Kosmos jest dla nas tajemnicą, wokół, której powstają liczne teorie. Mała wiedza o nim fascynuje i inspiruję naukowców do prac nad próbami jego odkrycia i zbadania, a także rozgrzewa wyobraźnie wielu artystów, którzy przedstawiają różne wyobrażenia o kosmosie w swoich dziełach. Od ponad 50 lat ludzie oglądają wariacje na jego temat w Star Treku i czytają o nim w różnych książkach popularnych i naukowych. Jednak na razie zagadki, które skrywa kosmos w dużej mierze pozostają w sferze domysłów i ciekawości.
Andy Wier, który debiutował w 2011 roku książka ,,Marsjanin" zabiera czytelników w kolejną podróż po kosmosie w swojej najnowszej powieści ,,Projekt Hail Mary". Główny bohater budzi się nie pamiętając kim jest, gdzie jest i co tu robi. Powoli sobie wszystko przypomina odkrywając, że jest na statku i stoi przed samotną, samobójczą misją, podczas której musi znaleźć sposób na ocalenie ludzkości. W czasie jej trwania zyska nieoczekiwaną pomoc...
Wybaczcie ten skąpy opis, ale nie zamierzam więcej zdradzać, bo ,,Projekt Hail Mary" ma wiele ciekawych zwrotów akcji. Zwłaszcza na początku, których można łatwo się domyślić, mając o tej książce większą wiedzę, a nie zamierzam odbierać wam tego świetnego doznania czytelniczego.
'Przez ,,Projekt Hail Mary" przewija się szereg postaci głównie doktorów. Nie są oni szczególnie rozbudowanymi postaciami. Da się ich zapamiętać na zasadzie kto czym się zajmuję. Andy Weir przede wszystkich skupia się na trójce bohaterów i w szczegółowy sposób zarysowuje ich charaktery.
Rayland Grace jest nauczycielem przyrody, który miał szanse na karierę akademicką, niestety jedna jego rozprawa przekreśla go w środowisku, ale okazuje się, że może mieć rację i staję się czołowym naukowcem nowego projektu. Jest sarkastycznym i bardzo inteligentnym mężczyzną. Wydaje się, że wszystkie swoje problemy rozwiązuje przez przypadek, ale nie doszedłby do tego bez swojej wiedzy.Nie zmienia to jednak faktu, że w jego otoczeniu pojawia się deus ex machine w momencie rozwiązywania problemu w postaci jakiegoś sprzętu.
Rockey to jedna z tych niewinnych i sympatycznych postaci, którą od razu zaczyna darzyć się sympatią.
Stratt jest kobietą stanowczą, skupioną na osiągnięciu celu. Nie patrząc na ludzi i przepisy stara się znaleźć najlepsze rozwiązanie. Wiedząc, że pomimo dobrych intencji przyjdzie czas, gdy będzie musiała zmierzyć się z konsekwencjami swoich decyzji.
Muszę przyznać, że na początku ta historia bardzo kojarzyła mi się z filmem Christophera Nolana ,,Interstellar", w którym to ziemi również grozi zagłada, ale wskutek zmian klimatycznych. Mają one pogarszający się wpływ na życie ludzi co nieuchronnie prowadzi do zagłady gatunku ludzkiego. Jedyne rozwiązanie jakie im pozostaje to misja kosmiczna, ale na tym podobieństwo obu tych historii się kończy. W ,,Projekt Hail Mary" Andy'ego Millera słońce zaczyna obumierać na skutek czynników zewnętrznych. Ma to negatywny wpływ na naszą planetę. Państwa całego świata zapominają o rywalizacji i łączą siły, by rozwiązać ten problem.
Narracja prowadzona jest dwutorowo. Aktualne wydarzenia przeplatają się z retrospekcjami, dzięki temu dostajemy pełny obraz sytuacji. Mało tego ,,Projekt Hail Mary" został tak napisany, że czytelnik czuje się jakby był częścią tego projektu. Chodził w ciszy za bohaterami i wszystko obserwował z bliska. Narracja poprowadzona jest z pierwszej perspektywy głównego bohatera.
Fabuła nie jest wartka, ale autorowi udaje się utrzymać uwagę czytelnika w napięciu czekającego na kolejne zmagania bohatera. Nie czułam znużenia długimi opisami. Ku mojemu zaskoczeniu wydarzenia na ziemi okazały się równie ciekawe co w kosmosie. Andy Weir podejmuje opisanie zagadnień z dziedziny fizyki i chemii oraz biologii w bardzo przestępny sposób. Tłumaczy to tak łopatologiczne, że zrozumienie omawianego zagadnienia nie jest trudne i jego zrozumienie dostarcza czytelnikowi dużo satysfakcji. Doceniam również małe wątki, które zwracają uwagę na współczesne problemy, takie jak bieda w Afryce, czy zmiany klimatyczne.
,,Projekt Hail Mary" to świetna książka science fiction, w którym pomimo złego scenariusza dla świata jaki znamy przebija się skromnie optymizm. Najnowsza książka Andy'ego Wiera od strony technicznej i naukowej świetnie się prezentuje, ale niestety zabrakło mi w niej emocji i to jest jedyny zarzut jaki do niej mam, bo wciąga i intryguje już od pierwszych stron. Ja jako rasowa fanka gatunku zarówno w formie literackiej jak i filmowej jestem nią zachwycona i gorąco wam ją polecam.