Po dłuższej nieobecności na rynku wydawniczym Bożena Gałczyńska – Szurek powraca z nową powieścią noszącą tytuł „Utracone światło”.
Książka ta, choć jest fikcją literacką stanowi swego rodzaju hołd i upamiętnienie ofiar
obozu w Bełżcu, który został zrównany z ziemią i niestety całkowicie zapomniany wraz z wieloma ludźmi, którzy stracili w nim życie.
Na potrzeby swej opowieści autorka splata w niej dwa wątki – z jednej strony poznajemy Jakuba Luksemburga, tajemniczego Amerykanina, który ewidentnie czegoś/kogoś szuka w Zamościu… Z drugiej natomiast śledzimy losy rodziny Halickich, która jest znana i szanowana w całej okolicy, lecz jak się okazuje, jej członkowie mają sporo tajemnic.
Akcja powieści toczy się w dwóch planach czasowych. Aktualnie w roku 2024, gdzie śledzimy nawiązującą się relację Jakuba i hotelowej recepcjonistki Ewy, która bardzo dobrze zna historię Holocaustu. Młoda kobieta w pewien sposób związana jest z Halickimi, co w pewnym momencie mocno komplikuje sytuację.
Natomiast drugim planem czasowym jest, jak już wspomniałam, obóz w Bełżcu, do którego pierwszy transport więźniów dotarł w 1942 roku.
Łącząc perypetie i zagmatwane losy fikcyjnych postaci z wątkami stricte historycznymi Bożena Gałczyńska – Szurek w sposób bardzo umiejętny i, co widać w powieści, poparty sporym researchem przybliża czytelni...