Człowiek posiada wolność. Wolność drogi życia, wyboru czy choćby rozmówcy. Człowiek posiada wolność, by w gąszczu nadmiaru utorować sobie i wyznaczyć własną ścieżkę. I ta prawda tyczy się każdej dziedziny ludzkiego życia. Nie inaczej jest z chrześcijaństwem i z każdą inną religią świata, które i tak opierają się nie wierze w Boga Stworzenia, jakkolwiekby się on nie nazywał, bo każda wiara nazywa swojego Boga inaczej. Ale człowiek, by miał sens życia, musi w coś wierzyć - według mnie.
Mamy wiele publikacji zarówno naukowych, niezrozumiałych dla nas – zjadaczy chleba powszedniego – jak i tych wątpliwych jakościowo tekstów, które podważają istotę Boga. Możemy wybierać jak w wielkopowierzchniowym sklepie, gdzie nadmiar towaru zalega na kilometrowej długości półkach. I tu, pośród tego „wszystkiego” znajduję „Nocną rozmowę o Jezusie z Nazaretu. Tajemnicę Galilejczyka” Gerharda Lohfinka. Kupuję i szybko wychodzę ze sklepu, by tej rozmowy posłuchać, by się w niej zatopić jako trzeci uczestnik. Siadam na ławce, otwieram i czytam.
Niemiecki ksiądz katolicki, egzegeta Nowego Testamentu porusza kwestię „ubóstwiana” Chrystusa. Do rozmowy zaprosił – no właśnie, kogo? Ni to teologa, ni księdza, ni historyka, ni kogoś postronnego, na poły laika, amatora tematu? Laika – chrześcijanina, który zna teksty świętych, zna Pismo Święte, zna wiarę i ją praktykuje. Lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by tą wiarę i jej twórcę poddać w wątpliwość. Podczas rozmowy odczuwamy cały wachlarz emocji – sceptycyzm, nieufność, wiarę, akceptację, zgodę, czy niezrozumienie. Czasem, przynajmniej ja, robiłam krok do tyłu, by przysłuchując się biernie toczącej się dyskusji wyciągnąć własne wnioski.
Temat „ubóstwiania” Jezusa jest zagadnieniem, o którym można pisać i rozważać całe życie. Nawet kapłan, doświadczony naukowiec, teolog owej dywagacji na temat zachwytu nad postacią Jezusa nie zmieści w jednej publikacji.
W książce Gerhard Lohfink przytacza teksty świętych, przypowieści, hymny modlitewne, czy kazania spisane przez apostołów, uczniów samego Chrystusa. Kapłan broni ich autentyczności. Rozszarpuje zdania, analizuje poszczególne wyrazy interpretując je na nowo, na nowo niemalże czytając, by w innym kontekście wyszukać innych znaczeń. Rozmowa toczy się jak mecz. Rozmówca szuka, wątpi, atakuje i zaskakuje duchownego w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak ten odpiera każdy (dosłownie – każdy) atak, odbija każde słowo uznając je za wartościowe i potrzebne. Osoba Jezusa i Pismo Święte od lat stanowią bowiem „inspirację” zarówno pozytywną, jak i negatywną. Częstokroć odwrócenie się od Jezusa wynika z tego, że słuchając wielu nie pojmuje. Tak, jakby Bóg mówił zagadką, co jest błędem. Lohfink przybliża nam teksty, rozjaśnia ich sens, wskazuje źródła. Rozmówcą jesteśmy tak naprawdę my, a on – ksiądz, to nasz przyjaciel, który czułymi słowami koi wątpliwości religijne, ale i duchowne. Udowadnia, że Królestwo Boże już tu jest. Przez słowo Jezusa i Jego działanie.
„A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do Was Królestwo Boże”.
Gerhard Lohfink nakazuje nam, typowym ludziom wierzącym, religijnym każdego dnia podejmować nieporadne próby zgłębienia istoty Jezusa. Nakłania nawet do poszukiwania Go, choćby po omacku, bo w Panu przecież jest sens i cel. sens życia, sens bycia człowiekiem, sens bycia Poszukującym Dobra i Miłości. Człowiek jest dzieckiem Jezusa – Jezus jest Ojcem Niebieskim każdego życia na ziemi. Mamy prawo pytać i domagać się odpowiedzi. Mamy prawo poszukiwać i trwożyć się w zadumie nad tym, co daje nam zdobyta wiedza.
dziękuję sztukater za egzemplarz