Ileż to polskich szuflad skrywa w sobie znakomite, literackie opowieści, które z różnych względów nie zostały nigdy wydane...? Do zadania sobie tego pytania skłoniła mnie premiera znakomitego komiksu "Najemnik Medox", który przeleżał w szufladzie aż 30 lat, zanim wreszcie ujrzał dzienne światło. Na szczęście oto tak się dziś stało za sprawą niezawodnej Kultury Gniewu, która wydała ten dobry komiks akcji. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Oto Medox - awanturnik, najemnik, żołnierz, czasami też rządowy agent, który podejmuje się różnego rodzaju misji w kosmicznym świecie przyszłości. Właśnie zaplanował on sobie przerwę od kłopotów, pragnąc wypocząć i cieszyć się udziałem w wyścigu super bolidów. Niestety cały plan wziął w łeb w chwili, gdy ktoś próbuje go zabić podczas owej rywalizacji. Co więcej, to tylko początek całej serii zamachów na Medoxa, co z pewnością nie koniecznie mu się spodoba. Jednocześnie przyjdzie mu uwikłać się w skomplikowaną sprawę, która może przynieść mu bogactwo, ale też i śmierć. Oczywiście Medox nie może przepuścić takiej szansy...
Jacek Dąbała (scenariusz) i Marek Bielecki (ilustracje), zaoferowali nam tu klasyczną, komiksową opowieść spod znaku kosmicznej akcji i space opery. Klasyczną na wielu polach, m.in. w kontekście postaci głównego bohatera, jego sposobu bycia i kłopotów, w jakie się wikła. I jest w tym coś ze starych, dobrych czasów, co dziś nas nie tylko bawi i intryguje, ale budzi również miłe i refleksyjne wspomnienia z lat naszej młodości. I jeśli chodzi o mnie, to bardzo mi się to podoba...
Scenariusz komiksu jest bardzo intrygujący, efektowny i przede wszystkim niezwykle inteligentny. To umiejętne wprowadzanie w codzienność głównego bohatera, swoisty punkt zwrotny w postaci zamachu na jego życie podczas wyścigu oraz cała seria dramatycznych, ale też i jakże spektakularnych wydarzeń, jakie są jego konsekwencją. I jest tu walka, są pościgi i ucieczki, nie brak gorącej erotyki oraz rzeczy absolutnie kluczowej - pokaźnej porcji dobrego, rubasznego i raczej czarnego humoru. Mówiąc kolokwialnie, fabuła ta "ma ręce i nogi", a do tego porywa nas sobą od pierwszych chwil.
Medox to twardziel, ale taki dobry, poczciwy i czarujący twardziel, którego nie sposób nie polubić. To dobry żołnierz, nie gorszy agent i człowiek, który potrafi radzić sobie w każdej, nawet najbardziej skomplikowanej sytuacji. Do tego cechuje go ciekawe poczucie humoru, zamiłowanie do pięknych kobiet i dobrych trunków oraz mimo wszystko przydatne poczucie sprawiedliwości. I cóż tu więcej powiedzieć - lubimy Medoxa, gdyż inaczej po prostu się nie da.
Na plus należy zaliczyć również wykreowany tu obraz kosmicznej rzeczywistości, na który składają się planety, gwiezdne stacje, kosmiczne okręty, itd. To również codzienność różnego rodzaju podrzędnych lokalów rozrywki, bijatyk i najemnych grup podejrzanych typów, którzy zazwyczaj mają swoje niecne sprawy i interesy. Do tego dodajmy ciekawe, być może nieco archaiczne, ale przez to jakże piękne spojrzenie na technologiczny rozwój i postęp, skomplikowaną politykę oraz sekrety kosmosu... - i tak też wyłania się udany, całościowy obraz tego komiksowego świata.
Wreszcie czas przyjrzeć się ilustracyjnej stronie tej opowieści, o którą zadbał Marek Bielecki. To dość klasyczne, pociągnięte lekką i zarazem nieco surową oraz bardzo rozdrobnioną kreską, rysunki. Cechuje je duża dbałość o szczegóły, dobre kadrowanie i solidność na polu ukazywania dynamicznych scen, które jawią się tu naprawdę efektownie. Do tego mamy czerń i biel - z przewagą tej drugiej, gdzie to znów "włączają się" nam skojarzenia z klasyką polskiego i europejskiego komiksu sprzed lat.
Dobrze, przyjemnie i z wielką ciekawością czyta się nam tę opowieść, która bazuje na prostej fabule, ale przy tym i bawi nas w wyśmienity sposób. Jeśli bowiem ktoś lubi kosmiczną akcję w starym stylu, to polubi również Medoxa i jego barwne przygody. Ja należę do tej grupy odbiorców, wobec czego też i spotkanie z tym tytułem przyniosło mi wielką frajdę i zapewniło piękne doznania, przeżycia i emocje. Dlatego też gorąco zachęcam was do sięgnięcia po komiksową opowieść pt. „Najemnik Medox” – nieznaną nam klasykę, która w dzisiejszych czasach smakuje jeszcze lepiej!