Więc. Bohaterką jest młoda studentka, zadłużona finansowo. Jej frywolna i roztargniona matka wydała wszystkie swoje oszczędności, a także zastawiła jedyny posiadany dom na swoje próżności. Jest zmuszona sprzedać swoje dziewictwo na aukcji i jest zszokowana, gdy zostaje kupiona przez mężczyznę z przeszłości za milion dolarów. Tak zaczyna się seks maraton pomiędzy dwoma BARDZO napalonymi osobami, zmieszane z rodzinnym dramatem, snobistycznymi bogatymi ludźmi, bliskimi przyjaźniami i złym przyrodnim rodzeństwem, potencjalną ciążą i bóg wie co jeszcze. Nie podobało mi się dodanie brata Brenta i jakiś dramat o tym, że Brent jest odpowiedzialny za to, co stało się z ojcem Freyi. Po prostu wydawało mi się, że to niepotrzebny element. I szczerze mówiąc, można było powiedzieć, że bracia się nienawidzili, koniec i kropka. Dopiero dochodząc do jednej czwartej historii, zdałam sobie sprawę, że to królewska / arystokratyczna fantazja. 🙈
„ - Ten Brent Lucan?
- Ten Brent Lucan - potwierdziłem. - Książę Leighton?”
Tu współczesność a zaraz powrót do lordów i milordów 😂.
Idźmy dalej. Miałam rzucić tą książką o ścianę, jak uprawiali seks, za pieniądze, których potrzebowała (aby pomóc swojej głupiej matce), gdy ona zapytała go:
"-Czemu przestałeś?
-Nie przestałem. Po prostu Cię przygotowałem. Chcesz drinka?”
"Chcesz drinka?” - Serio? To na pewno sprawi, że będzie „gładka i gotowa” 👌🏻🤣
I ostatnie co rozbawiło mnie do łez:
"Czemu nie? Przecież możesz mieć bogatego chłopaka. Nie widzę problemu.
- Nie przelewajcie jeszcze pieniędzy. Muszę przemyśleć jak je odebrać. Odezwę się.
Ona „pomyśli o tym, jak odebrać”; TO pieniądze, za które sprzedała swoje dziewictwo? Co to w ogóle znaczy? Czy nie powinna była pomyśleć o tym PRZED? 🤔 Jeśli lubisz głupie postacie, pokochasz to.
Ta książka była szybko przeczytana i brakowało jej rozwoju postaci. Spędziłam sporo czasu, próbując dowiedzieć się, czy powiązanie Brenta z Freyą zostało wyjaśnione na początku książki, niestety czegoś takiego nie było. Było dużo seksu, co jest w porządku, ale trudno było połączyć postacie na głębszym poziomie. Moją największą irytacją było to, że Freya jest gloryfikowaną prostytutką. Rozumiem, że podjęła ogromną decyzję, aby pomóc matce w finansach ... ale jej nabywca w pełni wziął to, co kupił, a następnie nadal manipulował nią, wiedząc, że ona potrzebuje pieniędzy i seksu. W końcu spotykają się kilka razy na głębszym poziomie, ale ich relacja jest popaprana do tego stopnia, że nie rozumiem jej, albo jestem dziwna. 🤷🏻♀️ Kolejną rzeczą, która nie daje mi spokoju jest to, że jeśli Brent zawsze chciał Freyi, dlaczego nie próbował jej mieć, zanim trafiła do jego klubu? 🤔 Poza tym jedną z jego firm pobocznych jest klub seksualny, burdel? Tak to nazwać? Nie wiem, jak czułabym się, mając męża, który miałby taką firmę. Dalej, Liam BYŁ jego przyrodnim bratem? Ponownie, nie było to jasne. Gdzie w tym wszystkim była macocha? Bohaterka, Freya, co za cholerny pokaz. Ciągle wymyślała kolejne kłamstwa, próbowała znaleźć wymówki i opiekować się matką. A jej matka to kompletnie szalona, głupia, bez pojęcia o pieniądzach, zepsuta i mieszkająca w krainie lala, nie zdająca sobie sprawy, że TERAZ JEST BIEDNA. Weź się w garść kobieto. Nie nauczyła się niczego i powiedziała, że nie toleruje związku Freyi z Bentem, ale pod koniec książki nie miała problemów z wydawaniem jego pieniędzy. Gdzie tu sens i logika? 🤷🏻♀️ W tej historii było dużo bezużytecznych wydarzeń. Nic tu nie było sensowne. Szczerze, żałuję że nie mogę napisać nic pozytywnego na temat tej książki.