Ciekawą inicjatywą propagowania czytelnictwa pod koniec XX wieku było wydawanie przez Towarzystwo Upowszechniania Czytelnictwa książek znanych pisarzy w wersji kieszonkowej za 5 złotych. Nie znalazłam informacji na temat Towarzystwa, ale sprawdziłam, co można było kupić za 5 złotych. W przybliżeniu można było kupić 2 piwa lub 2 kilogramy bananów, a więc niezbyt wygórowana cena. W tym małym zbiorku opowiadań wydawca zamieścił najbardziej znane i reprezentatywne opowiadania dla twórczości autora. Zbiór tych opowiadań zawiera najbardziej znane opowiadania grozy, ale też pierwsze opowiadania detektywistyczne.
Miałam pewne obawy, sięgając po te opowiadania, przecież Edgar Allan Poe był rówieśnikiem Juliusza Słowackiego, oprócz tego nie jestem miłośniczką opowiadań i do tego opowiadań grozy. Jednak ten zbiór opowiadań pozytywnie mnie zaskoczył. Oczywiście parę opowiadań grozy, choćby najbardziej znane i często filmowane opowiadanie „Zagłada domu Usherów”, ale też „Diabeł z dzwonnicy”, „Maska Czerwonego mordu”, „Rękopis znaleziony w butelce”, czy „Studnia i wahadło”. Podobał mi się nastrój tych opowiadań i język. Lubię, gdy klimat grozy nie buduje się krwawymi scenami, czy makabrą. Natomiast pozytywnie zaskoczył mnie innymi gatunkami opowiadań.
„Złoty żuk ” jest opowiadaniem o poszukiwaczach skarbów z elementami kryptografii, poszukiwacze muszą rozszyfrować wskazówki, gdzie ukryty jest skarb.
„Człowiek interesu” opowiada historię Petera Proffita, dla którego metoda jest duszą interesu. Dzięki swojej dość dziwnej metodzie może dojdzie do majątku. Odradzam czytanie tego opowiadania miłośnikom kotów.
„Bujda balonowa” jest świetną satyrą na świat dziennikarzy, tworząc fikcyjne reportaż o Mancku Masonie ( istniał prawdziwy baloniarz Thomas Monck Mason), który wraz z przyjaciółmi przeleciał balonem Ocean Atlantycki w trzy dni. Reportaż został opublikowany w 1844 roku, w czasopiśmie „The Sun”. Trzeba pamiętać, że działo się to w okresie popularności maszyn latających. Reportaż spotkał się z tak dużym odzewem czytelników, że po dwóch dniach gazeta musiała wydać stosowne sprostowanie.
Mnie zainteresowały opowiadania detektywistyczne: „Tajemnica Marii Rogêt”, „Zabójstwo przy Rue Morgue” i „Skradziony list”. Słowo detektyw jeszcze wtedy nie istniało, a więc autor określał soje opowiadania, jako historie analityczne. Za pierwszą powieść detektywistyczną uznaje się powieść Wilkiego Collinsa „Księżycowy kamień”, gdyż Poe pisał opowiadania. Natomiast prekursorem literatury detektywistycznej jest Edgar Allan Poe. Chociaż czasami za pierwsze tego typu utwory uznaje się E.T.A. Hoffmana „Panna de Scudery”, czy Woltera „Zadig”. Jednak po raz pierwszy pojawia się człowiek, który rozwiązuje zagadki kryminalne dla rozrywki, czasami za wynagrodzeniem. August Dupin podejmuje się w kolejnych opowiadaniach trzech zupełnie różnych zagadek kryminalnych, ale za każdym razem jego metodą jest dedukcja. W każdym z tych opowiadań towarzyszy mu przyjaciel, który mu pomaga. Poe wprowadził też nowy sposób narracji, gdy detektyw najpierw oznajmia swoje rozwiązani, po czym wyjaśnia prowadzące do niego rozumowanie. O wartości tych opowiadań może świadczyć, że stały się inspiracją dla wielu przyszłych detektywów, jak Sherlock Holmes, czy Herkules Poiro.
Czytając opowiadania Poego, bardzo dobrze się bawiłam. Poe nie tylko jest mistrzem grozy, ale świetny jest też w satyrze, ukazuje ogromne poczucie humoru, bawi kpiną i żartem. Podobał mi się też język tych opowiadań, chociaż to też zasługa tłumacza