Orkanem nazywamy odmianę huraganu, jednak to nie on jest głównym bohaterem książki Richarda Hughesa. Niszczycielski wiatr zapoczątkował przygodę młodych bohaterów. Lawina toczących się w następstwie wydarzeń tworzy fabułę powieści, której zdecydowanie nie można zaliczyć do kręgu literatury dziecięcej. Opowiada ona bowiem o brutalności najbardziej niewinnych z pozoru istot...
Dla dzieci Jamajka była rajem, Anglia – mitem, legendą. Urodzili się zbyt późno, by pamiętać kraj, z którego pochodzili ich rodzice. Wchodząc na statek płynący do Londynu ruszali więc w nieznane, rozpoczynali podróż życia z końcem istniejącym dotąd tylko w ich wyobraźni. Zanim jednak mogli stanąć na lądzie i zatopić się w codzienności, spędzili na morzu więcej czasu, niż planowali, a to za sprawą zupełnie prawdziwych piratów, przez których zostali uwięzieni.
Chociaż oczywistym wydaje się to, kto w opowieści Hughesa jest czarnym charakterem, a kto ofiarą, pewny siebie czytelnik powinien na chwilę wstrzymać się z osądem. Jak się bowiem okazuje, nie dzieci padły ofiarą piratów, a wręcz przeciwnie. To ci najmłodsi myślą jak szaleńcy, są bezwzględni w uczuciach i ocenie rzeczywistości. Morderstwa, kłamstwa, zazdrość to w ich świecie codzienność. Bez głębszego zastanowienia ranią śmiertelnie bezbronnego, skrępowanego człowieka i zapominają imienia chłopca, który kiedyś był ich bratem. Nie mają jeszcze w głowach jasnego podziału na dobro i zło i być może nawet nie zdają sobie sprawy z własnej brutalności.
Dość nietypowe odwrócenie ról napawa grozą. Nie sposób powstrzymać się przed zadawaniem pytań. Skąd w dzieciach tyle zła? Czy prawo moralne, które przecież powinno rozwijać się w nas już od urodzenia, jest tak naprawdę wyłącznie cechą społeczną wymagającą ćwiczenia, uczenia się i rozwijania? Orkan na Jamajce to wyjątkowo niesentymentalny obraz okresu w naszym życiu, który jest postrzegany jako ten najbardziej niewinny. Jak się jednak okazuje, amoralność i dziecięcość to nie cechy przeciwne, mogą one współgrać ze sobą.
Rozpoczynająca się jak bajka opowieść o dzieciach spędzających czas nad wodą i uznających niewielkie trzęsienie ziemi za najważniejsze wydarzenie w ich życiu, wkrótce przemienia się w niepokojącą historię szaleńców nieczułych na śmierć i zniszczenie. Książka może zaskoczyć tych, którzy spodziewają się powieści przygodowej z piratami na pierwszym planie. Zdecydowanie więcej w niej momentów skłaniających do zastanowienia się nad naszą oceną dziecięcego świata i jego zepsucia niż opisów działań na morzu.
Książka już jakiś czas temu została zaliczona do klasyki literatury angielskiej, co dowodzi, że od lat trafia ona swoim przesłaniem do wielu czytelników i choćby dlatego warto się z nią zmierzyć. Nie poleciłabym jej tym, którzy nie przepadają za nadmiarem opisów, bo ta forma zdecydowanie dominuje nad dialogami w całej powieści. Wszyscy inni powinni czuć się zachęceni, bo Orkan na Jamajce to naprawdę dobra, wartościowa propozycja w sam raz dla miłośników klasycznej literatury, ale nie tylko.