„Samotne serca” autorstwa niezastąpionej Lisy Gray, to już czwarta część przygód detektyw Jessiki Shaw. Po przeczytaniu muszę stwierdzić, że ten tom jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego - kiedy to „Bez powrotu” spowodował u mnie mieszane uczucia, to dzisiejszy tytuł kupił mnie w zupełności.
Tym razem dobrze nam znana detektyw Shaw zajmie się sprawą zaginięcia Veroniki Love. Kobieta zniknęła w tajemniczych okolicznościach pomad piętnaście lat temu, krótko po urodzeniu dziecka, którego ojcem był osadzony w celi śmierci seryjny morderca Travis Dead Ford. Chwilę później wychodzi na jaw, że Jordana - wdowa po Fordzie, zostaje zamordowana w ten sam sposób co jego ofiary. Jessica odkrywa, że zarówno Veronica, jak i Jordana należały do Klubu Samotnych Serc, zrzeszającego kobiety chcące korespondować z więźniami...Czy Veronica i jej córka żyją? Czy młoda kobieta chciała zniknąć, by chronić dziecko? Czy można tak skutecznie zatrzeć swój ślad? Czy to możliwe, że „Dusiciel z Doliny” powrócił, skoro został stracony dziesięć lat temu?
Przez zarys fabuły możecie uważać, że Lisa Gray w najnowszym tomie przygód nieustraszonej detektyw Shaw zaserwowała nam powieść, w której króluje wątek romansu - nic bardziej mylnego! „Samotne serca” to mroczny oraz pełen intryg kryminał. Może autorka w pewnym sensie powieliła pewien schemat, który znam z innych powieści, to jednak zakończenie jest nieprzewidywalne - nie spodziewałam się, że fabuła pójdzie w zupełnie innym kierunku niż na początku sądziłam.
Nie powiem, że jest to tytuł od którego trudno jest się oderwać, ponieważ następują tutaj momenty, w których akcja jest wręcz zerowa, to jednak najbardziej z tego tytułu spodobała mi się intryga przygotowana przez autorkę. Pisarka zaserwowała nam historię z wielu perspektyw, co sprawia, że jesteśmy w stanie lepiej ocenić niektóre sytuacje oraz momentami wiemy więcej od niektórych bohaterów - niesamowite uczucie.
Może początek całej historii był dość spokojny, to jednak czym głębiej wejdziecie w ten tytuł tym bardziej poczujecie ciarki na plecach. Jak już wspomniałam, intryga została bardzo dobrze przemyślana oraz dopracowana po najmniejszy szczegół - każdy element śledztwa miał jakieś znaczenie dla całej sprawy, może na początku nie zauważałam pewnych powiązań, to jednak przy ostatnich stronach zaczynałam łączyć niektóre elementy ze sobą.
Poza gęsią skórką lektura tej książki zmusiła mnie do wielu przemyśleń... Po pierwsze zaczęłam zastanawiać się czy nie za szybko zaczynam darzyć zaufaniem obcych - mimo, że jestem wielką introwertyczką, to jednak zaczęłam analizować nawiązywane przeze mnie znajomości. Kolejną kwestią były romanse kobiet z seryjnymi morderstwami - do tej pory nie potrafię tego pojąć. Może i wątek ten czytałam już w wielu książkach, to jednak dopiero lektura „Samotnych serc” otworzyła szerzej moje oczy na niektóre kwestie.
Czy książkę polecam? W swojej najnowszej książce Lisa Gray posłużyła się prostym językiem, który w połączeniu ze świetną intrygą sprawia, że przez tytuł dosłownie się płynie. Jeśli nie czytałeś poprzednich części z tej serii radzę Ci w najbliższym czasie to nadrobić - niby każdą część można czytać osobno, to jednak jeśli chcesz lepiej poznać detektyw Shaw warto przeczytać wszystkie książki w odpowiedniej kolejności.