„Piękna krew” jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Luciusa Sheparda i mam mieszane uczucia. Bohaterem, a jednocześnie częścią scenografii jest smok Griaule. Przed tysiącami lat czarnoksiężnik rzucił zaklęcie na tego smoka i znajduje się on w jakieś formie letargu, jego wpływ na otoczenie jest pośredni. Szokujący jest rozmiar tego smoka, porównywalny do wzgórza. Wokół tego smoka z wiekami narosły legendy i różne wierzenia. Ludzie zastanawiają się, czy nie jest jakimś boskim bytem. Smok obrósł dziwną roślinnością i żyją na nim i w nim specyficzny zwierzęta. Wokół smoka wyrosło miasteczko, ludzie mieszkają nawet na jego grzbiecie. Podstawą egzystencji tego miasteczka jest smok i całe życie miasteczka toczy się wokół smoka, tak więc na różnych poziomach ma wpływ on na mieszkańców. Chociaż jest grupa mieszkańców, którzy pragnie śmierci smoka. Sława uśpionego smoka ściąga daleko i ze wszystkich stron ściągają ludzie. Jednym z nich jest Richard Rosacher, świeżo upieczony lekarz, który od lat interesował się smokiem. Richard staje się głównym bohaterem tej opowieści i jest jednym z tych, którzy pragną dorobić się majątku na smoku i to mu się udaje. Wpada na pomysł zbadania krwi smoka, która okazuje się bardzo specyficznym narkotykiem i dzięki niej zdobywa olbrzymi majątek i jeszcze coś zdobywa dzięki smokowi dla siebie. Możemy się zastanawiać jaki wpływ na Richarda i innych mieszkańców ma smok, a także czy Richard miał wpływ na życie smoka?
Po przeczytaniu książki dowiedziałam się, że autor już wcześniej, przez wiele lat pisał opowiadania, których bohaterem jest smok Griaule. Natomiast ta powieść jest pierwszą pełnowymiarową opowieścią ze świata smoka Griaule. Może dla czytelników znających wcześniejsze opowiadania książka jest bardziej zrozumiała, dla mnie niektóre wątki pojawiały się i znikały. Bohaterowie tych wątków są tylko zaznaczeni, tak jakby autor nie miał ochoty ich rozbudowywać. Ciekawy był wątek wpływu samego smoka na mieszkańców i rozważania filozoficzno–religijne. Niestety ten wątek kończy się w połowie powieści, a dalej mamy powieść przygodową, gdzie czytamy o podróżach i kolejnych przygodach Richarda Rosachera. Smok pojawia się tylko pod koniec powieści. Miałam wrażenie, że w połowie powieści autorowi skończył się pomysł na opowieść o smoku i kontynuuje tę opowieść bez przekonania. Dla mnie każda powieść powinna mieć jakiś sens i cel, natomiast tutaj nie mogę się tego doszukać. Mnie ta historia nie porwała, raczej mogę ją traktować jako poznanie książki tego autora i raczej po inne jego książki nie sięgnę.