November 9 recenzja

"November 9" ~ Colleen Hoover
Gatunek: romans, młodzieżówka
Wydawnictwo: Otwarte
.
🔥📖🧡
Fallon ma niskie poczucie wartości przez swój wygląd. 2 lata temu cudem wyszła z pożaru razem z 30% poparzeniami ciała.
W rocznicę tego wydarzenia - 9 listopada - spotyka (pisarza) Bena. Dobrze im się rozmawia, więc wpadają na szalony pomysł i co roku spotykają się tego właśnie dnia. Czy będzie im dane być parą?
_____

Istna karuzela emocji.
Na zmianę śmiech i płacz. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek doświadczyła czegoś takiego podczas lektury.

Ciekawym pomysłem są rozdziały z książki Bena, głównego bohatera. On sam jest pisarzem, a inspiracją do stworzenia swojego dzieła było spotkanie z Fallon. No i jak można się domyślać - tytuł tej książki to właśnie November 9. Dzięki niej tak naprawdę dowiadujemy się o przeszłości Bena.
Jestem też zauroczona tym, że możemy poznać uczucia głównych bohaterów. Na zmianę widzimy historię to oczami Fallon, to Bena. Czasami w romansach jest tak, że jedynie kobieta nakreśla nam sytuację, a wtedy pytam się siebie 'no ok, ale co na to facet?'. Tutaj nie było tego problemu <3

Ktoś mógłby powiedzieć: "Co może być takiego wyjątkowego w tym, że jakaś parka spotyka się raz na rok i spędza ze sobą cały dzień?! Totalna nuda i kompletny wymysł.". Ano może to tak wyglądać, ALE już od pierwszych stron zrozumiecie, że to nie jest głupia historyjka bohaterów zakochanych od pierwszego wejrzenia. To coś zdecydowanie więcej! Ale nie mogę za dużo zdradzać, bo gdzieś w połowie książki jest taki zwrot akcji, że... Wow! 🔥💥
No i czym bliżej końca, tym więcej łez...

Już nie wspomnę o cytatach. Pełno ich tutaj! I to takich pięknych 😍 Wstawię jeszcze jeden 🤭

Colleen Hoover jest mistrzynią, jeśli chodzi o romanse (w sumie zaczyna też być niezła w thrillerach), więc jeśli jeszcze nie znacie jej twórczości, gorąco polecam Wam to nadrobić :)