Młodzieńcza miłość. Często te uczucie przyprawia nas o wieczne dreszcze, niepewność, co nas spotka następnego dnia, ale również to niewiedza, jak długo będzie trwać. A co zrobić, kiedy trwa jedynie kilka dni, a następnie dwie osoby oddalają się od siebie, bowiem mieszkają od siebie dość daleko? Zawsze wychodziłam z założenia, że związek na odległość nie ma sensu na dłuższą metę. Miłość potrzebuje przecież pielęgnacji, pokazywania jak bardzo nam na danej osobie zależy, okazywania czułości i pokazywania drobnymi gestami, że nie wyobrażamy sobie życia bez tej konkretnej osoby. Młodzieńcza miłość ma to do siebie, że przemija. Kiedy zaczynamy żyć własnym życiem, zapominamy o niej. Oddajemy się innemu losowi. A co jeśli swój głos ma w tym również przeznaczenie? Czy uda mu się dogadać z losem?
Olga i Michał wyjeżdżają do tego samego kraju. Włochy. Gorące słońce rozpieszcza ich skórę, zaś ich serca powoli biją coraz dla szybciej dla siebie samych. Jednak wszystko, co dobre szybko się kończy. Powracają do Polski, a kontakt ich się urywa. Każde z nich na swój sposób próbuje ułożyć swoje życie, a ze swej pamięci wyrzucić tamtą pamiętną wycieczkę. Michał zaczyna spotykać się z Laurą, piękną i mądrą kobietą. Powoli planują założenie rodziny. Olga zaś poznaje przystojnego Argentyńczyka, Frederico, podczas realizowania jednego z poważniejszych ze swoich projektów. Zakochują się w sobie bez pamięci i dziewczynie zdaje się, że Michała ma już za sobą. Co zrobią obydwoje, kiedy okaże się, że przeznaczenie może spleść się z losem w namiętnym tańcu i postanowić, że ich historia miłosna wcale się jeszcze nie zakończyła?
Rozpoczynając lekturę, pierwsze na co zwróciłam uwagę to rzecz jasna okładka. Może dla innych jest zbyt prosta i minimalistyczna, dla mnie oddaje w zupełności to na czym ta książka się skupiała. Najważniejsza jest tutaj miłość i każdy, kto nie lubi łzawych i słodkich historii powinien ją omijać z daleka. To przepiękna historia z początku o młodych ludziach, którzy próbują za wszelką cenę ułożyć swoje życie na nowo, nie bacząc na te kilka dni w przepięknych Włoszech. I niby im się to udaje, jednak co jakiś czas pojawia się w ich głowach myśl, co by było, gdyby ich kontakt się nie urwał? Może byliby jeszcze szczęśliwsi? A później wracają do szarej rzeczywistości...
Najbardziej w tej książce spodobał mi się sposób ukazania przyjaźni pomiędzy Maksem, a Olgą oraz pomiędzy nią, a Martą. Są to dwie różne relacje, zupełnie inaczej traktowane przez danych bohaterów, lecz każda z nich jest piękna na swój indywidualny sposób. Maks i Olga znają się od szczenięcych lat. Ona wspiera jego, a on ją, to piękna relacja, mogą liczyć na siebie w każdej chwili. Marta i Olga – piękne jest to, że jak długo by się do siebie nie odzywały, to za każdym razem, kiedy już to uczynią, potrafią się odnaleźć na nowo i porozumieć ze sobą. Takie osoby w życiu są najważniejsze, jak źle by nie było, one podadzą nam rękę i wesprą w każdej możliwej sytuacji. Relacja pomiędzy Michałem a Olgą została, moim zdaniem, dość pobieżnie ukazana. Pomimo tego, iż autorka zdecydowała się na początku ukazać nastoletnią miłość, później odczucia z perspektywy Michała i Olgi, a na koniec ukazać już dorosłych ludzi i ich odbudowywanie prawdziwego i pięknego uczucia, to jednak zbyt dużo czytelnik musi się sam tutaj domyślać. Minusem, jak dla mnie, jest również samo zakończenie. To nie tak miało być! Dlaczego?! Nie tego się spodziewałam... Chociaż autorka pewnie to miała na celu, aby zaszokować czytelnika i zmusić go jeszcze bardziej do rozmyślania nad tym, jak łatwo nie doceniamy tego, co mamy w życiu, a po wypadku czy innej traumatycznej sytuacji dochodzi do nas, że to w sumie jest najważniejsze w naszym życiu.
Podsumowując, „Następnym razem” to niezwykle wzruszająca i zmuszająca do refleksji nad własnym życiem historia. Ukazuje, jak łatwo jest zapomnieć się w tym brutalnym świecie i zacząć oddalać od najbliższych ludzi. Zakończenie zdecydowanie daje do myślenia.