Samotne Serca to czwarta część serii z prywatną detektyw Jessicą Shaw. Tym razem do mieszkającej i pracującej w motelu Jess zgłasza się Christine Ryan z prośbą o odnalezienie jej przyjaciółki z dzieciństwa, która niemal dwie dekady wcześniej zniknęła bez śladu wraz ze swoją małą córeczką. Uzasadnieniem takiej prośby po latach jest fakt, że Veronica spotykała się z seryjnym mordercą Travisem Deanem Fordem i to właśnie z nim ma córkę Mię, a niedawno ktoś zamordował jego kolejną partnerkę Jordanę Ford.
Jessica ma wątpliwości, czy powinna wziąć tę sprawę, jednak prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa Jordany Ford, detektywi Pryce i Medina przekonują ją do jej podjęcia uważając, że związek z Fordem może być ich wspólnym mianownikiem. Pojawia się teoria, że Veronica nie uciekła tylko została zamordowana, a odpowiedź kryje się gdzieś w Klubie Samotnych Serc - portalu randkowym, na którym osadzeni w zakładach karnych mogą znaleźć drugie połówki na wolności. Okazuje się, że Veronica, a później także Jordana poznały się z Travisem właśnie w taki sposób, gdyż w chwili gdy zaczęły się te znajomości oczekiwał on już na karę śmierci za swoje zbrodnie.
Jessica postanawia porozmawiać z jedyną osobą, która znała obie ofiary i mogła jej coś więcej na ich temat powiedzieć - Bibi Durrant - założycielką Klubu Samotnych Serc. Kobieta jednak twierdzi, że nie miała z Veronicą bliższej relacji i absolutnie zaprzecza, że cokolwiek miałaby wiedzieć o jej zniknięciu. O Jordanie natomiast wyraża się w sposób dający jasno do zrozumienia, że kobieta od samego początku próbowała zniszczyć związek Forda z Veronicą i zająć jej miejsce. Mąż Bibi natomiast mówi wprost, że Veronica nie żyje. Jeśli tak jest to skąd ma taką pewność? Czy Jordana miała coś wspólnego ze zniknięciem Lowe i jej córeczki? Jeśli tak, to czy z tego powodu sama zginęła?
Fascynacja seryjnym mordercą to niebezpieczna sprawa.
Jessica czuje, że Bibi i Doc Durrant nie mówią jej wszystkiego i nie zamierza zrezygnować z rozpoczętego śledztwa. Gdy trafia na trop poszukiwanej kobiety sytuacja robi się niebezpieczna. Okazuje się, że detektyw nieświadomie sprowadziła bardzo duże niebezpieczeństwo na ukrywającą się pod inną tożsamością Veronicę i jej rodzinę, a osoba, której pomaga nie jest tą, za którą się podaje. Najważniejsze pytanie zatem brzmi: kto i dlaczego szuka byłej partnerki Dusiciela z Doliny?
Niewątpliwie Samotne Serca to jeden z lepszych thrillerów jakie czytałam, a już na pewno miła odmiana od moich ostatnich, miernych lektur. Wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca, na wszystkie pytania dostałam satysfakcjonujące odpowiedzi. Jessica jest postacią ciekawą, którą darzy się sympatią, ale taką nieprzesadną. Od początku mojej znajomości z Shaw kibicuję jej i Connorowi, miałam nadzieję, że postąpi tak, jak ja postąpiłabym na jej miejscu - powie mu co czuje. Tym bardziej, że on domyśla się tych uczuć i czeka na to! Ona jednak tego nie zrobiła i poświęciła swoje uczucia na rzecz rozsądku. Czy to dobra decyzja? Mam nadzieję, że przekonamy się o tym w kolejnych częściach.
Lisa Grey poruszyła w tej książce ciekawą tematykę jaką jest fascynacja kobiet mężczyznami osadzonymi w więzieniach. Czytałam już kiedyś thriller o podobnej tematyce i bardzo mnie ona zaciekawiła. Liczyłam na to, że w Samotnych Sercach trochę zgłębię psychologie tego zjawiska, dowiem się co skłania kobiety takie jak Veronica czy Jordana do nawiązania relacji, przyjaźni czy romansu z osobą skazaną za morderstwo. W tej materii nieco mnie autorka zawiodła, jednak absolutnie nie rzutuje to na mój ogólny odbiór książki, więc śmiało polecam Wam lekturę Samotnych Serc. Przychylam się do słów z okładki, że nie musicie czytać poprzednich części serii by wciągnąć się w akcję, jednak myślę, że warto to zrobić by lepiej poznać sytuację Jessiki i jej relację z Connorem.