❤️Przedpremierowa recenzja patronacka❤️
"Musiała ponownie stać się silną na zewnątrz, ukryć słabości głęboko w sobie, nie pozwalając nikomu więcej na wdarcie się do poranionego serca.
Miłość jest słowem, cholerną ułudą, wymysłem samotnych, by w coś wierzyć."
"Kobieta z przeszłością" to kontynuacja dylogii #blizny. Poznajemy w niej dalsze losy Kaylee oraz Cole'a.
Wydawać by się mogło, że uczucie, jakie narodziło się pomiędzy bohaterami, przetrwa wszystko. Nic bardziej mylnego... Coraz więcej niedomówień, kumulowało się pomiędzy nimi, a zaufanie, którym jeszcze nie do końca się obdarzyli, przyczyniło się do najgorszego. Rozbicia ich związku. Ponowne cierpienie. Smutek. Żal. Bezradność. Oboje zostali znowu sami.
Gdyby tylko odważyli się na rozmowę, która była im potrzebna, gdyby tylko...
Jednak na Kaylee ponownie zawisły czarne chmury przeszłość. Ten, przed którym uciekała, zacisnął na niej swoje szpony. Jest łatwym celem. Tak prosto ponownie zadać jej ból.
Czy rany, które powoli się goiły, znowu zostaną otwarte? Czy Kaylee i Cole, zaznają w końcu spokój?
"Kobieta z przeszłością" to historia emocjonalna, brutalna, ale także skrywająca odpowiedzi na nasze nurtujące pytania. Wiele razy poczujecie oddech strachu na swoim karku i nie będziecie w stanie przed nim uciec.
Relacja pomiędzy bohaterami przeszła wszystkie fazy znajomości. Od poznania, zakochania się, rozczarowania aż po rozstanie. Po drodze pojawiły się uczucia, którym pozwolili wyjść na światło dzienne. Pielęgnowali je. Starali się, aby nie zgasło, ale jednym czynem zgasili płomień, który rozświetlał ich serca. Zapanowała ciemność, ból i smutek. Nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić. Ilość niedomówień pomiędzy nimi była tak duża, że nie potrafili stawić im czoła.
Oboje byli zagubieni. Każdy z nich mierzył się z przeszłością, którą szczelnie ukrywał. Ale kiedyś musieli to wyjawić. Albo powiedzą prawdę, albo... to będzie koniec. Decyzja należała tylko i wyłącznie do nich.
Muszę przyznać, że pierwszy tom totalnie mnie zaskoczył tym, co się działo, ale tutaj... brakuje słów, aby wszystko opisać. Zalała nas fala wyjaśnienia. W końcu tajemnice, były tylko słowem. Poznaliśmy prawdę, która była inna, niż mi się wydawało. Miałam swoje podejrzenia, ale tylko w małym stopniu okazały się słuszne. Nigdy nie wiemy, co skrywa za sobą człowiek i zarówno Kaylee, jak i Cole są tego idealnym przykładem. Jednak nie tylko, oni. Każdy z bohaterów miał tutaj swoją historię. Nie zawsze piękną, lecz bolesną. Poznaliśmy każdego. Każdy dał nam swoje wyjaśnienie. I wierzcie lub nie, ale wszystko połączyło się w jedną całość, ukazując nam obraz, który mimo swych blizn był piękny.
W tym tomie możecie liczyć na emocje, które zaleją was z każdej strony. Autorka idealnie oddala nastrój każdej sceny. Kiedy trzeba, śmiałam się, kiedy leciały łzy, ja również płakałam. Ale miałam też ciarki na całym ciele, a strach, który czułam, nie sposób opisać. Działo się tutaj dosłownie wszystko. Zajrzymy śmierci w oczy. Ale ona uwolni Kaylee. Nie będzie musiała oglądać się za siebie każdego dnia. Będzie mogła w końcu poczuć na własnej skórze, co oznacza żyć pełną piersią. Poczuję się wolna jak nigdy wcześniej. Cole również zmierzy się z tym, co dręczy go od lat. Poznacie jego tajemnice, które skrzętnie ukrywał. Właśnie ona ich poróżniła. To ona wywoła niepewność...
Wystąpi tutaj brutalna scena, która nie będzie dla każdego. Więc jeśli nie lubicie, to kilka pierwszych stron będziecie musieli pominąć. Osobiście przyznam, że autorka opisała to w taki sposób, że miałam dreszcze. I dotąd oczami widzę to, co tam się działo.
Zakończenie tej historii jest takie, jak powinno być. Po latach, które można opisać mianem cierpienia, nastały lata radości, śmiechu i miłość. Każdy odnalazł drogę, która poprowadziła go ku życiu, takim, na jakie zasłużył. Ale... Kiedy czytałam epilog, poczułam zawód, bo myślałam, że autorka zapomniała o kimś ważnym, jednak kiedy nastąpiło całkowite pożegnanie z bohaterami, odetchnęłam. Jednak nie zapomniała... O kim? Musicie przekonać się sami.
O tej książce mogłabym mówić i mówić, ale i tak nie powiedziałabym wam wszystkiego. Tej historię trzeba przeczytać samemu, aby poczuć to wszystko, co zostało w niej zawarte. Możecie być pewni, że się nie zawiedziecie, bo autorka pisze w taki sposób, że jej historię nie powinny się kończyć.