbym chciała, jednak całość bardzo mi się podobała. Autorka postawiła na większą ilość bohaterów, co było świetnym posunięciem. Poznaliśmy ich tyle, że niekiedy można było się pogubić, jednak nawet słuchając książki w audiobooku, można w końcu się rozeznać, kto jest kim i jaki jest cel wprowadzenia tej postaci do tej historii. Jak widzicie, klątwa drugiego tomu ominęła całkowicie cykl Słowotwórczyni Anny Szumacher i z czystym sumieniem mogę wam polecić i ten tom.
Cyan po raz kolejny utknęła, tym razem nie tylko w powieści, którą sama napisała, lecz w ciele głównego bohatera swojej powieści. Tym samym zapewniła sobie kolejnego wroga, który chce ją usunąć nie tylko z tej powieści, ale też całkowicie ją wyeliminować. Jednak Cyan nie jest głupia i potrafi o siebie zadbać, nawet będąc w nie swoim ciele. Agni, Jord i Hidra rozdzielają się, nie koniecznie chcieli tego, ale fabuła popchnęła ich w różnych kierunkach. Kierunek Cyan zostaje obrany przez Aneaia, nic dziwnego, w końcu to jego ciało. Zdecydował się na poszukiwania mitycznego głosu, który ma zapewnić mu koronę i władzę. Jednak nie jest jedyną osobą, która wpadła na ten sam pomysł. Konkurencję ma dość sporą. Kto przejmie władzę i zasiądzie na tronie?
Spotkaliście się kiedyś, że na początku książki, osoba autorska przypomina nam w skrócie, co działo się w poprzednim tomie?
Spotkałam się z tym pierwszy raz i już mogę wam powiedzieć, że jest to genialne posunięcie. Mimo tego, że nie minęło dużo czasu między lekturą pierwszego tomu Słowotwórczyni a lekturą drugiego, to takie przypomnienie było świetnym posunięciem. Chcę tego w każdej książce, niekiedy czekając kilka miesięcy, a nawet lat, zapomina się, co działo się w poprzednim tomie i często czujemy się zagubieni. Takie krótkie streszczenie nie tylko przypominamy sobie, co się działo, ale również w ciekawy sposób wprowadza nas z powrotem w historię. Anna Szumacher zadbała o swoich czytelników i uraczyła nas krótkim streszczeniem “Słowodzicielki”, dlatego w “Słowiedźmę” wkroczyłam pewna siebie jak sam Hidra.
Właśnie, Hidra, ten bohater jest specyficzny i ciężko go polubić, za to Agni to taki słodziak, że zwyczajnie zauroczyłam się nim. Jak pisałam, autorka zadbała tym razem o szeroką gamę bohaterów. Dzięki nim możemy trochę bardziej poznać otaczającą Cyan fabułę, ponieważ przyznajmy się szczerze, ta dziewczyna już nie wie, co się dzieje w jej książce. Każdy z kolejnych bohaterów, wprowadzanych przez autorkę, wprowadzał do książki różne wątki. Trochę liznęliśmy temat kobiet w rodzinie królewskie. Akurat ten temat był ciekawy i zgadzam się, że bycie tylko osobą do rodzenia przyszłych następców tronu, nie jest wymarzoną przyszłością większości księżniczek. Sama wolę, jak są waleczne, pyskate, a najbardziej lubię, jak stają się potężnymi królowymi, które potrafią rządzić mądrze swoimi poddanymi.
Samo zakończenie to, po raz kolejny, takie wielkie zaskoczenie, że ja nie wiem jakim cudem ja jeszcze nie chodzę po ścianach. Mam nadzieję, że już niedługo ostatni, trzeci tom Słowotwóczyni, będzie w moich rękach i będę mogła uzyskać odpowiedzi na wszystkie pytania, które krążą mi po głowie. Za możliwość zapoznania się z tą świetną historią, dziękuję bardzo wydawnictwu Mięta.