Kiedy oblubienica boga piorunów, wiatrów i mórz umiera, zrozpaczony Susanoo wpada w niewyobrażalną furię. Kierowany pragnieniem odzyskania ukochanej, schodzi w piekielną odchłań Yomi, aby zmierzyć się z przerażającymi próbami oraz Tengu. Jednak podjęte przez niego decyzje przynoszą za sobą straszne konsekwencje, które mogą zachwiać nie tylko równowagę wszechświata, ale także doprowadzić do jego zniszczenia...
Tymczasem Kana Yamamoto walczy o przetrwanie swojego japońskiego rodu w obliczu natarcia Mongołów. Jednak to nie najeźdźcy zza morza okażą się największym problemem. Niebawem losy dzielnej wojowniczki splotą się nierozerwalnie z planami okrutnego następcy cesarskiego tronu, a największy cios zada człowiek uważany do tej pory za przyjaciela. Nieświadoma tragicznych następstw swojej chęci zemsty zawiera pakt z uwięzioną w krainie ciemności Izanami – stworzycielką świata...
O nieśmiertelni kami! Cóż to była za piorunujaca lektura i to nie tylko za sprawą władcy burz! Autor zabiera nas w fascynującą podróż do średniowiecznej Japonii, dzięki której możemy przybliżyć sobie ich, jak najbardziej autentyczny, konflikt z Mongołami. To brutalna i zarazem magiczna powieść , w której mitologia miesza się z rzeczywistością, a losy bogów przeplatają się z egzystencją śmiertelników. Akcja pełna jest dynamiki, a zawrotne tempo utrzymuje się do samego końca. Pisarz niewątpliwie ma talent do snucia epickich historii i to do tego stopnia, że nawet wielowątkowość fabuły czy wielopostaciowość nie powodują u czytelnika znużenia bądź dezorientacji. Natomiast ciekawie poprowadzona intryga absorbuje tak mocno, iż ciężko odłożyć książkę choćby na chwilę. Całość została napisana pięknym, obrazowym językiem wzbogaconym o filozoficzne rozważania lub Haiku. Jestem pod ogromnym wrażeniem kunsztu pisarskiego, kreatywności, wyobraźni i umiejętnego łączenia prawdziwych miejsc, osób bądź zdarzeń z przeszłości z fikcją literacką.
Całokształt zachwyca spójnością kompozycji, kreacją postaci, a wisienką na torcie okazały się poszczególne części i rozdziały zapisane po japońsku.
Na ogromne brawa zasługuje również research, jaki przeprowadził Łukasz Konopczak do tej pozycji. Z małej ilości dostępnych materiałów potrafił wyłuskać te najistotniejsze informacje i przedstawić je w znakomity sposób, dostarczając nam treść będącą istną literacką ucztą. Doskonałe rozeznanie w sztukach czy narzędziach walki sprawiło, że wszelkie sceny bitewne tchną niesamowitym realizmem, a ich intensywność czy efektywność dodaje ognia całości. Co prawda pisarz pokusił się o niewielkie "zeuropeizowanie" fabuły, ale widać w niej prawdziwego ducha Japonii, a wszelkie nieścisłości zostały wyjaśnione w nocie na samym końcu. Dzięki tej świetnie poprowadzonej opowieści odbiorca może poznać nieco lepiej kulturę, obrzędy, tradycję, wierzenia, legendy lub ideały, którymi kierowali się wojownicy czy hierarchię społeczną mieszkańców kraju kwitnącej wiśni. Natomiast znakomity styl powoduje, iż możemy sami poczuć się jak uczestnicy opisywanych wydarzeń.
To epicka powieść o miłości silniejszej niż śmierć, o spiskach, niepohamowanej żądzy władzy, bratobójczych starciach, odwadze, honorze, bohaterstwie, zemście i sile woli, która bywa wytrzymała niczym stal. To też pozycja pokazująca autentyczny patriotyzm, oddanie, kodeks wojownika oraz etos samuraja. Choć fantastyka nie należy do mojego ulubionego gatunku, lektura porwała u mnie od samego początku do tego stopnia, że wszystko inne odeszło w nieba. Napisać 650 stron ciekawej fabuły to już nie lada wyczyn, ale stworzyć 650 stron utrzymujących czytelnika w napięciu i zainteresowaniu od pierwszej do ostatniej chwili oraz dostarczyć mu perfekcyjnie ukończonych wątków wprost buzujących od emocji to już prawdziwe mistrzostwo! Dawno nie trafiłam na taki genialny debiut! To perełka wśród publikacji na naszym rodzimym rynku wydawniczym, która praktycznie nie ma żadnych wad (choćbym nawet chciała to nie mam się do czego przyczepić 🤣) i która skradła moje książkowe serducho już po kilku przeczytanych kartkach. Nie potrafię wyjść z podziwu dla umiejętności pisarskich Łukasza, który wykonał naprawdę kawał znakomitej roboty, by oddać w ręce odbiorców w pełni dopracowaną treść. Po przeczytaniu całości w pierwszej chwili po prostu zabrakło mi słów, a szczęka opadła do samej podłogi. Pozostaje mi tylko powiedzieć: Czapki z głów! Pełny szacuneczek! Czekam na więcej!
Polecam tę lekturę wielbicielom nie tylko fantasy, ale przede wszystkim zachęcam do przeczytania miłośników literatury przez wielkie "L".