Przez długie miesiące myszkując w księgarniach i bibliotekach poszukiwałam książki, która w pełni zadowoli moje literackie podniebienie. Kilka dni temu po raz któryś z rzędu w moje ręce wpadła blisko siedmiuset stronicowa "Katedra w Barcelonie". Tym razem przygarnęłam ją i przyniosłam do domu.
Książka w przekładzie Magdaleny Płachty, po raz pierwszy w Polsce ukazała się w lipcu 2007 r. Autor – Ildefons Falcones zgrabnie łączy w niej fakty historyczne z literacką fikcją. Pomimo, iż w pierwszych częściach główną postacią jest Bernat, już w chwilę po narodzinach jego syna Arnaua, możemy domyślić się kto w rzeczywistości będzie główną postacią książki.
Arnau, syn pańszczyźnianego chłopa Bernata Estanyol, dorasta w Barcelonie. Jego wczesne dzieciństwo to głównie miłe chwile spędzane w towarzystwie ciotki oraz kuzynostwa. Jednakże rodzinna tragedia sprawia, iż w jednej chwili wszyscy odwracają się także i od niego. Zmuszony odejść z dotychczasowego domu, zamieszkuje w wynajętym pokoju. Mniej więcej w tym czasie poznaje Joana, który staje się jego przyszywanym bratem. Od tej chwili chłopcy nie rozstają się. Falcones nie ukrywa, iż losy braci będą się ze sobą splatać, ale wiele będzie ich również dzieliło – co?, tego czytelnik dowiaduje się w czwartej, ostatniej części. Główny bohater jeszcze jako dziecko zostaje przyjęty do bractwa bastaix. Od tej pory dźwiga ogromne kamienie pod budowę świątyni swej Matki.
Madonna stała się dlań Matką w chwili, w której zapragnął dowiedzieć się co stało się z jego prawdziwą mamą. Umarła. Czy jednakże było tak faktycznie? Czy młodzieniec kiedykolwiek pozna rodzicielkę? Doskonale prowadzona akcja, opisy wydarzeń w czternastowiecznej Katalonii poparte faktami historycznymi pozwalają czytelnikowi przenieść się na ulice ówczesnej Barcelony i nie tylko wodzić za Arnau wzrokiem, ale i wędrować razem z nim. Falcones pozwala uwierzyć, że Arnau spotka kiedyś swą matkę. Nie podejrzewamy tylko w jakich okolicznościach.
W życiu osobistym, uczuciowym młodzieńcowi także nie będzie łatwo. Zakochany ze wzajemnością w pięknej Aledis pragnie ją poślubić. Sprzeciwia się temu jednakże jej ojciec. Pomimo, iż Estanyol żeni się wkrótce z Marią, jego i Aledis drogi nadal się splatają. Kobieta posuwa się nawet do szantażu. Jej plany pokrzyżuje przypadkowo spotkana matka ukochanego.
Po powrocie z wojny, Arnau zostaje sam. Jego żona umiera na panującą na katalońskich terenach zarazę. W chwilach, kiedy on wespół z Żydem-przechrztą stara się odbudować swe życie, jego brat Joan wiedzie żywot dominikanina. Barcelona zaś nie jest już taka, jaką ją poznał podczas wędrówek z bratem. Zauważa, że na ulicach coraz rzadziej słychać gwar handlujących i kupujących. Sen z powiek zaczyna mu spędzać druga żona, wychowanica króla oraz jego “dawna” rodzina. Mimo, iż jako bankier jest bogaty, w istocie czuje się biedny. Biedny duchowo. Czasem ma wrażenie, iż słowa ojca w Barcelonie nareszcie będziemy wolnymi ludźmi – nasiąknięte są niemą pustką. Pomimo, iż znów kocha ze wzajemnością, nie jest mu dane być w ukochaną. Dziewczyna, którą wziął na wychowanie (Mar była córką jego przyjaciela z czasów bastaix) zostaje wydana za mąż wbrew nie tylko swej, ale i Arnau woli. Jednakże dopiero po latach, z ust Joana Mar pozna prawdę. Prawdę, która poniesie za sobą ofiary.
Portret ukazanych w powieści kobiet, w żadnym wypadku nie ukazuje ich w pozytywnym świetle. Są piękne i pewne swego. Owszem – muszą podporządkować się prawu, ale i chętnie je łamią. Potrafią być przyjemnie zadziorne, ale i okrutne, jak Aledis, bądź Mar. Okradają z resztek godności. W powieści sporą rolę odgrywają również prostytutki, których plan (kontrolowany przez Francescę) i wspólne działanie z Mar, wspominanym Żydem-przechrztą oraz Joanem ratują młodemu Estanyolowi życie.
Opowieść ta pomimo swych licznych kart ma sens. To właściwie ich liczba sprawia, iż wszystko ma początek i koniec. Autor nie urywa, ale także nie zabrania myśleć. Czytanie ułatwia barwa sceneria. Przez wszystkie stronice mamy wrażenie bycia w Księstwie Kataonii. Widzimy kolorowe suknie prostytutek, poszukiwania rzekomo sprofanowanej hostii. Samo getto żydowskie. Wątki poboczne delikatnie splatają się z życiem głównych postaci. Smutek przeplata się z drobnymi radościami. Syn pańszczyźnianego chłopa zostaje bankierem, a także z woli króla baronem. Jako nieliczny widzi w Żydach ludzi. Arnau popełnia także błędy.
A dominikanin? Także i jego losy ukazane zostają barwnie. Być może zazdrość, iż jako osoba z Kościoła nie może mieć rodziny, a może nadmiar obowiązków w roli Wielkiego Inkwizytora zmieniają go nie do poznania. Staje się oschły. Spiskuje z Elionor. W pewnej chwili, kiedy Arnau słyszy podczas przesłuchania słowa, które mogła wyjawić tylko jedna osoba, Joan…
Powieść posiada klamrową budowę – rozpoczyna ją radosne wydarzenie: ślub Bernata z Francescą, kończy zaś wspólny przyjazd małżonków: Mar i Arnaua z synkiem do ukochanej świątyni Arnaua. Książkę przepełniają wątki nawiązujące do moralności chrześcijańskiej. Przez cały czas trwania akcji, toczy się także najsłynniejszej katedry poświęconej Maryi, barcelońskiej Santa María del Mar.