Autorem jest duński scenarzysta Søren Sveistrup, którego nazwisko znane jest zapewne miłośnikom serialu The Killing, czy też fanom ekranizacji powieści Jo Nesbo Pierwszy śnieg. Dla takich żółtodziobów serialowych i filmowych jak ja, to nazwisko będzie kompletnie obce, pewnie dlatego, że Kasztanowy ludzikto debiut pisarski Duńczyka. Ostatnio czytam zdecydowanie mniej książek niż kilka lat temu i nie wszystko rozbudza moją ciekawość na tyle, żebym wpisywała to na moją listę gorących kąsków literackich. Jednak opis Kasztanowego ludzikanaprawdę mnie zaintrygował. Wiedziałam, że tej książki nie odpuszczę, no i byłam strasznie ciekawa czy faktycznie jest to taki hit jesieni jak obiecują. Przyznam szczerze, że moje oczekiwania od początku były spore, a ciekawość na tyle silna, że zaczęłam ją czytać już pierwszego wieczoru po otrzymaniu przesyłki. Ta wzmogła się jeszcze bardziej po zapoznaniu się z pierwszym krwawym rozdziałem.
Książka zaczyna się od retrospekcji i powrotu do roku 1989, w którym na jednej z farm doszło do makabrycznego morderstwa prawie całej rodziny. Następnie przenosimy się do współczesnych czasów i zagadkowych zbrodni popełnianych na kobietach. Łączy je nie tylko fakt, że osierociły dzieci tych powiązań jest więcej, a jednym z nich odcisk palca zaginionej i uznanej za zmarłą dziewczynki. Wszystko staje się jeszcze bardziej zagadkowe, a całość komplikuje się w miarę upływu czasu. Czytelnik wraz z bohaterami zadaje sobie pytanie: czy dziewczynka, aby na pewno nie żyje? Śledztwo w tej sprawę prowadzi para detektywów, kompletnie różnych od siebie i na pierwszy rzut oka niepasujących do siebie. Dla mnie jednak jest to idealna para i chyba lepszych śledczych sobie tutaj wyobrazić nie mogłam. Nie są idealni, bezproblemowi i nie wszystko przychodzi im łatwo. To niewątpliwy plus tej książki. Kolejnym plusem jest tutaj temat dziecięcych dramatów i krzywd, których doświadczają i wpływ tego na ich psychikę.
Kasztanowy ludzikto mroczny, skandynawski thriller, który idealnie nadawałby się na kolejny serialowy bądź filmowy scenariusz w dorobku Sørena Sveistrupa. Książka nie należy do cieniutkich, bo ma grupo ponad 500 stron i jest naprawdę dobra, jako debiut literacki. Mroczna, wielowątkowa i zagadkowa fabuła z groźnym psychopatą, który krok po kroku wypełnia swoją krwawą misję i nie cofnie się przed niczym, aby wykonać swój plan. Niewątpliwie fabuła została dokładnie przemyślana i dopracowana, jednak przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia, bo z jednej strony jestem zadowolona, a z drugiej czuje pewien niedosyt. Może wynika to z faktu, że w pewnym momencie zaczęłam odczuwać znużenie zwalniającą akcją, oraz zachowaniem niektórych bohaterów. Zaczęła mi ciążyć atmosfera śledztwa, oczekiwania na rozwój wydarzeń, a tym samym kolejny ruch mordercy, na który trochę trzeba sobie poczekać. Bliżej końca akcja znów nabrała tempa, coś zaczęło się dziać, nowe poszlaki, nowi podejrzani, kolejne elementy układanki pasujące do siebie, a tym bardziej zaskakujące było odkrycie tożsamości Kasztanowego ludzika. Moment, w którym pojawiły się: dynamizm, niebezpieczeństwo, walka z czasem i definitywna rozgrywka, w której ceną jest życie kilku osób, sprawił, że moje zainteresowanie znów wzrosło i mogłam czerpać pełną przyjemność z czytania. Koniec końców udało mi się uniknąć wielkiego rozczarowania, książka naprawdę dobra i warta przeczytania. Gdyby tak wyciąć to i owo ze środka, a tym samym przyspieszyć akcję to byłaby wręcz petarda, a tak plasuje się na liście dobrych thrillerów.