Irka wierzyła, że czarne koty przynoszą nieszczęście, a potem na jej drodze stanęła Czarka. Kotka, która od razu podbiła jej serce i otworzyła przed dziewczynką wrota do świata pełnego przygód. A w momencie, gdy Irka zyskała przyjaciółkę, Cyrk Numer Pięć zgubił malutką panterę.
„Kot to też człowiek ostatecznie."
Szare bloki, brak telefonów komórkowych, a wyobraźnia ważniejsza niż telewizja. „Czarka" to powieść dla młodszych prosto z PRL-u. Pierwszy raz została wydana w 1961 roku i to pół wieku czuć w drobnych elementach, z jakich zbudowany został świat. Uwielbiam sceny, gdzie matki krzyczą do swoich pociech przez okna i za nic mają zdanie sąsiadów. To coś, co bardzo kojarzy mi się z tamtymi latami i co aktualnie należy do wyjątków. Największą różnicę jednak czuć chociażby w podejściu do cyrku — wtedy budziły one bezsprzeczny podziw, dzisiaj, jeśli występują w nich zwierzęta, są na szczęście piętnowane. Można więc odnaleźć w książce odbicie lat sześćdziesiątych, ale łatwo jest zapomnieć, że akcja ma miejsce w PRL-u.
Dopiero podczas lektury odkryłam, że ogromnie brakowało mi książek, które na myśl przywodzą „Dzieci z Bullerbyn" czy „Doktor Dolittle i jego zwierzęta". Literatura dla młodszych, która powstała już pół wieku temu, ma klimat za jakim tęskniłam. Dobór słów, ich odmiana czy konstrukcja zdań czasami różni się od tego, co tworzy się obecnie i dzięki temu powieść pachnie jak strych pełen pamiątek, w którym to za dzieciaka kochaliśmy szukać przygód. Autorzy mniej przejmują się realizmem, co również ma swój urok, a Ludwika Woźnicka zdecydowanie nie jest wyjątkiem. W jej powieści niemalże nikt w rosnącej panterze zdaje się nie widzieć dzikiego zwierzęcia — jedynie zbyt dużego kota. Kota, który zresztą zdaje się zachowywać niczym rasowy kanapowiec i z którym to główna bohaterka czasami zdaje się rozmawiać jak z człowiekiem. Nie uważam tego jednak ani trochę za minus. Należy bowiem brać poprawkę na lata, w których powieść powstała i na grupę docelową, dla której została wydana. Dodatkowo dzięki temu zaburzeniu realizmu całość zyskuje magii.
Irka jest bardzo odważną dziewczynką, która dla swojej ukochanej Czarki potrafi pokonać lęki i zaprzyjaźnić się z ludźmi, z którymi nie do końca ma ochotę. Z osoby nieśmiałej, potrafi stać się przywódczynią niewielkiej grupy, jeśli tylko ma przynieść to jej kotce korzyści. Może nie spać w nocy, może próbować przechytrzyć dorosłych, może chcieć zgłębić swoją wiedzę, by młodemu kocięciu nie wyrządzić krzywdy. Z czasem na naszych oczach dorasta. Coraz mniej się boi, a jej uczucia stają się coraz bardziej zrównoważone. Na pozostałych bohaterów Czarka również ma duży wpływ. Dzięki niej zyskali cel, dla którego musieli połączyć siły. Było to dla nich fantastyczną zabawą, ale także miało w sobie coś z walki o tak zwane dobro. Pokonywali obawy, by pomóc Irce w kolejnych problemach. Ich relacje nie były wolne od zazdrości czy drobnych sporów, ale trzymali się razem, choć byli od siebie tak inni. Każdy miał swoją osobowość i swoją historię. U Woźnickiej nie ma bohaterów płaskich czy nieciekawych. Postawy dorosłych również pokazują tak różne zachowania, że ich ocena przychodzi z trudem lub nie przychodzi wcale. Mamy rodziców, którym los dzieci jest obojętny, którzy zdają się ciągle mieć pretensje, którzy są wyrozumiali, którzy obarczają potomstwo swoimi problemami, którzy pozwalają na zbyt wiele. I mamy dorosłych, którzy szanują młodszych oraz takich, którzy młodszych zbywają. Bohaterowie są barwni, a dzieci są dziećmi, które się złoszczą bez wyraźnego powodu i które szybko się obrażają, ale równie szybko przebaczają. Właśnie te kreacje sprawiają, że „Czarka" lśni wszystkimi kolorami, jakie tylko przeciętne ludzie oko jest w stanie wychwycić!
„Jeśli ktoś płacze — to ktoś go pociesza. Jeśli ktoś straci odwagę — to drugi musi mieć odwagę za dwoje. Bo co by się stało, gdyby wszyscy naraz się rozpłakali i stracili nadzieję?"
Powieść Ludwiki Woźnickiej jest pełna ciepła oraz słodyczy! Zdecydowanie podbiła moje serce i szczerze żałuję, że wciąż nie ma jej na liście lektur obowiązkowych. W końcu jako kociara bardzo chciałabym, by każde dziecko wiedziało, że kotów nie należy drażnić, bo nigdy nie wiadomo, czy jakiś nie wyrośnie na panterę lub tygrysa. Poza tym jako dorosły czytelnik podczas czytania bawiłam się wyśmienicie, a mgliście pamiętam, że w podstawówce, gdy sięgnęłam po nią pierwszy raz, książka sprawiła mi równie dużo przyjemności! Rozjaśniła moje dni wtedy i dziś, a za kilka lat z ochotą sięgnę po nią kolejny raz. By do mojego serca dotarły promienie radości.
Mała Irka to rezolutna dziesięciolatka, mieszkanka Warszawy. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze małą czarną kotkę, której nadaje imię Czarka. W tym samym czasie z Cyrku Numer Pięć ginie czarna pan...
Mała Irka to rezolutna dziesięciolatka, mieszkanka Warszawy. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze małą czarną kotkę, której nadaje imię Czarka. W tym samym czasie z Cyrku Numer Pięć ginie czarna pan...
Widząc okładkę oraz tytuł coś mnie tchnęło i bardzo chciałam przeczytać tę książkę, a to też, dlatego bo na okładce jest czarny kot (moja córka uwielbia koty) Czytałam książkę na przemian z córką tak...
@book_matula
Pozostałe recenzje @mewaczyta
Stany bitwy
Im bliżej wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych, tym częściej temat ten znajduje się na pulpicie całego świata. Od decyzji Amerykanów zdaje się zależeć nie tylko ...
Żebyśmy byli w stanie zrozumieć historię przedstawioną w reportażu Kathleen Hale, muszę wyjaśnić dwa pojęcia. ° Creepypasta to straszna historia budowana w formie mi...