Książka jest zbiorem opowiadań delikatnie ze sobą powiązanych. Zaczyna się ciekawie, w pierwszym opowiadaniu bohaterka, poetka Marianna Dolna przyjeżdża do Berna, aby popełnić samobójstwo. Pięknie opowiada Marianna o swoim sławnym, popadającym w demencję ojcu: „Nie pamiętam, czego nie pamiętam, płakał złamany. Zapomniałem, że zapomniałem.” Mówi też Marianna o sobie „Odnajdowałam się tylko w miejscach, gdzie zewnętrzna struktura świata pozwala się skupić na życiu wewnętrznym, bo nie trzeba się bać o bagaż, zdrowie i życie.” Piękne zdanie, pod którym mogę się podpisać.
Drugie opowiadanie, 'Trzy i pół godziny' jest bardzo ciekawe, zaczyna się tak, że samotna matka, kobieta sukcesu czeka właśnie na nianię, aby zostawić z nią syna i obejrzeć wypasiony dom na przedmieściach Warszawy, gdzie być może się przeniesie. W miarę słuchania początkowy obraz zmienia się, robi się coraz bardziej niepokojący. To opowieść w gruncie rzeczy tragiczna, o wielkiej iluzji i samotności. A w tle mamy specyficzny klimat Warszawy przedstawionej jako miasto rozwarstwione, gdzie ludzie z dużymi pieniędzmi żyją w innym, lepszym świecie i z pogardą patrzą na tych, którym się nie powiodło. Świetne opowiadanie.
Potem jest niestety gorzej, na przykład średnio podobało mi się opowiadanie 'Hotel Sudety' dziejące się w rzeczonym hotelu w rodzinnym mieście autorki – Wałbrzychu, trudno nie zobaczyć tej ruiny, gdy się przyjeżdża do tego miasta pociągiem.
Gdzieś tak w połowie lektury zaczęły mnie mocno nudzić te opowieści o samotnych kobietach gadających po angielsku z żółwiami czy hodujących nietoperze na wrocławskim blokowisku. Muszę powiedzieć, że jest to dobrze napisane, zdarzają się w tej prozie piękne zdania, czy fragmenty, na przykład w opowiadaniu 'Algorytm fantazji' przejmująco pisze Bator o występie japońskiego tancerza występującego w spektaklu 'butoh'. Z drugiej strony to wszystko jakieś takie puste, sztuka dla sztuki.
Jak już wspomniałem, opowiadania są delikatnie powiązane ze sobą postaciami bohaterek i bohaterów, swoją ważną rolę odgrywa też wspomniany hotel 'Sudety' w Wałbrzychu, ale jakoś nie miałem chęci zgłębiać tych więzi. Z reguły bohaterami opowiadań są kobiety, ale trafia się też mężczyzna, uderza, że są to prawie zawsze ludzie przeraźliwie samotni.
Książka kojarzy mi się z opowieściami Olgi Tokarczuk, 'Opowiadaniami bizarnymi' czy 'Bieguni', no cóż, to chyba najlepsza rekomendacja. Niemniej mam z panią Bator taki sam problem jak z noblistką: to dobra, wysmakowana proza, ale zupełnie mnie nie porwała.
Zacząłem słuchać audiobooka dobrze czytanego przez Annę Marię Buczek, ale zbyt to było nudne, przerzuciłem się od połowy lektury na ebooka.