"Wojna obnaża naturę ludzką w sposób bezlitosny. Każdy staje się w jej obliczu tym, kim naprawdę jest (..)".
Jak dobrze, że powstają takie właśnie książki. Książki ocalające historię miejsc i ludzi przed niepamięcią. Jeśli powieści z historią w tle będą reprezentowały taki poziom, jak "Utracone światło" to niech boom na historical fiction trwa jak najdłużej. To bowiem z tego typu beletrystyki uczymy się na nowo poznawać historię naszego kraju.
Bożena Gałczyńska-Szurek to pochodząca z Krakowa wiolonczelistka, a także wielbicielka teatru, historii i hellenistyki. Lubi mierzyć się z prawdziwymi wyzwaniami, dlatego od lat zgłębia język nowogrecki. Zadebiutowała w 2010 r. powieścią pt. "Tajemnice greckiej Madonny". Autorka mieszka obecnie na Roztoczu, w zabytkowym Zamościu.
Rok 2004. Do Zamościa przyjeżdża Jakub Luksemburg, Amerykanin polskiego pochodzenia. Mężczyzna ma do wykonania zawodową misję, a przy okazji zamierza spełnić prośbę pewnego staruszka dotyczącą odnalezienia jego dawnego przyjaciela. W tym samym czasie szanowana w mieście rodzina Halickich przeżywa kryzys związany z wyborem sercowym wnuczki nestora rodu. Rok 1942. To właśnie wtedy do Bełżca przybywa pierwszy transport Żydów, którzy jadą do niemieckiego obozu na pewną śmierć.
Najnowsza powieść Bożeny Gałczyńskiej-Szurek udowadnia w pełni, jak dużo mamy jeszcze do odkrycia w temacie historii naszego kraju. Autorka kreśląc bowiem fikcyjne losy Jakuba, Ewy, Róży i Edwarda zaprasza czytelnika do poznania mrocznych kart dziejów II wojny światowej. Mowa tutaj o mało obecnym w powszechnej świadomości, obozie zagłady w Bełżcu. To właśnie dzięki tej książce można dowiedzieć się o dramacie ponad pół miliona ludzi, którym odmówiono prawa do życia. O bestialstwie, które nie może zostać zapomniane. Współczesna polana z żużlu i betonu oraz w zasadzie brak materiałów źródłowych dotyczących tego, co się tam działo, buduje w głowie obraz okrutnych zbrodni dokonanych przez Niemców, a to z kolei wywołuje pragnienie głębszego poznania historii tego obozu.
"Utracone światło" to także oprócz niezwykle ważnej i wartościowej płaszczyzny historycznej z odczuwalnym przesłaniem dotyczącym niepamięci, wciągająca fabuła z tajemnicą sprzed lat. Autorka umiejętnie, krok po kroku, odkrywa przed czytelnikiem dzieje rodziny Halickich, podrzucając fałszywe tropy i serwując na końcu zręczny plot twist. Łącząc przeszłość z teraźniejszością, skłania do refleksji w temacie ludzkiej winy i kary, a także zaciekawia nietypowym zajęciem Jakuba Luksemburga. Nie brakuje w tym utworze również ważnego wątku dotyczącego obrazu współczesnego antysemityzmu, który doskonale reprezentuje niechęć rodziców Róży do jej wybranka.
Warto dodać, że drugoplanowym bohaterem tej powieści jest Zamość. I to zarówno miasto współczesne, jak i to z przeszłości. Bożena Gałczyńska-Szurek wplata bowiem w fabułę malownicze opisy architektury miasta, wspomina o wartych zobaczenia zabytkach, a także o mrocznym cieniu, jakie od czasów wojny spowija to miejsce. Myślę, że wielu czytelników, tak jak ja, zapragnie po lekturze tej książki poczuć osobiście klimat Zamościa.
"Utracone światło" to książka, która ze swoim niezwykle symbolicznym tytułem, staje się kolejną wartościową pozycją w segmencie powieści z historią w tle. Bożena Gałczyńska-Szurek umiejętnie połączyła bowiem rolę dydaktyczną takiego utworu z beletrystyczną potrzebą rozrywki. Od lektury najnowszej książki autorki nie mogłam się oderwać, więc to chyba dla niej najlepsza rekomendacja.